poniedziałek, 26 stycznia 2015

Peter Lynch - test strategii











Peter Lynch jest jednym z najbardziej znanych inwestorów. Wsławił się głównie swoimi wynikami. Przez 13 lat w czasie których zarządzał funduszem Magellan (1977 - 1990) regularnie bił amerykański indeks giełdowy S&P500 o ok. 15% rocznie. Niewątpliwie jest to wynik godny pozazdroszczenia. Jak to zrobił?


Podejście Lyncha jest dość subiektywne. Jest on jednym z tych inwestorów, którzy lubią dobrze poznać biznes zanim w niego zainwestują. Mimo to w swoich książkach dość dobrze opisał na co zwraca uwagę, a co pomija w swoich analizach, dzięki czemu możliwe jest odwzorowanie podejścia Lyncha w kryteriach wyszukiwania spółek. Dzięki temu będziemy w stanie nie tylko na bieżąco szukać spółek, które spełniają kryteria guru, ale także sprawdzić jak historycznie poradziłyby sobie wybrane spółki.

Główne kryterium na które zwraca uwagę Peter Lynch to:

PEG (price / earnings / growth) - czyli po polsku mamy tutaj stosunek wskaźnika c/z do wzrostu zysku netto spółki. Skąd taka konstrukcja? Otóż Lynch uważał, że stosowanie bezwzględniej granicy wskaźnika c/z (np. szukamy tylko spółek, które mają c/z mniejszą niż 15) może być bardzo krzywdzące dla spółek, gdyż wiele spółek, które dynamicznie się rozwijają może mieć c/z nawet w okolicach 30 i nadal być dobrymi inwestycjami. Dlatego Lynch patrzy na c/z przez pryzmat dynamiki zysku.

Przykład 1.
Jeśli mamy spółkę, która ma c/z = 30, a przy tym rocznie zwiększa zysk netto o 30%, to wskaźnik PEG wyniesie 1 ( 30 / 30 = 1). Jest to niska wartość sugerująca, że wzrost zysku netto w wystarczającym stopniu usprawiedliwia wysokie c/z.

Przykład 2.
Jeśli mamy spółkę, która ma c/z = 20, a przy tym rocznie zwiększa zysk netto o 10%, to wskaźnik PEG wyniesie 2 ( 20 / 10 = 2). Jest to wysoka wartość sugerująca, że wzrost zysku netto jest zbyt niski w stosunku do c/z.

Wartości PEG w granicach 0 - 1 są uznawane za niskie (takich wartości pożądamy). Wartości powyżej 1 są zbyt wysokie i oznaczają, że wzrost zysku jest zbyt mały w stosunku do c/z. Także pierwsze kryterium to PEG < 1 (PEG nigdy nie jest ujemny dlatego nie ma potrzeby ograniczać go od dołu).

Drugie kluczowe kryterium Lyncha to dynamika zysku netto, która powinna być w granicach 15% - 30% rocznie. Oznacza to, że szukamy spółek dynamicznie rozwijających się, ale co ciekawe nie mogą być zbyt dynamiczne. O spółkach, których zyski rosną ponad 30% Lynch pisze, że najprawdopodobniej nie będą w stanie utrzymać takiego poziomu dynamiki przez dłuższy czas.

Trzecim czynnikiem jest zaufanie do zarządu. W oryginale Lynch skupia się tylko na spółkach, których insiderzy (czyli osoby mające dostęp do informacji poufnych) skupują akcje swojej własnej firmy, czym potwierdzają wiarę w jej sukces. Niestety w Polsce z racji znacznie mniejszego rynku nie ma zbyt wiele spółek z insiderami, którzy aktywnie kupują swoje akcje dlatego zadowolimy się spółkami, których insiderzy nie sprzedają swoich udziałów.

Ostatnim kryterium jest kapitalizacja. Lynch uważa, że im większa jest spółka, tym mniejszy jest jej potencjał do dynamicznego rozwoju, dlatego odradza inwestowanie w bardzo duże koncerny.

