GUS regularnie publikuje dane dotyczące kondycji naszej gospodarki. Poza tymi bardziej popularnymi jak PKB czy inflacja jest też sporo tych nieco bardziej niszowych. Dziś przyjrzymy się dwóm takim niszowym wskaźnikom, aby ocenić, w którym miejscu cyklu gospodarczego jesteśmy.
Pierwszy z nich to dynamika spożycia gospodarstw domowych. W prostych słowach jest to wskaźnik, który sprawdza ile pieniędzy sumarycznie "przejedli" zwykli ludzie w Polsce, a następnie porównuje go z analogiczną wartością z przed roku. Oto jego wykres:
Pomarańczowymi liniami zaznaczyłem jego cykliczność, która pokrywa się ze standardowym cyklem hossa-bessa na giełdzie (ok. 3,5 roku na pełen cykl). Poprzednie szczyty dynamiki spożycia w gospodarstwach domowych przypadały na:
- grudzień 2004 r.
- grudzień 2008 r.
- grudzień 2011 r.
- wrzesień 2014 r.
W tych momentach ludzie najchętniej "przejadali" pieniądze. Jeśli porównamy je z początkami bess na indeksie sWIG80:
zauważymy, że bessa na giełdzie zaczynała się zwykle ok. 9 miesięcy przed tym jak spożycie gospodarstw domowych tworzyło swój szczyt. Tu pojawia się pytanie czy najnowsza pomarańczowa linia rzeczywiście pokazuje kolejny szczyt i od teraz spożycie zacznie spadać?
Taki scenariusz wspiera czas jaki upłynął od ostatniego szczytu na tym wskaźniku, który miał miejsce we wrześniu 2014 r. Daje nieco ponad 3,5 roku odstępu, a wiec pojawienie się szczytu w tej okolicy nie byłoby zdziwieniem. To wspierałoby teorię, że spadki na GPW z ostatnich miesięcy są po cykliczną bessą.
Wskaźnik ten jest ciekawy jeszcze z jednego powodu. Kilka razy na tym blogu poruszaliśmy temat dziwnej desynchronizacji naszej giełdy i danych makroekonomicznych w latach 2014 r. - 2017 r. Jako jeden z ważniejszych powodów takiego stanu rzeczy podawaliśmy sobie likwidację OFE w 2014 r.. Niestety do potwierdzenia lub obalenia przejściowości tego zjawiska brakowało wskaźników, które nie poddałyby się temu zaburzeniu.
Jednym z takich wskaźników jest właśnie dynamika spożycia gospodarstw domowych. Jeśli jeszcze raz spojrzymy na wykres, zobaczymy, że szczyt z 2014 r. był położony znacznie niżej niż pozostałe:
Oznacza to, że niezależnie od tego co było przyczyną dziwnej słabości giełdy pomiędzy latami 2014 - 2017, zwykli ludzie także to odczuli, gdyż w tamtej okolicy na konsumpcję wydawali mniej pieniędzy. (a mówiąc nieco bardziej zawile, ale poprawniej merytorycznie: dynamika wzrostu ich wydatków na konsumpcję była mniejsza niż przed i po tym okresie).
Można sobie np. wyobrazić ciąg przyczynowo skutkowy, w którym ludzie dowiadując się, że ich pieniądze z OFE przepadają, zaczynają ostrożniej wydawać pieniądze na codzienne wydatki przez, co spożycie gospodarstw domowych rosło wolniej niż w standardowym cyklu. Oczywiście to tylko jedna wersja rzeczywistości i związek przyczynowo skutkowy pomiędzy tymi obserwacjami nie musi zachodzić.
Tak czy inaczej dzisiejszy wskaźnik wydaje się przychylać do wersji, że w okolicach 2014 r. - 2016 r. działo się coś niestandardowego, co jednorazowo, ale mocno wlało słabość w naszą chęć wydawania pieniędzy. Obecny szczyt wskaźnika zostanie stworzony na znacznie wyższym poziomie (porównywalnym z tymi z przeszłości), co wydaje się sugerować, że po obecnej cyklicznej bessie nadejść może standardowa (a nie skarłowaciała) hossa.
Wróćmy jeszcze do określenia w miarę dokładnie miejsca w cyklu hossa-bessa, w którym obecnie się znajdujemy. Pomoże nam w tym inny niszowy wskaźnik publikowany przez GUS: przyrost rzeczowych środków obrotowych. Niestety nie udało mi się znaleźć dokładnej definicji tego wskaźnika, ale jeśli dobrze rozumiem, to przedstawia on zmianę w zapasach firm. Np. gdy firma spodziewa się dużych zamówień w bliskiej przyszłości, a jednocześnie widzi wzrost cen półproduktów, to może zamówić ich więcej z wyprzedzeniem, aby mieć zapas. Lub np. firma może wyprodukować więcej swoich produktów niż ma obecnie zamówione, gdyż w danym momencie wie, że i tak znajdzie na nie kupca w niedalekiej przyszłości. (Jest to jednak tylko moje rozumienie tego wskaźnika, więc jeśli ktoś z Was trafi na jego definicję niech śmiało podzieli się w komentarzach).
Wykres tego wskaźnika wygląda następująco:
Widzimy, że zapasy w firmach rosną i spadają bardzo cyklicznie. Szczytowe okresy zapasów przypadają na:
- grudzień 2004 r.
- wrzesień 2007 r.
- styczeń 2011 r.
- wrzesień 2014 r.
- czerwiec 2017 r.
Porównując je z datami szczytów wcześniejszego wskaźniki, widzimy, że te pojawiają się o ok. pół roku szybciej. Najnowszy szczyt zapasów miał miejsce w czerwcu 2017 r., co daje dużą szansę, że w danych dla I-II kwartału 2018 r. zobaczymy szczyt również na spożyciu gospodarstw domowych. (dane są publikowane z kilkumiesięcznym opóźnieniem).
Podsumowując:
- Dzisiejsze wskaźniki potwierdzają, że obecnie znajdujemy się regularnej bessie, która rozpoczęła się kilka miesięcy temu (a więc statystycznie potrwa mniej więcej do końca 2018 r.)
- Jednocześnie dynamika spożycia gospodarstw domowych sugeruje, że słabość konsumpcji z okolic 2014 r. - 2016 r. mogła być przejściowa, co pozwala prognozować, że kolejna hossa będzie standardowej wielkości.
Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów: | Zapisz się |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz