wtorek, 8 czerwca 2010

Dlaczego analiza techniczna nie działa?


Analiza techniczna jest ponad 4 razy bardziej popularna od analizy fundamentalnej, pod względem ilości wyszukań w google. Jeśli jako miarę zainteresowania wzięlibyśmy ilość stron znalezionych w wyszukiwarce, okaże się, że na temat AT powstało ponad 7 razy więcej stron, niż AF. Czy w tej odwiecznej walce pomiędzy fundamentami i techniką większość ma rację? A może potwierdzi się powiedzenie, że na giełdzie zwyciężają jednostki i nie warto podążać za tłumem?


Na początek chciałbym, abyś spojrzał na 4 wykresy, które przedstawiają historyczne dane różnych spółek. Na każdym odwołuję się do zasad analizy technicznej, próbując przewidzieć dalsze zmiany cen: (nazwy spółek oraz skale ruchów specjalnie są ukryte, abyś nie mógł/mogła skojarzyć wykresu i sprawdzić co się stanie). Chciałbym, abyś poświęcił/a na przestudiowanie każdego wykresu ok 20 sekund zanim odpowiesz na pytanie o zajęcie pozycji.


Pierwszy przypadek. Klasyczny trend spadkowy. Ceny akcji odbijały się od dolnej linii już 5 razy. Od górnej odbiły się jak na razie 2 razy. Czy gdybyś miał w tym momencie zająć dowolną pozycję, zagrałbyś na spadki czy wzrosty?

Spółka nr 2:


Tym razem spółka porusza się w tzw. boczniaku, ale w oczy rzucają się 2 wysokie szczyty kończące się niemalże w tym samym punkcie. Jak wiadomo podwójny szczyt jest formacją zakończenia wzrostów, zwiastującą rychłe spadki. Tak też stało się w tym przykładzie, ale czy gdybyś miał podjąć decyzję w momencie, który wskazuje strzałka, zagrałbyś na wzrosty czy na spadki? Co jest silniejszym wskaźnikiem: podwójny szczyt sugerujący spadki, czy linia oporu, od której ceny mogłyby się odbić?

NR 3:


Tym razem interesuje nas tylko początek wykresu. Po silnym ruchu spadkowym, przyszło lekkie odreagowanie w postaci flagi. Później, z dokładnością książkowej ilustracji pojawił się ruch kopiujący ten z przed pojawienia się flagi. Czy dało się to przewidzieć? Co byś obstawiał stojąc w miejscu oznaczonym strzałką?

I na zakończenie naszej wędrówki po historii:


Jedna z najbardziej wiarygodnych formacji, analizy technicznej. Głowa i ramiona. Na pokazanym wykresie sprawdziła się idealnie. Po wyrysowaniu drugiego ramienia, cena akcji zaczęła spadać jak kamień w przepaść przebijając nawet ważny opór rysowany od ok. 300 sesji. (ponad rok). Na tym rysunku zabrakło strzałki wskazującej moment z pytaniem, ale zastanów się czy stojąc w okolicach drugiego ramienia byłbyś w nastroju byczym, czy niedźwiedzim?

.
.
.
.
.
.

Zanim podam Ci poprawne odpowiedzi na pytania muszę się przyznać do małego oszustwa. Wykresy, które oglądałeś nie przedstawiały historycznych danych spółek. Każdy był sumą kolejnych 500 losowych liczb z zakresu od -0,5 do 0,5.

Jeśli mi nie wierzysz lub chcesz sam sprawdzić, wystarczy że otworzysz Excela. W pierwszej komórce wpiszesz formułę "LOS()-0,5". Następnie rozciągniesz formułę w dół na 500 kolejnych wierszy. Na zakończenie w 2 kolumnie sumujesz kolejne wartości. Np. w komórce B2 wpisujesz =A2+B1 i rozciągasz. Formuła LOS() zwraca inny wynik przy każdym odświeżeniu (klawisz F9), a więc po wygenerowaniu wykresu możesz obejrzeć najróżniejsze "wyceny spółek".

Teraz przypomnij sobie swoje odpowiedzi. Niezależnie czy za każdym razem obstawiałeś spadki czy wzrosty nie miałeś racji. Wykresy przedstawiały zupełnie losowe wartości, a więc jedyną poprawną odpowiedzią byłaby taka, że dalszy ruch nie zależy od historycznych cen. Jeśli nie znałeś tego podstępu wcześniej i tak właśnie odpowiedziałeś to jestem pełen podziwu.