Podsumowując kryteria Petera Lyncha to:

  • PEG < 1
  • roczny wzrost zysku netto pomiędzy 15% i 30%
  • indeks insiderów >= 0
  • kapitalizacja < 5 mld zł
Do tego dokładamy nasze standardowe kryterium zapewniające płynność:
  • minimalny obrót tygodniowy 400 tys. zł
Wprowadzone kryteria wyglądają tak:


Oto wyniki testu strategi Petera Lyncha na GPW za ostatnie nieco ponad 8 lat:


Roczny zysk wypracowany przez strategię Petera Lyncha to 11,12%. (Jeśli uwzględnimy spready + koszty + podatki to roczny zysk wynosi 5,45%). W tym samym czasie wynik WIGu to -2%, a więc strategia Lyncha bije rynek o ponad 13%. Niestety większość tego zysku jest zjadana przez koszty i podatki. Plusem jest fakt, że wypełnienie portfela akcjami wyniosło niemal 100% co oznacza, że ta strategia pozwala na dodanie kolejnych kryteriów, a więc może stanowić podwaliny pod własną strategię podobnie jak "magiczna formuła" Greenblatta. 

Problemem tego typu strategii jest brak nawiązania do trendów panujących na rynku, przez co portfel podlega głębokim spadkom w czasie bessy. Spadki te powinno udać się nieco spłaszczyć dodając kryteria związane z trendem i stop lossy, których w czasie testów nie było, ale to już temat dla was do samodzielnych przemyśleń.

Na tle testowanych dotąd strategii, dzisiejsza wypada raczej kiepsko. Wygląda na to, że wskaźnik PEG, który próbuje łączyć podejście inwestowania w wartość z inwestowaniem we wzrost nie spełnia swojej roli. Może to znaczyć, że nasza strategia powinna być albo zorientowana na wartość (c/z itp.) albo na wzrost (dynamika zysków itp.). Połączenie dwóch dobrze sprawujących się dziedzin niekoniecznie musi dawać lepsze wyniki niż każda z tych dziedzin z osobna. 

Na obecną chwilę mamy 8 spółek spełniających kryteria Lyncha:

Z tego dwie mają indeks insiderów powyżej 0 co oznacza, że tak jak w oryginalnej wersji strategii insiderzy aktywnie kupują akcje swojej spółki. Zobaczymy jak pójdzie tym 8 spółkom w przyszłości.

---

Zwycięzca totolotka wybierany jest zupełnie przypadkowo, ale za każdym razem ktoś musi zostać wybrany. Czy podobnie jest w świecie profesjonalnych zarządzających? Jeśli zarządzających jest bardzo wielu, to co jakiś czas któryś z nich przez czysty przypadek osiągnie rewelacyjne wyniki nawet przez 13 lat z rzędu. Czy Peter Lynch był po prostu takim szczęściarzem, i gdyby nadal pracował w latach 2007 - 2015 to już nie poradziłby sobie tak dobrze? Czy może w stylu inwestowania niektórych osób takich jak Lynch czy Buffet jest coś takiego czego nie można w łatwy sposób zmierzyć i przenieść na testy historyczne? Lynch przed każdą inwestycją rozmawiał z dyrektorami i prezesami. Być może wskaźniki były tylko częścią strategii Lyncha, a równie wiele na temat potencjalnej inwestycji mówiła mu rozmowa z ważnymi osobami ze spółki (ich sposób bycia, wiarygodności itp.)?

Chętnie poznam wasze opinie na ten temat.


Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

16 komentarzy:

Krzysiek pisze...

Czytałem troszkę na temat osoby Petera Lynch. Pierwsze o czym pomyślałem widząc test jego strategi to w jaki sposób zmierzono wskaźnikami właśnie to jego subiektywne podejście do inwestowania. Z powodów o których napisałeś w ostatnim akapicie wpisu podejrzewam, że test strategii nie jest wiernym odzwierciedleniem podejścia Petera Lyncha, choć na pewno bliskim.
Krzysiek
PS. Świetna praca.

