poniedziałek, 7 maja 2018

Dlaczego moc obliczeniowa wspierająca Bitcoina zacznie spadać?


Ponad półtora roku temu napisałem o tym dlaczego Bitcoin w dłuższym terminie zostanie wyparty przez inne kryptowaluty. Dziś sprawdzimy na ile ten scenariusz się realizuje i omówimy mechanizm, który będzie wywierał nacisk na coraz mniejszą moc obliczeniową wspierającą Bitcoina.


Na początek przyjrzymy się wykresowi dominacji Bitcoina nad innymi kryptowalutami pod kątem wartości wszystkich "monet". Półtora roku temu wartość ta wynosiła ok. 80%, co w uproszczeniu oznaczało, że 80% wartości przechowywanej w kryptowalutach znajdowało się właśnie w Bitcoinach.


Obecnie wartość ta spadła do 36%. Oznacza to, że Bitcoin wciąż jest na pierwszym miejscu pod kątem kapitalizacji, ale jego pozycja znacząco osłabła. Najprawdopodobniej jednak trend ten trwający niemal od momentu pojawienia się pierwszych "altcoinów" (czyli alternatywnych do Bitcoina kryptowalut), będzie kontynuowany.

Można by powiedzieć: "Co z tego, skoro cały rynek kryptowalut rośnie? Nawet jeśli Bitcoin będzie stanowił jego mały ułamek, to wciąż za 20 lat może być więcej wart niż dziś.". Byłaby to prawda gdyby nie pewna sprzeczność interesów wdrukowana w Bitcoina, która pozwala utrzymywać jego stabilność w średnim okresie czasowym, ale przekreśla ją w długim.

Mowa tu o tzw. "halvingu", czyli mechanizmie, który zabezpiecza przed przekroczeniem z góry zaplanowanej maksymalnej dopuszczalnej liczby BTC (21 mln sztuk). Mechanizm ten w uproszczeniu działa tak, że raz na kilka lat zmniejsza nagrodę jaką "górnicy" otrzymują za udostępnianie swojej mocy obliczeniowej.

Na początku za każdy znaleziony blok górnicy otrzymywali 50 BTC. W listopadzie 2012 r. miał miejsce pierwszy halving, który zmniejszył tę nagrodę do 25 BTC. W lipcu 2016 r. miał miejsce drugi halving, który zmniejszył tę nagrodę do 12,5 BTC. Trzeci halving jest prognozowany za dwa lata, czyli w maju 2020 r. i zmniejszy nagrodę za blok do 6,25 BTC.

Mechanizm ten jest pożyteczny w stabilizowaniu wartości Bitcoina w średnim terminie, gdyż brak odgórnego ograniczenia liczby "monet" prowadziłby do inflacji, której Bitcoin z założenia ma przeciwdziałać. Niestety w dłuższym terminie dokładnie ten sam mechanizm będzie dla Bitcoina zgubny. Dlaczego? Skoro pierwsze dwa halvingi jakoś specjalnie nie zaszkodziły Bitcoinowi, to dlaczego ten nadchodzący za dwa lata miałby być inny?

Aby to wyjaśnić przypomnijmy sobie, że na wynagrodzenie górników składają się dwa elementy. Jeden to odgórnie narzucona nagroda za blok (obecnie 12,5 BTC za blok). Drugi to opłaty transakcyjne płacone przez osoby chcące przesłać pieniądze. W przeszłości opłaty te wyglądały następująco:


Przez większą część czasu były one dość niskie. Obecnie stanowią tylko ok. 3% nagrody za blok. Pozostałe 97% stanowi bazował nagroda (obecnie 12,5 BTC). Na przełomie 2017/18 r. mieliśmy jednak okres niosący ważną lekcję. Zainteresowanie Bitcoinem było w tamtym okresie tak duże, że sieć nie nadążała z obsługą transakcji, co zachęcało ludzi do płacenia wyższych opłat transakcyjnych w celu nadania transakcji wyższego priorytetu. Opłaty wzrosły do ponad 30$ za transakcję (niezależnie od tego jaką kwotę chcieliśmy przelać). To wywołało falę niechęci do Bitcoina, którą widać zarówno na wykresie liczby aktywnych użytkowników:


jak i na wykresie ceny BTC:


To pokazało, że jeśli Bitcoin ma prosperować i rosnąć w siłę, to musi mieć niskie opłaty transakcyjne.

Tu wracamy do halvingu. Mechanizm ten sprawia, że bazowa część nagrody dla górników z czasem będzie coraz mniejsza. Na początku wynosiła 50 BTC. Obecnie wynosi 12,5 BTC. Za dwa lata zmniejszy się do 6,25 BTC. Za kolejne kilka lat zmniejszy się do 3,125 BTC itd. aż w końcu praktycznie zniknie.