Jak to możliwe, że formacje związane z emocjonalnym charakterem rynku, pojawiły się na zupełnie losowym wykresie?
Odpowiedzią jest ludzka skłonność do poszukiwania analogii. Przypomina mi się eksperyment, który opisano w jakimś naukowym czasopiśmie (nie pamiętam kto go prowadził, ale na pewno jakiś doktor).

Doświadczenie polegało na posadzeniu dorosłej osoby w pustym pokoju. Przed badanym znajdowały się tylko 3 dźwignie i licznik. Nieszczęśnik przed wejściem dowiadywał się tylko, że jego zadaniem jest zdobycie jak największej ilości punktów. Oczywiście nikt nie wspomniał w jaki sposób.

Ludzie machali dźwigniami w różnych kombinacjach, widząc, że jedne sekwencje szybciej nabijają punkty na liczniku, a inne wolniej. Po kilkunastu minutach kolejność pociąganych dźwigni układała się w dość długo ciąg, a niektórym badanym udawało się odkryć, że pozycja w jakiej siedzą lub trzymają ręce ma wpływ na prędkość nabijania punktów.

Prawda była taka, że dźwignie nie były podłączone do żadnego tajemniczego urządzenia, a punkty na liczniku były naliczane zupełnie losowo w różnych odstępach czasu.

Ludzki mózg tak silnie poszukuje sposobu na rozwiązanie zagadki, że w końcu go znajduje. Niestety znajduje go nawet wtedy kiedy rozwiązanie nie istnieje.
Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

24 komentarze:

Bartek pisze...

Tak na wstępie witam kolegę z Equity - gratuluję ciekawego bloga.
Odnośnie artykułu. Mówiąc nieco przewrotnie - można by powiedzieć, że jeżeli AT dałaby zarobić obstawiając zachowanie indeksu obrazującego losowanie kolejnych liczb, to tym bardziej da zarobić na realnym rynku. Ze swojej praktyki wyciągam wniosek, że o ile AF ma pewne zastosowanie na rynku kasowym, to na terminowym już nie. Również stopy zwrotu, w moim przypadku, świadczą na korzyść AT. Argumentem nie wprost za AT jest też fakt, że z osób które żyją z tradingu ok 90% korzysta z techniki, a pozostałe 10% to fundamenty lub wersja mieszana. W tym przykład Jarka Augustynowicza (jeżeli ktoś nie zna, to może poczytać o nim na stronie SII), który od jakiegoś czasu żyje z AT.

dhariush pisze...

AT działa na GPW, podobnie jak falki Elliotta.
Ja patrząc na te wykresy miałem wątpliwości w każdym przypadku, a największe wzbudziła formacja głowy i ramion. Zabrakło mi wolumenu pod spodem, a bez tego formacja jest g. warta. Poza tym ograniczyłeś się tu wyłącznie do analizy formacji, a to stanowczo za mało. No i nie są to aż takie książkowe formacje. Trzeba wszystko zestawić w całość, czyli teorię fal, AT, ale pełną ze wskaźnikami i obrotem. Można naprawdę sporo wyczytać, choć później tak czy inaczej trzeba "dopilnować" zajętej pozycji. Poza tym AT lepiej sprawdza się, gdy rozpatruje się dłuższe odcinki czasu. Dla mnie osobiście jednodniowe czy nawet kilkudniowe AT bardziej przypominają elektrokardiogram, o czym zresztą pisałem

Humanista na giełdzie pisze...

Najpierw ogólnie. Dodam, że jestem zatwardziałym technikiem :)

Nie mogę w tekście znaleźć potwierdzenia dla tytułu, gdyż w żaden sposób nie odniosłeś się do skuteczności AT, a tym bardziej jej nie zakwestionowałeś. Faktycznie ludzki umysł poszukuje logiki tam, gdzie jej nie ma. Ale z drugiej strony wykres nie jest zapisem liczb losowych, a więc nie można powiedzieć, że jest przypadkowy. Już sam fakt, że udało się stworzyć pewne formacje cenowe, jak choćby wspomniana głowa i ramiona, pokazuje, że musiano zauważyć pewne powtarzające się sytuacje i prawidłowości. Inaczej nie byłoby czegoś takiego, jak setup wejścia lepszy niż inne, gdyż wszystkie byłyby takie same (tak samo bez sensu).