Arseniy pisze...

Eee, nie rozumiem dlaczego "PEG nigdy nie jest ujemny dlatego nie ma potrzeby ograniczać go od dołu" ? C/Z może być ujemny. Wzrost zysku netto też. To dlaczego PEG nie może ?

Filip pisze...

Może trochę zbyt skrótowo to napisałem. Technicznie rzeczywiście jest możliwość policzenia ujemnego PEG, ale wiążą się z tym dodatkowe niejasności np. mamy dwie spółki:
- Pierwsza ma c/z = 10 i dynamikę zysku = -10% (a więc zysk jest dodatni, ale spada).
- Druga ma c/z = -10 i dynamikę zysku = 10% (a więc notuje stratę, która się zmniejsza).


Z punktu widzenia PEG obie te spółki miałyby wartość = -1. Czy rzeczywiście te spółki są dla na na równi? Trzeba by przeprowadzić dodatkowe testy, aby to ocenić.


Dodatkowo pojawia się problem przy liczeniu PEG dla spółek, które mają np. c/z = -10 i dynamikę zysku = -10% (a więc notują stratę, która się powiększa). Taka spółka miałaby PEG = +1 (bo dwa minusy dają plus), a to z pewnością nie oddaje naszego podejścia do tej spółki. Może rozwiązaniem byłoby dodawanie znaku minus do PEG jeśli oba komponenty są ujemne, co stawiałoby tą spółkę na równi z tymi mającymi PEG = -1. Niby trochę lepsze rozwiązanie, ale wciąż nie idealne.


Jeśli powyższe problemy powiążemy z faktem, że i tak stosując jakąkolwiek strategię zawierającą PEG interesowałyby nas tylko najlepsze spółki (a więc takie, które mają c/z dodatnią i dynamikę zysku dodatnią), to okazuje się, że nie ma potrzeby rozwiązywać tych problemów, gdyż można dla spółek z ujemnym co najmniej jednym wskaźnikiem, po prostu nie liczyć PEG.


W ten sposób wiemy, że jeśli spółka ma policzony PEG to samo to w sobie jest już potwierdzeniem tego, że generuje zyski, które są większe niż rok temu. Niby to niewielki wyczyn ale okazuje się, że na obecny moment tylko 36% spółek na giełdzie ma w ogóle policzoną wartość PEG. Reszta ma albo ujemną c/z, albo zyski w tym roku były mniejsze niż rok wcześniej.


Także podsumowując odpowiedź na Twoje pytanie: Można policzyć ujemne PEG, ale jest to mocno kłopotliwe i interpretacja ujemnych wartości byłaby niejednoznaczna.

Piotr pisze...

Akurat kiedyś czytałem książkę "Pokonać giełdę" i wg mnie jego zasad nie można odzwierciedlić w kilku wskaźnikach. On firmę badał, zauważał co się dzieje w jej otoczeniu. A wskaźniki to tylko pomoc w selekcji. Czasem też był klientem takiej firmy i dzięki temu widział np. kolejki ludzi. I kupował taką firmę. W naszych realiach to jest ciężkie. Ale nie znaczy, że niemożliwe.

GPW pisze...

Świetna analiz i super wnioski. Naprawdę bardzo przydatne informacje. Polecam rowniez czasami zajrzec na portal http://gpwportal.pl

Arti pisze...

Jak też przeczytałem książkę P.Lyncha, a najbardziej spodobało mi się zdanie z okładki: "Musisz wiedzieć jakie akcje posiadasz i dlaczego. Samo przekonanie, że one muszą wzrosnąć to za mało".

Daniel Niewazne pisze...

