niedziela, 20 czerwca 2010

Przewidywana inflacja na lata 2010 - 2011


Z punktu widzenia kraju, inflacja jest jednocześnie przyjacielem i wrogiem. Trzymana w ryzach pozwala w zdrowy sposób rozwijać się gospodarce. Zaniedbana może doprowadzić do stagnacji. Jednak dla statystycznego Kowalskiego, zjawisko to jest jednoznacznie złe. Sprawia, że rosną ceny wszystkich dóbr dookoła, co daje wrażenie, że zarabia się coraz mniej.



Dla inwestorów, też jest to tylko zawada, gdyż zamiast zarobić 10% rocznie, okazuje się, że zarobiliśmy tylko 6%, bo 4% zjadła inflacja. Znane mi są 2 szkoły uwzględniania inflacji. Jedna standardowo odlicza pod koniec roku tyle % ze swojego kapitału ile wyniosła inflacja. Druga nie uwzględnia jej wcale, wiedząc, że niezależnie czy trzyma się pieniądze w skarpecie, czy inwestuje, tracą one na wartości, a więc prawdziwy zysk z inwestycji to różnica pomiędzy tym co mamy, a tym co mieliśmy. Osobiście jestem zwolennikiem drugiej szkoły.

Niezależnie od tego czy wliczasz inflację, czy nie ona istnieje i zamiast narzekać warto wykorzystać informację o jej poziomie. Zobaczmy jak wyglądała inflacja w ciągu ostatnich 10lat na tle WIGu.


Jak widać występuje dobrze widoczna korelacja pomiędzy szczytami i dołkami inflacji i WIGu przesuniętego do przodu o 12 miesięcy.

Warto wiedzieć, że inflacja jest kierowana przez RPP za pomocą stóp procentowych. Chociaż może "jest kierowana" nie jest tutaj zbyt trafnym określeniem. RPP raczej "stara się" trzymać inflację w ryzach, tak aby nie spadła zbyt nisko, ani nie wzrosła zbyt wysoko.

Cel inflacyjny, czyli punkt do którego dąży RPP to 2,5% (pozioma linia na wykresie). Jak widać, aktualnie całkiem nieźle dają sobie radę, gdyż już od kilku lat oscylujemy wokół tej wartości.

W jaki sposób Rada Polityki Pieniężnej steruje inflacją?
W bardzo prosty sposób. RPP jedzie na rowerze. Realna gospodarka to przednie koło, a inflacja to wyświetlacz prędkości (innym mógłby być PKB, lecz jego minusem jest aktualizacja raz na 3 miesiące). Stopu procentowe to oczywiście hamulec. Jako ostrożny rowerzysta, RPP chce utrzymać stałą prędkość 2,5 %/rok. Jedyne co musi robić (pedałować nie musi bo gospodarkę napędzają przedsiębiorcy) to co jakiś czas sprawdzić czy nie rozpędziliśmy się zbyt mocno. Jeśli tak, wystarczy trochę przyhamować (zwiększyć stopy procentowe), gdy prędkość wraca do normy lub nawet po nieco przeciągniętym hamowaniu jest zbyt niska, RPP powoli odpuszcza hamulec pozwalając rozpędzić się na nowo. I tak w kółko.

Co nam do tego?
Jeśli nie znasz odpowiedzi na to pytanie, spójrz jeszcze raz na wykres (jeśli znasz to i tak spójrz). Giełda wyprzedza inflację o ok. 12 miesięcy. Skoro tak, to jesteśmy w stanie przewidzieć, jak zachowa się inflacja w ciągu najbliższego roku.

Aktualnie znajdujemy się w dołku inflacyjnym (lub jego niedalekiej okolicy). Z silnego wzrostu dynamiki  WIGu w ostatnim roku wynika, że kolejny szczyt na inflacji powinniśmy zobaczyć w okolicach stycznia/lutego 2011r.

Jeśli aktualny cykl zachowa się podobnie jak 2 poprzednie, to szczyt powinien wypaść w okolicy 4 - 4,5%, na razie jedziemy praktycznie bez hamulca (stopy są na relatywnie bardzo niskich poziomach) ale jak pamiętamy nasz rowerzysta lubi jeździć 2,5%/rok, a więc wiedząc o pewnej bezwładności koła (realna gospodarka reaguje z opóźnieniem na ruchy RPP) zacznie przeciwdziałać przyspieszaniu jeszcze przed osiągnięciem szczytu.

