wtorek, 1 czerwca 2010

Czy teoria Elliota sprawdza się w praktyce?


Każdy inwestor prędzej czy później trafia na moment w swoim rozwoju, kiedy dochodzi do wniosku, że klasyczna analiza techniczna i fundamentalna to za mało żeby rozgryźć rynek i próbuje nowych metod. Naturalnym następstwem jest zainteresowanie się teorią fal Elliota. Jednym przypada do gustu i zostają przy niej na dłużej, inni po krótkim zapoznaniu wracają do klasycznych metod. Niezależnie od tego, w której grupie jesteś (a może dopiero będziesz) zastanówmy się czy teoria Elliota ma sens.


Zacznijmy od tego czym jest teoria Elliota. Podstawowa idea jest taka, że ruch w górę (hossa) zawsze składa się z 5 fal, a ruch w dół (bessa) z 3. Każda fala składa się z kolejnych podfal. Czyli pierwsza fala hossy składa się z 5 mniejszych podfal itd. Świetnie widać to na rysunku dostępnym na Wikipedii:


Skąd się biorą te fale?
Z ludzkich emocji. Elliot zauważył kilka cech każdej fali:
  • 1 - dane fundamentalne są wciąż negatywne, jednak po długotrwałych spadkach rynek przestaje zwracać na nie uwagę. Złe nowiny to codzienność, która nie powoduje spadków, natomiast każda pozytywna (nawet mało istotna) powoduje wzrosty. Nastroje na rynku cały czas są niedźwiedzie. Wolumen w czasie wzrostów jest stosunkowo niski. Panującą emocją jest zrezygnowanie.
  • 2 - jest to fala skierowana w dół. Koryguje falę 1. Według Elliota nie powinna spaść poniżej 61,8% fali 1. Ludzie zaciekawieni wzrostami pod koniec fali 1 teraz nabierają przekonania, że kolejne spadki są nieuniknione.
  • 3 - Najdłuższa fala w hossie (1,6 raza dłuższa od 1). W miarę rysowania tej fali pojawia się coraz więcej pozytywnych danych fundamentalnych. Wolumen rośnie. "Tłum" zaczyna dołączać się do trendu w okolicach połowy tej fali powodując wzrost o drugą połowę
  • 4 - Czwarta fala jest często korektą horyzontalną. Często tworzy się tutaj trójkąt. Wolumen jest niższy niż w fali 3. Fala 4 powinna znieść ok. 38,2% fali 3.
  • 5 - Hossa zostaje oficjalnie zaakceptowana przez media. W tym okresie w gazecie możemy przeczytać artykuły typu: "Dlaczego aktualna hossa będzie trwała wiecznie?". W tej fali inwestują głównie ludzie nie interesujący się rynkiem. Kupują fundusze lub akcje po namowie mediów lub znajomych, którzy osiągnęli niesamowitą stopę zwrotu w fali 3 uważając się za mistrzów wyczucia czasu. Dane fundamentalne są na tyle powyżej średniej, że niemożliwe jest ich dłuższe utrzymanie na tym poziomie. Na przeróżnych wskaźnikach tworzą się dywergencje. Fala 5 kończy się gdy tylko indywidualnym inwestorom zabraknie pieniędzy na kolejne zakupy.
  • A - Jedna z bardziej zabójczych fal. Po minionej hossie zostało już tylko wspomnienie, ale inwestorzy jeszcze o tym nie wiedzą. Falę A zwykle postrzegają jako korektę przed dalszymi wzrostami. Dane makro nie są już tak idealne, ale nadal pozytywne.
  • B - Fala korygująca spadki. Ludzie dochodzą do wniosku, że po korekcie rynek wraca do życia. Rzucają na giełdę kolejne oszczędności co powoduje wzrosty. Nie są one jednak duże, gdyż większość pieniędzy została wydana w hossie. Fala B nie przekracza szczytu fali 5.
  • C - Fala zmywająca nadzieje inwestorów na rychłe wzrosty. Wielkością jest podobna do fali A, ale nierzadko stanowi 1,618 fali A. Ta fala wywołuje ogólną panikę inwestorów, a w późniejszym czasie zrezygnowanie. Ale noc jest najczarniejsza przed świtem i już za chwilę zacznie się kolejna hossa zamykając cały cykl.
Jak widać Teoria Elliota wykorzystuje proporcje Fibonacci'ego. Są to liczby o nieco tajemniczym pochodzeniu. Wiadomo, że od zawsze korzystała z nich natura.

Spirale na muszli ślimaka, liczba płatków róży, liczba łusek na ananasie, liczba ziaren słonecznika, liczba pędów roślin. Wszystkie te wartości idealnie wpasowują się w proporcje fibonacciego.

Czy teorię Elliota można wykorzystać w praktyce?
Spróbujmy nanieść opisane fale na aktualny wykres indeksu:


Akurat udało mi się wpasować 5 fal hossy w ruch od marca 2009r. Czy to oznacza, że czeka nas bessa? Niekoniecznie.

Dlaczego teoria fal Elliota nie jest tak pomocna jak mogłoby się wydawać?
  • zbyt stara - teoria została stworzona w 1938 roku. Nie chodzi mi o to, że zależności fibonacciego w naszych czasach już nie występują, ale raczej o to, że zmienił się profil inwestorów. Kiedyś inwestorami byli tylko najbogatsi, dziś może nim zostać praktycznie każdy. Dużym problemem związanym z czasem, może być też dostęp do informacji. Dziś wszelkie newsy rozchodzą się błyskawicznie za pomocą internetu i mediów co może wpływać np. na skrócenie fal (inwestorzy szybciej coś wiedzą, więc szybciej reagują).

  • zbyt dużo kruczków - początkowo teoria zawierała tylko kilka reguł, które musiały być przestrzegane aby dobrze oznaczyć fale. Jednak z biegiem czasu okazało się, że są sytuacje, która nijak nie wpasowują się w dotychczasowe założenia. Zamiast uznać teorię za bezwartościową, za każdym razem dodawano pewien wyjątek. Na dzień dzisiejszy teoria zawiera kilka reguł i kilkanaście wyjątków. Nie wygląda to zbyt wiarygodnie i przypomina nieco, system początkującego inwestora, który dopasował go perfekcyjnie do danych historycznych. Dobrze wiadomo, że taka taktyka się nie sprawdza.
  • zbyt niejednoznaczna - Fakt, że każda fala składa się z podfal i obecność niezliczonej ilości wyjątków sprawia, że bez trudu, każdą sytuację na rynku można ponumerować na 2 sposoby. Taki który zapowiada spadki, i taki który zapowiada wzrosty.

    Najlepiej świadczy o tym serwis fusy prowadzony kiedyś przez świetnego znawcę fal Elliota - Lema. (Aktualnie serwis nadal istnieje ale pod innym adresem i jest płatny). Link zaprowadzi was do przykładowej analizy. Pomimo, iż Lem jest doświadczonym inwestorem, to nie można pominąć faktu, że każda analiza ma 2 lub nawet 3 wersje.

    Przypomina mi to nieco przepowiadanie pogody za pomocą przysłowia: "Jak na świętego Hieronima jest deszcz albo go nima, to na koniec listopada pada albo nie pada".
Czy czas poświęcony na czytanie o teorii fal Eliota jest stracony?
Na pewno przeczytanie całej dostępnej literatury o teorii fal nie przybliży nas do sukcesu inwestycyjnego. Jeśli już widziałeś siebie liczącego do 5 i tym sposobem wyznaczającego szczyt hossy to niestety Cię rozczaruję. No bo czy nigdy nie widzieliśmy hossy, która miała 3 fale? Albo 7? Albo 9?

Oczywiście w teorii znajdziemy odpowiedzi na wszystkie anomalie. Raz się okazuje, że fala była wydłużona innym razem, że został wyrysowany wodospad, a jeszcze innym, że dziś jest piątek, a w piątki rynkowi nie wolno wyrysować parzystej liczby fal. To ostatnie to oczywiście wymyślona reguła, ale ma Ci uświadomić, że w teorii zawsze znajdziesz jakiś wzór pasujący zarówno do wzrostów jak i spadków.

Według mnie podstawowa teoria fal obejmuje jakieś 60-70% czasu na rynku (głównie gdy mamy silne trendy). Wtedy fale rzeczywiście intuicyjnie, bez zbędnych wyjątków pasują do swojego opisu i są potwierdzone danymi makro. Pozostały czas to po prostu okres, gdy nie powinniśmy stosować teorii fal, bo ich tam po prostu nie ma.

Szkoda tylko, że o tym czy czas na korzystanie z teorii fal był dobry dowiadujemy się kilka miesięcy później, gdy mając możliwość "wglądu w przyszłość" mówimy:

No przecież, to dało się przewidzieć!
    Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

    6 komentarzy:

    Paweł Kata pisze...

    Myślę, że bardziej niż fale Elliota przemawia do mnie teoria bazująca na wolumenie ;-)

    Humanista na giełdzie pisze...

    Problemów z falami Elliota jest kilka:

    - opierają się na magicznych współczynnikach, w które nie wierzę

    - widać je najlepiej dopiero po fakcie, co sprawia, że bardzo trudno na nich zarabiać

    - nie da się ich rysować wszędzie.

    Co do ostatniego to mam na myśli, że jeden cykl wypada dopasować do jednego cyklu koniunkturalnego. Nawet, jak któraś z akcji wyrysuje pięknie fale to i tak ma ograniczone możliwości poruszania się wbrew dominującej tendencji. A na przykład takie wsparcia i opory występują setki razy dziennie na różnych walorach i na różnych interwałach.

    Moim zdaniem panu E. należy powiedzieć serdeczne "dziękujemy" :)

    Anonimowy pisze...

    Mam podobne wrażenia do teorii fal elliotta. Jestem inżynierem i z doświadczenia wiem, że najlepsze reguły są PROSTE.

    Podobnie traktuję rozbudowaną analizę techniczną. Tz. podstawy, proste struktury, itp, mają duży sens. ALE niektóre cholernie skomplikowane to jest po prostu cyrk, którego nikt nie zastosuje do bieżącej sytuacji.

    Andrzej

    Filip pisze...

    @Paweł, topola

    Cieszę się, że mnie popieracie :)

    @Anonimowy Andrzej

    Świetna uwaga z tymi PROSTYMI regułami.

    P.S. Jeśli chcesz wpisać swoje imię zamiast "Anonimowy", bez żadnego logowania, możesz po prostu wybrać komentarz jako: "Nazwa/adres URL". Pojawią Ci się 2 pola w imię wpisz np. Andrzej, a pole URL zostaw puste. Dopiero niedawno sam to odkryłem :)

    Dyzio pisze...

    Teoria Elliotta nieźle sprawdza się w bessach: struktura ABC korekt, głównie na płynnych walorach jak np. w20. Ostatnia bessa 2007-2008 to klasyka, z niemal aptekarską dokładnością. Odbicie z lat 1997-2000 to piękna korekta także abc. Problemy są z hossami i numeracją fal. W bessach teoria jest niezła!

    Ciułacz pisze...

    Teorię dobrze znać , zawsze coś tam pomoże
    Nie wszystko dobre co stare.

    Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

    Prześlij komentarz