Giełda to zapis ludzkich działań, a one nie są ani losowe, ani racjonalne. Tworzy to nieefektywności, które AT wykorzystuje (często poprzez samospełniającą się prognozę) i dzięki którym MOŻE działać.

A istnienie osób, które utrzymują się z AT potwierdza, że faktycznie AT działa.

@Bartek

Czy rynek terminowy produktów rolnych nie opiera się na AF?

I bardzo zainteresowało mnie IMHO karkołomne stwierdzenie o tym, ilu graczy żyjących z tradingu utrzymuje się z AT. Jestem jeszcze w stanie zrozumieć różnice terminologiczne między tradingiem, a inwestowaniem, gdyż trudno mi sobie wyobrazić tradera wykorzystującego AF. Po prostu nie ta perspektywa czasowa.

Ale z drugiej strony proszę o jaką podstawę do tego stwierdzenia, bo muszę przyznać, że nawet ciężko jest mi sobie wyobrazić sposób na zbadanie, jakie metody stosują ci utrzymujący się z giełdy. Jakaś próba, ankiety... Zatem proszę o jakieś źródło :)

Sorry za przydługi wpis, ale czułem potrzebę zabrania głosu :)

Intraneus pisze...

No i niby czemu AT nie działa? Bo jakoś nie napisałeś. :)

Bo niby jak się ma argument do tego, że widzimy czasami to co chcemy, do tego że AT nie działa?

AT to tylko mapa, którą nakładasz na wykres. Jeśli potrafisz nałożyć ją tak, że dzięki temu zarabiasz, to znaczy że AT działa w twoim wykonaniu.

Inaczej mówiąc - sukces jest najlepszym dowodem. :)

Nie znasz nikogo, kto potrafi zarobić dzięki AT?

Ynwestor pisze...

Też uważam, że analiza techniczna nie działa. Na swoim blogu opublikowałem wpis, w którym podaję wiele argumentów merytorycznych, które potwierdzają tę tezę.

Mimo wszystko myślę, że analizę techniczną warto znać z racji jej popularności. Jak sam, Filon, zauważyłeś, korzysta z niej wielu inwestorów. Można przewidzieć ich reakcję, a co za tym idzie przewidzieć zachowanie kursu akcji.

Humanista na giełdzie pisze...

@ynwestor

Z chęcią odniósł bym się do każdego z argumentów, które podałeś przy swoim wpisie i jestem pewien, że jeśli bym ich nie zbił to z pewnością zaproponował równoważną polemikę :)

Ale że już nieco musztarda po obiedzie, to sobie odpuszczę. Wiedz jedno: jeszcze jeden taki wpis i będę pierwszym, który będzie głośno krzyczał, że nie masz racji.

BTW, zyskałeś czytelnika :)

Bartek pisze...

@Topola - źródło to moje badania na 100 najlepszych systemach publicznych zarejestrowanych na myfxbook na dzień 20.11.2009r. Trader - powiedzmy, że to kwestia terminologii, jednak posługując się definicją z Wikipedii http://en.wikipedia.org/wiki/Trader_%28finance%29 nie można się doszukać horyzontu inwestycyjnego. Cytując: "(...) Trader to ktoś, kto kupuje i sprzedaje instrumenty finansowe(...)" Co do pozostałych zastrzeżeń - pisałem ze swojej praktyki inwestycyjnej. Nie pisałem, że zawsze. Inna rzecz, że z matematycznego punktu widzenia wystarczy jeden wyjątek od reguły, żeby dowód nie wprost był sensowny. Nie rozumiem, gdzie doszukałeś się karkołomnych stwierdzeń. A na marginesie dość znanym traderem, który stosuje AF jest Kamil Jaros.

Humanista na giełdzie pisze...

@Bartek

Nie słyszałem o tych badaniach, ale nie wiem, czy 100 osób i do tego z rynku forex (jak sądzę po nazwie) to wiarygodna próbka. Zwłaszcza, że gra na forex bez AT to chyba jednak lekka pomyłka (o ile jest się indywidualnym z portfelem poniżej kilku milionów). Więc moim zdaniem wnioskowanie z takiej próbki na cały świat i wszystkie typy rynków jest nieco na wyrost.