Po raz kolejny dochodzimy do wniosku, że stopy procentowe zostaną podniesione przed lutym 2011r, a dopóki to się nie stanie bardzo ciężko miśkom będzie sprowokować bessę.

Kolejnym wnioskiem płynącym z dzisiejszego wykresu, jest fakt, że nasze pieniądze trzymane w skarpetach, szafach czy gdziekolwiek indziej na przełomie 2010/2011 roku będą tracić na wartości szybciej niż gdziekolwiek indziej.

Jeśli jeszcze tego nie robisz, być może warto zastanowić się nad zainwestowaniem swoich środków. Jeśli już się zdecydujesz to w pierwszej kolejności omijaj fundusze obligacji, a w drugiej lokaty. Oprocentowanie w banku rzędu 4-5% wygląda dość słabo jeśli inflacja miałaby wynieść 4-4,5%.
Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

czy na ten czas inwestycja w waluty była dobrym pomysłem??? skoro dodatkowo mają one ponoć jeszcze sporo podrosnąć
pozdrawiam Mustafa

Filip pisze...

"skoro dodatkowo mają one ponoć jeszcze sporo podrosnąć"

kto tak mówi? Skąd ta osoba wie?

Nikt, nigdy nie powie Ci ze 100% pewnością, że np. waluty będą rosnąć/spadać, bo nikt tego nie wie.

Osobiście w perspektywie kilku miesięcy jestem nastawiony raczej negatywnie do walut (dlatego np. sprzedałem niedawno Euro), ale pamiętaj, że decyzję musisz podjąć sam.

Anonimowy pisze...

Witam

Miom zdaniem zakup walut na ten trudny okres nie jest wcale złym pomysłem,złotówka słabnie w stosunku do wszystkich walut i nie trzeba kończyć SGH-a żeby zauważyć że od dłuższego czasu znajdują się one(waluty)w trendzie wzrostowym.Osobiście polecam dolarki i korone szwedzką.Jestem pewien że na pewno zarbisz 10% rocznie, a może więcej. Ale wybór należy do Ciebie i decyzje musisz podjąć sam.

Anonimowy pisze...

obligi nie, lokaty nie ( tylko dlaczego, przeciez wraz ze wzrostem stop wzrosnie oprocentowanie depozytow), z poprzedniego wpisu wynika, ze akcje tez nie. to w takim razie co?

Ynwestor pisze...

Filon, świetnie to wymyśliłeś z jazdą rowerem. Bardzo łatwo to sobie skojarzyć.

Co do inflacji to mam jeszcze jedną uwagę. Jedną sprawą jest poziom inflacji CPI liczony przez GUS, a czymś zupełnie innym jest poziom naszej indywidualnej inflacji. GUS liczy poziom inflacji na podstawie koszyka inflacyjnego, który może być zupełnie inny niż nasz osobisty koszyk inflacyjny. Nie każdy przecież kupuje to samo w równych ilościach. W praktyce może się okazać, że nasza osobista inflacja jest wyższa niż 10 % rocznie i nasza realna siła nabywcza maleje.

Filip pisze...

@ynwestor

Bardzo dobrze, że to zaznaczyłeś. Niestety GUS nie chciał mi udostępnić danych mojego prywatnego koszyka za ostatnie 10 lat ;)

@Anonimowy

lokaty będą ok, a akcje bee, dopiero gdy stopy zaczną rosnąć, a będzie to poprzedzone wzrostem inflacji. Do końca tego roku spokojnie trzymam akcje (ja mówiłem, że akcje są aktualnie niedobrą inwestycją? Gdzie?)

Filip pisze...

@Anonimowy (od walut)

Trend ma to do siebie, że trwa dopóki trwa. I jest to jedyny wyznacznik zakończenia trendu. Nie mówię, że na walutach nie będzie można zarobić. Mówię, że trzymam się z daleka od rynków, co do których nie mam pewności jaką pozycję zająć.

lituma1 pisze...

@Anonimowy chyba chodziło, oto że nie opłaca się teraz zakładać lokat o terminie dłuższym niż 6 miesięcy. Szczególnie niebezpieczne mogą być lokaty o bardzo długim terminie np. 2 letnie, bo dość prawdopodobne są podwyżki stóp procentowych a wraz z nimi wzrośnie oprocentowanie nowych depozytów.

Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

Prześlij komentarz