Ja polecam nieco inne akcję, na stronię https://www.mytrafficvalue.com/ref/valhalian77

można teraz zakupić akcję za 0.06$, a w przeciągu misiąca warte będą max 0.25$, daję to ponad 400% zysku. Jeśli podoba Ci się taki sposób zarabiania zapraszam Cie również na stronę poświęconą zarabiania w internecie na powiązanej witynie:

http://powielajswojmajatek.blogspot.com/2014/11/co-to-jest.html

partyzant pisze...

Świetny blog!, czytam właśnie wpisy od początku.
Czy przy porównaniu stóp zwrotu uwzględniłeś dywidendy indeksu Wig20,
które w sposób znaczący podwyższyłyby średnią stopę zwrotu indeksu?
Indeks Wig20 w przeciwieństwie do Wig jest indeksem cenowym i nie zawiera dywidend, które wynoszą średnio 3-4% rocznie.

Filip pisze...

Nie ma tu uwzględnionych dywidend. Więc rzeczywiście % funduszy bijących WIG20 z dywidendami byłby jeszcze nieco niższy.

Markus1997 pisze...

interesujący artykuł a tym kim jesteśmy teraz zawsze chcieliśmy nim być czy to tylko nasza świadomość do tego dążyła a my o tym nie wiedzieliśmy ? Ja mam 17 lat i nadal nie wiem kim chce być. Na początku podsuwali mi myśli żeby zostać informatykiem a teraz jakoś sam się od tego tematu odganiam nie tylko że mam ciągły stres w różnych przedmiotach szkolnych ale także w życiu rodzinnym w którym znajduje się przygnębienie które kusi do złych rzeczy takich jak SAMOBÓJSTWO. Mam nadzieję że się tak nie stanie i nadal będę cieszył się zżyciem na ile to możliwe. W przyszłości chciałbym mieć dobrą pracę i mieć kochającą żonę którą zawsze będę kochał oraz dwoje dzieci które też mnie pokochają i będą szanować, a ludzie na ulicy, znajomi, przyjaciele powiedzą ze chcą być tacy jak ja. Urodziłem się płacząc a umierając chce odejść śmiejąc się.

Luk pisze...

Bardzo dobry wpis. Widzę, że nawet osoby, które powinny być wzorem (posłowie) nie radzą sobie z finansami... Polecam też jeszcze jeden sposób, mianowicie budowanie własnej marki podczas obecnej pracy: http://www.niepoddawajsie.pl/nie-boje-sie-ze-strace-prace/

moneygrabbing pisze...

Książka przeczytana jak i kilka innych z serii inwestowanie w wartość i mogę stwierdzić, że jak się kupi akcje w dobrym momencie, które są wartościowe to na pewno się zarobi.

mortadeli pisze...

Filipie, nie wiem, czy ktoś już o tym pisał, ale w tabelce z porównaniem strategii jest błąd w stosunku do tabelki z artykułu z testem strategii Martina Zweiga -> pomieszane są wypełnienie portfela & % rocznych okresów lepszych od WIG dla strategi F Score oraz Martina Zweiga.

Filip pisze...

Dziękuję za informację. Musiałem coś namieszać przy sortowaniu tabelki. Już poprawiłem błąd.

Artur pisze...

Filipie, zacząłem czytać Twój blog od końca Grudnia 2014. W końcu udało mi się przeczytać całość. Tyle wiedzy o inwestowaniu na giełdzie co tutaj to nie ma żadna książka. Blog ten można nazwać Biblią inwestowania na GPW. Dziękuję za Twoją pracę.
Jednocześnie będę bardzo wdzięczny za przeanalizowanie strategii Kenneth Fishera z jego książki "Superakcje" i sprawdzenie jak się ona ma do polskiego rynku. Dasz radę? :)

Filip pisze...

Cieszę się, że moje przemyślenia przydają się nie tylko mi :)
Co do strategii Fishera to mam ją na swojej liście do przetestowania. Nie przeczytałem jednak jeszcze jego książki, także jeszcze trochę to potrwa.

Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

Prześlij komentarz