W zamyśle twórców Bitcoina wraz ze zmniejszającą się bazową nagrodą za blok, opłaty transakcyjne miały stawać się głównym wynagrodzeniem dla górników. Przed chwilą jednak pokazaliśmy, że gdy tylko stają się one zbyt wysokie, użytkownicy emigrują do innych kryptowalut.

Jeśli wraz z upływem czasu koszty transakcyjne (które stanowią obecnie tylko 3% wynagrodzenia górników) pozostaną niskie, a bazowa nagroda za blok będzie regularnie spadać, to bycie "górnikiem" będzie coraz mniej opłacalne. W długim terminie (kilkanaście lat) moc obliczeniowa stojąca za BTC będzie się zmniejszać. To sprawi, że BTC nie tylko nie będzie już kryptowalutą o największej kapitalizacji, ale także nie będzie tą wspieraną przez największą moc obliczeniową.

Skoro tak, to dlaczego poprzednie dwa halvingi nie spowodowały drastycznych spadków w mocy obliczeniowej stojącej za BTC? (wykres mocy obliczeniowej poniżej).


Odpowiedzią jest wzrost ceny. W ciągu ostatnich lat cena Bitcoina rosła na tyle szybko, że ukrywała efekt halvingu. Górnicy otrzymują nagrodę w BTC, więc im wyższa jest jego cena wyrażona np. w dolarach, tych bardziej opłacalne jest wydobycie, nawet pomimo zmniejszenia nagrody do 25 BTC lub 12,5 BTC.

To doprowadza nas do wniosku, że tak długo jak cena BTC będzie rosła wystarczająco szybko, efekt halvingu będzie ukrywany i dostrzeżenie, że BTC w długim terminie nie oferuje górnikom wystarczającej zachęty, będzie trudne. Jednak, gdy tylko cena BTC na pewien czas przestanie rosnąć lub wręcz zacznie spadać, halving powoli, lecz konsekwentnie zacznie być odczuwalny dla górników, a moc obliczeniowa stojąca za Bitcoinem zacznie spadać.

Ale utrata prestiżu związanego z posiadaniem największej mocy obliczeniowej nie jest jedynym skutkiem takiego scenariusza. Kolejnym jest proces koncentracji wydobycia w rękach kilku dużych graczy, gdyż spadek opłacalności wydobycia najmocniej uderzy w drobnych górników, którzy nie mają dostępu do najtańszego prądu i do najnowszych, najbardziej wydajnych koparek. To oddali Bitcoina od idei zdecentralizowania czyniąc go podatnym na szereg nadużyć.

Co ciekawe z matematycznego punktu widzenia jest pewien sposób, aby Bitcoin mógł być fundamentalnie stabilny przez długie lata. Obecnie tylko ok. 3% wynagrodzenia górników to opłaty transakcyjne. Gdyby docelowo w ramach jednego bloku górnicy przetwarzali ok. 30-krotnie więcej transakcji niż obecnie, mogliby wciąż zarabiać tyle ile obecnie, nawet jeśli bazowa nagroda za wykopanie bloku wynosiłaby 0. Jednocześnie z punktu widzenia zwykłych użytkowników koszty transakcyjne pozostałyby na obecnym poziomie. Aby osiągnąć taki stan musiałyby zostać spełnione dwa warunki:
  • Dopuszczalny rozmiar bloku musiałby zostać zwiększony co najmniej kilkunastokrotnie. (Może to być wykonywane stopniowo).
     
  • Musi być wystarczająco dużo osób chętnych na dokonywanie transakcji. Ok. 30 razy więcej niż obecnie.
Warunki te nie są niemożliwe do spełnienia, choć nie trudno wymienić, co najmniej kilka scenariuszy, które mogą wszystko zniweczyć. Z ciekawszych jest np. projekt Lightning Network, który ma na celu zredukowanie opłat transakcyjnych niemalże do zera. Jego wprowadzenie, choć w średnim terminie byłoby korzystne dla użytkowników, to w długim mocno zredukowałoby opłacalność bycia górnikiem, gdy nagroda bazowa za wydobycie bloku będzie już bardzo mała, co z kolei przełoży się na wycofywanie mocy obliczeniowej wspierającej BTC.


Jestem ciekaw co sądzicie o takiej wizji Bitcoinowej przyszłości. 
  • Czy według Was Bitcoin znajdzie skuteczny sposób na "przeskoczenie" z wynagradzania górników nowymi "monetami", na wynagradzanie górników opłatami transakcyjnymi?
     
  • A może znacie inny scenariusz, w którym Bitcoin nie stanie się zbyt scentralizowany, po znaczącym uszczupleniu odgórnej nagrody za wydobyty blok?


Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

Brak komentarzy:

Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

Prześlij komentarz