poniedziałek, 4 lutego 2019

Prosty błąd analityczny na przykładzie Bitcoina


Ostatnio temat Bitcoina poruszaliśmy na tym blogu 9 miesięcy temu w artykule: "Dlaczego moc obliczeniowa wspierająca Bitcoin zacznie spadać?". W momencie jego publikacji jeden BTC kosztował nieco ponad 9000$ i jego "wydobywanie" wciąż było opłacalne. Od tamtego momentu cena BTC spadła o nieco ponad -60% i obecnie całe zyski "górników" przekazywane są na zapłatę rachunków za prąd niezbędny do tego wydobycia. Choć cała matematyka stojąca za Bitcoinem, będąca jednocześnie jego filarem i wyrokiem śmierci od tamtego czasu się nie zmieniła, w sieci zaczęło pojawiać się coraz więcej tego typu prognoz:







Wszystkie one dostrzegają dlaczego obecna sytuacja na BTC jest podobna do dwóch sytuacji z przeszłości i na tej podstawie starają się oszacować co stanie się z ceną w przyszłości. Wszystkie zgodnie zauważają, że w okolicach poprzednich dwóch "halvingów" (pojęcie to dotyczy zmniejszenia nagrody za wydobycie BTC o połowę, raz na kilka lat. Dokładnie mechanizm ten opisałem tutaj) cena BTC zaczynała rosnąć.

Dalsze ścieżki po takich punktach synchronizacji, do których odwołują się powyższe analizy wyglądają następująco:



Spokojnie można powiedzieć, że dobrze wpasowują się w bitcoinową cykliczność. Można też znaleźć do nich dość spójne wytłumaczenie sugerujące, że cykliczne ograniczenia nagrody dla "górników" działają anty-inflacyjnie (dzięki temu w obiegu nigdy nie będzie więcej niż 21 mln BTC), co sprawia, że w okolicach tych okresów inwestorzy są bardziej skłonni dostrzec wartość podobną do złota jaką niesie ta wirtualna waluta.

Cały problem leży w tym, że ta analiza zakłada, że to co działo się w niedawnej przeszłości, będzie się działo nadal, dokładnie tak samo jak sprzedawcy funduszy inwestycyjnych w 2007 roku zakładali, że skoro rynek rośnie nieprzerwanie o tylu lat to czemu nagle miałby przestać to robić.

W obu sytuacjach odpowiedzią są wydarzenia wyższego rzędu. Tak samo jak standardowy 3,5 roczny cykl hoss i bess na giełdzie jest co jakiś czas "przerywany" przez bessę wyższego rzędu, tak też obserwacja bitcoinowego trendu wyższego rzędu, pokazuje dlaczego tym razem będzie ekstremalnie ciężko spełnić pozytywną ścieżkę.

Czym jest ten trend wyższego rzędu skoro Bitcoin jest wśród nas zaledwie od 10 lat? Odpowiedź poniżej. Bitcoin zaczął być zauważalny w 2011 r. i w pierwszych latach wydajność "kopania" bardzo szybko rosła przeskakując ze zwykłych procesorów, na karty graficzne i matryce FPGA. Już w 2013 r. zaczynały pojawiać się pierwsze "koparki" dedykowane dla potrzeb Bitcoina. Poniższy wykres pokazuje coroczny skok w wydajności koparek, w stosunku do zużywanego prądu:


Łatwo zauważyć, że choć mamy dostęp do coraz szybszego sprzętu to dynamika zmian spada, a ostatnie dwa lata były pierwszymi w historii kiedy wzrost wydajności kopania jest mniejszy niż 100% rocznie (i to pomimo historycznie wysokiej ceny BTC co skutecznie zachęcało inżynierów całego świata do prób stworzenia jeszcze lepszego sprzętu).

Co wydajność sprzętu ma do omawianej sytuacji? W ostatnich miesiącach moc obliczeniowa wspierająca BTC spadła:


Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia już w przeszłości (właśnie w okolicach okresów pokazywanych na zdjęciach jako analogiczne do obecnego). W przeszłości momenty te oznaczały, że wydobywanie BTC przy danej cenie przestało być opłacalne. Ratunek zawsze był ten sam -> wzrost wydajności wydobycia. Jeśli jeszcze wczoraj za wydobycie każdej złotówki musiałem zapłacić złotówkę rachunku za prąd, to wolałem wyłączyć maszynę, ale jeśli dziś kupiłem nowy sprzęt do kopania, który wykonuje tę sama pracę przy mniejszym zużyciu energii, to moje "wybywania" znów stają się opłacalne.

Dokładnie to działo się za każdym razem, gdy bitcoin wpadał w tarapaty i jego wydobywanie przestawało być opłacalne. Wynalezienie nowszej / bardziej wydajnej koparki, pozwalało zapomnieć o problemie.

Myślę, że dostrzegacie już dlaczego tym razem scenariusz najprawdopodobniej będzie inny. Przez ostatnie dwa lata wydajność koparek rosła średnio o 50% rocznie. Wcześniej standardem były wzrosty wydajności na poziomie 150%-200% rocznie. Ograniczeniem w rozwoju nie są pieniądze, ale kwestie czysto technologiczne, te same z którymi związany jest przestój wydajności procesorów w komputerach w ostatnich latach.

Podsumowując, gdybyśmy jako ludzie mieli dostęp do kolejnego skoku technologicznego koparek, to dalsze losy BTC mogłyby raz jeszcze potoczyć się tak jak wcześniej i analogia przedstawiana na analizach pokazanych w dzisiejszym wpisie mogłaby zadziałać, a zbliżający się za nieco ponad rok "halving" po raz kolejny zadziałałby jak straszak windujący cenę: "Bitcoinów powstaje coraz mniej, więc lepiej kupię teraz, bo potem może braknąć, albo cena będzie wygórowana".

Znając trend wyższego rzędu, analiza nabiera nowego kolorytu. Bez wyraźnie wydajniejszych koparek, standardowy mechanizm ucieczki z pułapki braku opłacalności wydobycia nie będzie mógł był zrealizowany, a bez tego główna funkcja "halvingu" będzie znacznie trudniejsza do przeoczenia niż wcześniej, bo spowoduje bezpośrednio namacalny dla górników skutek pod postacią dalszego obcięcia przychodów aż o niemal 50% (od tego momentu, w którym już i tak balansują na granicy opłacalności).

Choć wpis ten dotyczy Bitcoina to uczy nas ważnej rzeczy pod kątem samej techniki analiz, niezależnie od tego co analizujemy. To, że coś się powtórzyło kilka razy i wykazuje cykliczność oznacza, że najprawdopodobniej wciąż będzie to robić, ale tylko dopóki sytuacja w ramach cyklu wyższego rzędu pozostaje stabilna.


Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

Brak komentarzy:

Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

Prześlij komentarz