środa, 27 grudnia 2017

Europejski Indeks Giełdowy ułatwia badanie cykliczności


W ostatnich latach oszacowanie, w którym miejscu giełdowego cyklu jesteśmy stało się nieco trudniejsze niż standardowo. Głównym powodem jest rozjechanie się indeksów giełdowych. Te największe (WIG20, WIG) rosną, jednak są to wzrosty na relatywnie niewielkiej liczbie spółek, których nie widać już np. na sWIG80, który to zwykle jest lepszym miernikiem hossy.

Aby rozwiązać ten impas, dziś spojrzymy na jeszcze szerszy obrazek jakim jest cała Europa. Założenie jest takie, że jeśli obecnie jesteśmy w hossie, to powinno to być widać również na większości otaczających nas rynków.


Aby sprawdzić czy rzeczywiście tak jest, zebrałem dane głównych indeksów giełdowych z 37 europejskich krajów z ostatnich 27 lat. Następnie dla każdego tygodnia przeprowadzałem "głosowanie", w którym każdy kraj miał jeden równoważny głos, który mówił czy w danym tygodniu główny indeks giełdowy tego kraju jest wyżej czy niżej niż tydzień wcześniej.

W ten sposób powstało coś co można by nazwać nieważonym indeksem giełdowym dla całej Europy. Po odfiltrowaniu szumów poprzez zastosowanie średniej kroczącej dynamika takiego wskaźnika wygląda następująco:


Już na pierwszy rzut oka widać, że z perspektywy całej Europy hossy i bessy pojawiają się w podobnych momentach jak te na naszej giełdzie.

Jeśli za sygnał dołka europejskiej bessy uznamy utworzenie dołka na wskaźniku poniżej poziomu 0%, to sygnały pojawią się w następujących momentach:


Dalsze ścieżki WIGu po takich sygnałach były niemal jednoznacznie optymistyczne:



Co ciekawe najgorszą ścieżką w tym zestawieniu jest ta najbardziej aktualna z maja 2015 r. po której indeks WIG nie wszedł w hossę jak większość Europy, a wręcz spadł w ciągu 9 miesięcy o ok. -25%.

Historyczne odległości w czasie mogą zasugerować nam kiedy powinniśmy spodziewać się kolejnego europejskiego dołka.


Minimalnie pomiędzy dołkami upłynęło 2,74 roku, a maksymalnie 3,8 roku. Dodając te wartości do daty ostatniego dołka (maj 2015 r.) otrzymamy przedział pomiędzy lutym 2018 r. a marcem 2019 r. W tych ramach powinna zakończyć się kolejna bessa. (ta która jeszcze się nie rozpoczęła).

Obecna sytuacja na wykresie europejskiego indeksu nieważonego jest dość jasna. Od początku 2016 r. jesteśmy w regularnej hossie, a więc trwa ona już 2 lata. Można by spierać się, że hossa ta dotarła do Polski w bardzo słabej formie, ale nijak nie zmieni to wniosku, że ogólnoeuropejska hossą powoli będzie się kończyć.

Kiedy dokładniej? Przeciętny cykl to ok. 3,5 roku, z czego 2/3 czasu przypada na hossę, a 1/3 na bessę. Oznaczałoby to, że na hossę przypadają zwykle 2 lata i 4 miesiące, a więc europejska hossa mogłaby się skończyć już za kilka miesięcy.

To rodzi pytanie o zachowanie polskich akcji małych spółek, w czasie takiej europejskiej bessy. Standardowo wszystko byłoby ze sobą skorelowane, a więc wraz ze spadkami w Europie spadałyby też wyceny polskich spółek. Różnica tym razem jest taka, że spółki w Polsce są raczej tanie i niedoceniane przez inwestorów, co ładnie widać na poniższym wykresie C/Z dla całego rynku w Polsce:


To tworzy kilka potencjalnych scenariuszy:

  • Polskie spółki będą dynamiczniej niż reszta Europy rosnąć w ciągu nadchodzących kilku ostatnich miesiącach hossy.
     
  • Polskie spółki będą delikatniej spadać w ciągu nadchodzącej w 2018 r. bessy. Np. w Europie mogłaby panować paniczna sprzedaż, a w Polsce mielibyśmy po łagodny trend spadkowy.
     
  • Obecna hossa w Europie zaczęła się w maju 2015 r. W Polsce za datę początkową uznajmy raczej przedział styczeń - czerwiec 2016 r. Skoro w Polsce obecna hossa zaczęła się ok. 6-12 miesięcy później niż w Europie to podobnie może przesunąć się jej zakończenie. Wtedy zamiast przez kilku miesięcy mogłaby trwać jeszcze kilkanaście.
Oczywiście ta lista nie wyczerpuje puli możliwych scenariuszy, ale obecna sytuacja wydaje się sugerować jeden wniosek, który możemy potraktować jako puentę tego wpisu:

Hossa na giełdzie będzie się powoli kończyć, ale tym razem nie powinniśmy redukować swoich pozycji na akcjach zbyt drastycznie, gdyż zaległości we wzrostach ujawnią się w taki czy inny sposób. Będzie to oznaczać znacznie mniej wyraźny podział na standardową hossę i bessę, co w konsekwencji może oznaczać, że pik wzrostów w wycenach akcji na GPW przypadnie na okres, który z perspektywy całej Europy będzie już bessą.

Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

Brak komentarzy:

Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

Prześlij komentarz