Co do definicji tradera to faktycznie można się spierać. Ja stosuję to określenie do nazwania krótkoterminowego spekulatna, czyli osobę grającą na podstawie (głównie) AT w terminie nie przekraczającym 2 tygodni. Więc średnioterminowcy to już bardziej w stronę inwestorów.

Co do Kamila Jarosa to nie znam tej postaci, ale gdzieś wyguglałem jego nazwisko powiązane z analizami futures. Więc siłą rzeczy musi zajmować się AT. Nie wiem wiele o tej osobie, więc dalej się nie wypowiadam.

Unknown pisze...

Ja tylko mały wtręt, to są liczby pseudolosowe i ta wiedza pozwala przewidzieć dokładnie ich ruchy. Pierwszy z brzegu sposób liczenia, prawda, że prościutki.
POSIX 1003.1-2003 gives the following example of an implementation of
rand(1,3)() and srand(), possibly useful when one needs the same sequence on
two different machines.
static unsigned long next = 1;
/* RAND_MAX assumed to be 32767 */
int myrand(void) {
next = next * 1103515245 + 12345;
return((unsigned)(next/65536) % 32768);
}
void mysrand(unsigned seed) {
next = seed;
}

Ynwestor pisze...

@ topola

Jestem gotów na polemikę :)

Nie zgadzam się Tobą, że decyzje inwestorów nie są racjonalne. Wg mnie są racjonalne i opierają się o analizę fundamentalną, która mówi, ile dane akcje są i mogą być warte. W tej kwestii rynek rzadko się myli.

Humanista na giełdzie pisze...

@ynwestor

Czyli analiza fundamentalna powiedziała, że w maju 2008 lotos był wart 33 zł, w lutym 2009 7,3 zł, a w styczniu 2010 znów 33 zł? Co takiego stało się w tej spółce, że jej wartość wzrosła w ciągu roku prawie 5-krotnie?

Gdyby decyzje inwestorów były racjonalne, nie byłoby baniek spekulacyjnych, nie byłoby krachu z 1929 roku.

Gdyby decyzje inwestorów były racjonalne to nigdy by się nie mówiło o "tłumie", "myśleniu inaczej niż reszta" oraz "kupowaniu, gdy leje się krew". Rynek to w dużej mierze emocje, co z kolei pozwala wykorzystać ten fakt do zarabiania.

dhariush pisze...

Spór na temat AT i AF to mniej więcej spór o wyższości świąt... Każdy inwestor ma wolny wybór, a czy jego działania są racjonalne, weryfikuje rynek. Ja osobiście uważam, że obie metody mają swoje zalety i wady. Uważam też, że teza, iż AT nie działa jest zbyt daleko idąca. Szczególnie wtedy, gdy ktoś nie stosuje tego narzędzia bądź ma mgliste pojęcie. Nie przekonuje mnie także to, że inwestycje podejmowane w oparciu o AF są racjonalne, a tak to odczytuję między wierszami. Z doświadczenia wiem, że wartość fundamentalna na ogół się broni w dłuższym okresie. Bywają jednak inne lepsze inwestycje i dotyczą spółek o nie najlepszych fundamentach. Trzeba też spojrzeć na temat w ten sposób: co z tego, że firma jest fundamentalnie dobra, jak inwestor z tego nie ma nic. Firmy wcale nie muszą być zainteresowane "pokazywaniem wyniku", wypłatą dywidendy, itp. Często mamy do czynienia z kreatywną księgowością, pokazywanie takich wiadomości, która mają być pokazane. Poza tym w wielu wypadkach pieniądze ze spółek wyciekają bokiem, poprzez inne podmioty "współpracujące".
Można by jeszcze długo prawić... W każdym razie inwestor powinien skupić się na tym, by zarobić na wzroście cen akcji, a o tym decyduje popyt i podaż

Anonimowy pisze...

Jak dostrzec w porę moment w którym z drzewa zaczną spadać liście ? Jakich metod użyć ? i którymi zmysłami się posługiwać ? Jakich narzędzi użyć do tego zbadania . Czy Eskimos lepiej sobie poradzi od laika ? A co z chorym dzieckiem w tym czasie . Czytam i uczę się od Was z przyjemnością i pokorą .

Ynwestor pisze...

@ topola

Podtrzymuję swoje zdanie, że rynek rzadko się myli. Racjonalność rynku nie sprawdza się jedynie na szczytach hossy i bessy. W innych przypadkach widzę racjonalność w kursach akcji - silne fundamentalnie spółki są wyceniane wyżej, a słabe fundamentalnie niżej. Można też dostrzec sporą korelację giełd z danymi makro tj. stopa inflacji, wysokość stopy procentowej, poziom wzrostu Pkb itp. Analiza techniczna tego nie widzi...

Humanista na giełdzie pisze...

@ynwestor

Co rozumiesz pod pojęciem "rynek się nie myli" ? Że wycenia spółki po ich wartości fundamentalnej? Spoko, who cares. Żeby grać na jakimś instrumencie nie muszę wiedzieć, w jakiej kondycji jest spółka. Oczywiście, dobrze jest się orientować, czy przypadkiem upadłości nie ogłaszają, ale zazwyczaj wystarcza mi nazwa. Na walutach nie ma nawet tego problemu.

Rynek porusza się w oparciu o fundamenty i z tym nawet nie zamierzam się spierać. Tyle, że AT nie ma za zadanie wyceniać spółek, czy nawet prognozować ich ruchów. Nie do tego ona służy i tyle.

AT jest tylko narzędziem, które to narzędzie, jak każde inne, można wykorzystywać poprawnie i niepoprawnie. Młotek służy do wbijania gwoździ, ale równie dobrze można próbować wbijać owe gwoździe trzonkiem tego młotka, jak też można owym młotkiem rozwalić komuś głowę. Podobnie jest z AT. Odpowiednio rozumiana, ze świadomością jej ograniczeń, pozwala w długiej perspektywie zarabiać.

Na nierozumianą AT można sarkać, że nie działa, podobnie jak kiedyś twierdzono, że przecież Ziemia nie kręci się wokół Słońca, co również wynikało z braku wiedzy o tym i owym.

Intraneus pisze...

Śmieszy mnie jeszcze mówienie, że wartość akcji jest oparta na fundamentach. To bajka jakich mało. Jest oparta na raportach, które najczęściej z prawdą mają tyle wspólnego, co... wiadomo. Wystarczy przypomnieć sobie sytuacje Enronu i innych korporacji stosujących kreatywną księgowość. Czy wtedy ceny akcji były oparte na fundamentach? Były wycenione poprawnie? Znamy odpowiedź. Tak samo z Grecją. Dzięki "fundamentom" dostała się do Unii. Teraz mamy skutki wiary w podawane do oficjalnej wiadomości fundamenty...

Więc jak czytam tytuły w rodzaju "dlaczego analiza techniczna nie działa", to widzę tak na prawdę "dlaczego nie potrafię zarabiać przy pomocy analizy technicznej". :)

Ynwestor pisze...

@ topola

Ja widzę różnicę w inwestowaniu w spółki na różnych etapach rozwoju czy spółki różnych branż. AF pomaga mi określić nie tylko obecną sytuację ale i perspektywy rozwoju.

AF też jest tylko narzędziem i podobnie jak z AT można ją dobrze wykorzystać bądź nie.

Czy AF działa? Mam podstawy ku temu, żeby potwierdzić, że tak jest. A czy AT działa? Znam inwestorów, którzy dzięki niej zarobili, ale czy to jest dowód? Nie sądzę.

Humanista na giełdzie pisze...

@ynwestor

Ja nigdy nie twierdziłem, że AF nie działa. Nie znam jej, nie wykorzystuje, niemniej nie odbieram prawa do istnienia czy skuteczności. Tym bardziej, że rynek w szerokiej perspektywie jedzie właśnie na AF.

Skoro istnienie inwestorów, którzy zarabiają na AT nie jest dowodem, że AT działa, to chyba się nie dogadamy :)

dhariush pisze...

@ynwestor
W życiu jest taka zasada, że jak się nie ma nic do powiedzenia w temacie, to najlepiej jest nic nie mówić. Mam na myśli teraz Twoje "niby-wnioski" dot. analizy technicznej, od głównego zaczynając, że nie działa. Jednocześnie potrafię doceniać to, że inwestujesz w oparciu o AF, bo to akurat Twój wybór i Twój punkt widzenia. Jeśli chodzi o mnie, to nie podważam AF, ale też nie przeceniam. Rynek i tak zawsze wszystko weryfikuje, co jednak nie jest jednoznaczne z tym, że wynagradza fundamentalistów. Gdyby tak było, to bez najmniejszych kłopotów można by stworzyć doskonały model do zarabiania na giełdzie oparty o AF, a przy tym racjonalny i pewnie naukowy też. Ja większy nacisk kładę na AT, choć nigdy nie traktowałem tego jako naukę czy "pseudo-nauke" :-), a jako bardzo pomocne narzędzie. AF doceniam, ale czasem zastanawiam się, jak czuje się fundamentalista, gdy w spółce nic się nie dzieje, a ceny na giełdzie zwyżkują lub spadają o kilkadziesiąt procent. Co czuje fundamentalista, gdy ni z gruszki ni z pietruszki pojawia się zaskakująca informacja burzące jego "porządek" i w sposób istotny wpływa na dotychczasowy tok myślenia i postrzeganie spółki. Np. powiem Tobie, że wiele firm w Polsce umoczonych jest na opcje. Często kompletnie zmienia to dotychczasowy obraz. Mało tego - banki zamieniły im teraz te zobowiązanie na kredyty. Według mnie życie fundamentalisty jest ciężkie, bo musi on wiecznie uzasadniać co stoi za ceną akcji na giełdzie, musi szukać racjonalnych odpowiedzi. Analityk techniczny różni się tym, że potrafi sporo wyłapać, w tym sensie, że coś się dzieje - dobrego bądź złego. To jest wystarczająca informacja! Nie ma potrzeby drążenia co to jest. Istotny jest sam fakt i działanie, czyli kupno lub sprzedaż. Mówiąc tak bardzo bezpośrednio - jak widzę, że coś się dzieje, to mnie wali, co to jest. Czasem - po czasie - się dowiem, czasem nie, ale to jest mało istotne. AT potrafi dać wiele interesujących sygnałów, ale nie można ograniczać się do narysowania kilku kresek na wykresie i stwierdzenia, że to jest chorągiewka bądź trójkąt. Dlatego jest to bardzo pomocne narzędzie, ale w rękach kogoś, kto ma pojęcie. Na koniec mogę Ci zadedykować fajną piosenkę zespołu Pink Floyd "Ostrożnie z tą siekierką, Eugeniuszu", bo...

Ynwestor pisze...

@ topola, dhariush

Peace panowie!

Ja analizuję raporty, badam przepływy pieniężne i sprawdzam dane marko. Wy wolicie formacje, oscylatory i wolumen. Łączy nas to, że razem działamy na tym samym rynku i wspólnie kupujemy od siebie te same papiery.

Cieszy mnie, że w komentarzach padają stwierdzenia o opcjach czy kredytach. To znak, że macie pojęcie o AF.

Co czuje fundamentalista, gdy w spółce nic się nie dzieje? Nie ma takich przypadków. Każda spółka działa na rynku, a na nim zawsze coś się dzieje. Efekt motyla.

Anonimowy pisze...

Bardzo ciekawy eksperyment jednak tak jak PiotrB napisal to sa liczby pseudolosowe. powstaja wg ustalonego wzoru i cyklicznosc wynikow nie jt niczym niezwyklym. o wiele bardziej wiarygodnym(i pracochlonnym)testem byloby zliczanie oczek na wielosciennej kostce do gry w kosci. Rzuty musialyby byc wykonywane na duzej powierzchni np. na sporym kawalku podlogi zeby zminimalizowac ryzyko powtarzalnosci wynikow. Chetnie zobaczylbym relultat tego eksperymentu.

Kryzys pisze...

Świetny, zdroworozsądkowy tekst. Dzięki! :)

Longterm pisze...

Tak, to prawda ale nie pokazałeś bardzo ważnego czynnika a mianowicie obrotów. Czym jest wykres ceny jeśli nie wiemy ile danych walorów za nią poszło? Po za tym bardzo ważne IMHO jest czy dany wykres znajduje się na szczycie historycznym czy na dołku a może w połowie drogi. To są według mnie wręcz kluczowe rzeczy. Wiadomo że flaga teraz a flaga w 2008 to dwie inne rzeczy a mogą wyglądać tak samo...pzdr dla kolegi z Equity - nie mogę się doczekać kolejnego numeru!

Anonimowy pisze...

AT jest o tyle lepsza, że początkujący może korzystać z jej podstaw nawet po tygodniu czytania o jej zasadach. Natomiast analiza fundamentalna kosztuje dużooo więcej czasu i wymaga w mojej opinii dużo więcej doświadczenia (np w czytaniu raportów)

Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

Prześlij komentarz