sobota, 3 kwietnia 2010

Złote zasady inwestowania, a pogromcy mitów. odc. 1


Przeglądając witryny traktujące o inwestowaniu często można spotkać wszelkiego rodzaju reguły i wskazówki, według których powinniśmy postępować aby dojść do bogactwa. Co ciekawe przeglądając różne listy złotych zasad inwestowania, czasem trafimy na 2 zupełnie przeciwstawne porady. Co wtedy robić? Czy złote zasady rzeczywiście istnieją i są tak uniwersalne jak mogłoby się wydawać? Postanowiłem to sprawdzić ze swojej perspektywy inwestora długoterminowego.

Do oceny użyłem 3 kolorów:
  • zielonym zaznaczam te, z którymi się zgadzam.
  • czerwonym, te którym mówię zdecydowane nie.
  • żółtym, te które okazują się przydatne lub nie tylko w określonych warunkach lub są truizmami, a więc mają sens ale nie wnoszą nic przydatnego przy praktycznym inwestowaniu.
 No to zaczynamy: 

Trend jest twoim przyjacielem - bardzo dobra zasada przypominająca o tym aby inwestować z trendem, czyli nie próbować łapać dołków, bo takie praktyki kończą się boleśnie. Przez trend rozumiem trend na danych makro, czyli kierunek rozwoju realnej gospodarki. Jeśli gospodarka się rozwija - inwestuj. Jeśli panuje recesja - przeczekaj. 

Niestety wiele osób rozumie tę zasadę jako "trend na giełdzie jest twoim przyjacielem", a taką interpretację muszę potraktować kolorem żółtym, gdyż to czy warto grać z trendem zależy od jego siły i zmienności rynku na którym gramy.

Nie ma inwestorów podejmujących tylko dobre decyzje - jeśli wiesz, że twój system transakcyjny jest dobrze przemyślany to nie masz powodu, aby smucić się lub złościć po kilku nieudanych transakcjach. Ważne, żebyś ufał swojemu systemowi, a w ogólnym rozrachunku będziesz na plusie. Pamiętaj, że dobry trader to nie taki, który nie popełnia błędów, lecz taki który ma więcej sukcesów niż porażek.  

Nie powiększaj  pozycji przynoszącej straty - grając krótkoterminowa ta zasada ma sens, jednak jest ona zaprzeczeniem mojego stylu inwestowania. Akcje, które wybieram do portfela to nie tylko losowe papierki, ale spółki stojące za akcjami. Inwestując kupuję spółkę, więc o ile sytuacja w spółce się nie pogorszyła to każdy większy spadek ceny akcji chętnie wykorzystam jako okazję do tańszego dokupienia walorów. 

Tnij straty. Pozwól zyskom rosnąć - Bardzo często powtarzana reguła, a jednak nie do końca prawdziwa. Opiera się na przekonaniu, że jeśli coś spadło to będzie spadać dalej, a jeśli wzrosło to będzie rosnąć.

Nie mówię, żeby realizować zyski jak tylko się pojawią. Chodzi tu raczej o zaplanowanie z góry, przed kupnem akcji, warunków zakończenia inwestycji. Mogą to być ograniczenia czasowe, bądź procentowy spadek/ wzrost cen. Ja jednak korzystam głównie z ograniczeń wynikających z danych makro, a więc np. nie sprzedaję dopóki dane makro nie pokazują, że zaczyna się okres gorszej koniunktury.
Jeżeli nie wiesz co robić - nie rób nic - Kto z nas nie zna tego uczucia obejmującego nas zaraz po założeniu rachunku maklerskiego i wpłaceniu pierwszych pieniędzy. Od razu chcielibyśmy coś kupić, no bo skoro mamy rachunek to nie po to, żeby nic na nim nie robić.

Ta reguła chroni nas przed takim bezmyślnym spekulowaniem. Zanim wykonasz jakiś ruch przemyśl go dobrze. Zwróć uwagę na panującą koniunkturę. Nawet jeśli zdecydujesz, że termin jest dogodny i masz upatrzoną spółkę to nie kupuj jej PKC (zlecenie maklerskie po każdej cenie oznaczające, że chcemy kupić akcje po aktualnie wystawianej cenie sprzedaży).

Ja bronię się przed palącą w ręce gotówką prostym trikiem. Kiedy wymyślę jakiś nowy pomysł zapisuję datę jego powstania i wiem, że zrealizować go mogę dopiero za tydzień (jeśli do tego czasu się nie rozmyślę). To chroni mnie przed wpływem emocji na decyzję inwestycyjną, gdyż często nowy plan pod wpływem euforii wydaje się idealny, ale po przespaniu się z nim kilku nocy nie jest już tak atrakcyjny.

 Nigdy nie pozwól aby zysk zamienił się w stratę - kolejna rada dobra dla krótkoterminowców. Jeśli spółka została wybrana dobrze to nie wyjdę z inwestycji tylko dlatego, że najpierw trochę dla mnie zarabiała, a później zaczęła tanieć.

Nigdy nie handluj bez Stop Loss - Stop Loss jest poziomem na którym ustawiamy zlecenie sprzedaży jednostek pomimo straty. Jest zabezpieczeniem przed zbyt dotkliwymi stratami. Osobiście nie korzystam z tego dobrodziejstwa, gdyż przy długoterminowej grze na akcjach nie chcę się ich pozbywać gdy tanieją. Na opcjach nie jest potrzebny, gdyż tam strata jest ograniczona tylko do premii zapłaconej za opcję. Jednak przy grze na kontraktach terminowych jest to niezbędne zabezpieczenie przed utratą całego depozytu.

Nie próbuj kupować w dołku i sprzedawać na szczycie - to się po prostu nie ma prawa udać. Na każde trafienie dołka przypadać będzie kilka pustych strzałów. Dane makro mogą dać pewien obraz kondycji gospodarki, ale nigdy przenigdy nie przewidzą dołka czy górki na giełdzie z dokładnością lepszą niż kilka miesięcy.

Ciąg dalszy nastąpi.
Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

4 komentarze:

Cheed pisze...

Ciekawe spojrzenie na kwestię mitów i z większością się zgadzam. Sam jednak, staram się trzymać zasady "nigdy nie pozwól aby zysk zamienił się w stratę". Chodzi oczywiście o sytuację w której moja spółka zanotowała minimum 10% zysku od ceny kupna. Wcześniej trzymanie się sztywno zasady nie ma sensu.

Być może zainteresuje Cię to co sam napisałem na temat mitów w inwestowaniu: http://minwestycje.net/2008/11/mity-o-inwestowaniu.html

Pozdr.

dhariush pisze...

Nie powiększaj pozycji przynoszącej straty. Tu się nie zgadzam. Jest to jedna ze złotych reguł. Opiszę ją u mnie w swoim czasie. Zauważ, Filipie, że po pierwsze dopuszczasz do straty, a powinieneś zlikwidować pozycję wcześniej, zgodnie z inną zasadą. Twoje rozumowanie kłóci się też z inną zasadą, że jak widzisz bardziej zyskowną inwestycję, to powinieneś się "przesiąść". Poza tym matematyka. Ty uśredniasz cenę zakupu. Lepiej sprzedać z niewielką stratą, a później odkupić taniej, co zwykle powoduje, że tym sposobem masz więcej np. akcji, niż ten uśredniający.

Filip pisze...

@dhariush

A co jeśli, wyskoczysz z inwestycji czekając na niższą cenę, a w tym czasie akcje zaczną rosnąć?
Ja bym rozgraniczył tą zasadę pomiędzy dwa typy inwestycji.

Pierwszy to inwestycje krótkoterminowe i wszelkiego rodzaju spekulacje, gdzie rzeczywiście, lepiej przyznać się do błędu i zakończyć jak najszybciej inwestycje.

Drugi (ten bardziej mnie interesuje) to inwestycje długoterminowe w spółki obiecujące pod względem fundamentalnym. Tutaj nie warto sprzedawać przy spadkach. Znakomitym przykładem jest tutaj moja aktualna inwestycja w MSP. Pieniądze przeznaczone na tą spółkę podzieliłem na 3 części. 1 zainwestowałem w grudniu zeszłego roku po ok 53zł / akcję. W międzyczasie cena urosła do 72zł / akcję. Aktualnie wynosi ok. 58zł / akcję. Można się zastanawiać czy powinienem sprzedać przy spadku np. do 65 wychodząc z zyskiem, ale ja mam większe plany co do tej spółki i wiem, że każdy kolejny dzień spadku to tylko kolejna przecena, która przybliża mnie do możliwości tańszego zakupu.

Anonimowy pisze...

"Na opcjach nie jest potrzebny, gdyż tam strata jest ograniczona tylko do premii zapłaconej za opcję."

Nie jest to do końca prawda. To co napisałeś tyczy się przypadku gdy kupujemy opcję - płacimy premię i więcej stracić niż tą premię nie możemy. W momencie gdy jesteśmy wystawcą opcji - możemy stracić max tyle ile wynosi wartość instrumentu (opcja na wzrosty - instrument nie może spaść poniżej wartości 0) bądź też strata może być nieskończenie wielka (opcja na spadki - instrument rośnie).

Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

Prześlij komentarz