Odpowiedź na to pytanie możemy znaleźć w faktach. W drugiej połowie XVIII w. (jeszcze przed wynalezieniem mechanicznego krosna) w Anglii w przemyśle tekstylnym było zatrudnionych ok. 8 tys. osób. Po niecałych 30 latach od zaprezentowania wynalazku, w przemyśle tekstylnym w Anglii pracowało już 320 tys. osób. Skąd taka zmiana? Dlaczego wyrzucenie z pracy dotychczasowych pracowników nie zwiększyło bezrobocia?
Początkowo rzeczywiście bezrobocie delikatnie wzrosło, jednak nowa maszyna pozwoliła mi produkować więcej koszul w ciągu jednego dnia. Dotychczas koszul na rynku było bardzo mało w stosunku do szybko rosnącej liczby ludności, gdyż ich wyprodukowanie zajmowało dużo czasu. Teraz mogąc produkować je szybciej, jako właściciel zakładu chętnie kupię 100 takich maszyn. Do ich obsługi potrzebuję dodatkowych ludzi. Potrzebuję też dodatkowych osób do transportu towaru. Łącznie zatrudnię więcej osób do pomocy w rozrastającym się zakładzie niż początkowo zwolniłem.
Taki tok myślenia jest najpopularniejszą obecnie odpowiedzią na pytanie o to czy rozwój technologiczny powoduje bezrobocie. W krótkim terminie tak. W dłuższym nie. Na przestrzeni lat pogląd ten był podważany (głównie w okresach recesji, gdy bezrobocie rosło, a ludzie zaczynali chętniej winić maszyny za brak pracy na rynku), ale ostatecznie przetrwał jako obowiązujący. Promuje go np. Henry Hazlitt w znanej książce "Ekonomia w jednej lekcji" (w rozdziale 7).
Innym przykładem zbawiennego wpływu technologii na spadek bezrobocia jest druga rewolucja przemysłowa, w trakcie której powstał silnik parowy. Dotychczas wydobywanie / przetwarzanie / transport minerałów było ekstremalnie ciężkim zajęciem. Miało to swoje odzwierciedlenie w cenie. Np. w 1873 roku w Anglii cena stali wynosiła 80$ za tonę. Już 13 lat później dzięki technologicznym usprawnieniom rewolucji przemysłowej cena stali spadła 4-krotnie do 20$ za tonę. Co ważne w samym przemyśle związanym ze stalą, liczba pracowników w tym okresie spadła, gdyż zostali wyparci przez maszyny. Jeśli jednak spojrzymy na skutki gospodarcze tak mocnej obniżki cen stali, to łatwo zobaczymy nowe miejsca pracy powstałe przy wzmożonej produkcji samochodów czy maszyn do pisania. Gdyby cena stali pozostała wysoka, rowery i samochody byłyby zbyt drogie dla przeciętnych ludzi przez co ich producenci nie mogliby sobie pozwolić na zatrudnienie dodatkowych osób. Niska cena stali sprawiła, że wiele osób było stać na różne dobra, więc produkcja mogła ruszyć pełną parą, a bezrobocie spadło.
Ten przykład pokazuje, że nawet jeśli w wyniku powstania nowej technologii bezrobocie w danej branży wzrosło, to najprawdopodobniej powstały nowe miejsca pracy gdzieś indziej, dzięki czemu łączne bezrobocie nie wzrosło.
Podobna sytuacja była z internetem, który pojawiając się odebrał pracę telefonistkom czy listonoszom, gdyż zapotrzebowanie na ich usługi spadło, ale jednocześnie zaoferował eksplozję pracy w branży programistycznej (i nie tylko).
No dobrze. Wiemy już, że w przeszłości pojawienie się nowych technologii w dłuższym terminie nie powodowało wzrostu całościowego bezrobocia. To sugeruje, że przyszłość powinna być równie różowa, prawda?
Jest jeden drobny problem. O ile bezpośredni negatywny wpływ nowej technologii na zatrudnienie w danym sektorze jest dość łatwo policzalny, to już pośredni pozytywny wpływ jest bardziej rozmyty. Możemy go jednak oszacować porównując ilość potencjalnych możliwości biznesowych przed i po pojawieniu się technologii. Jak to zrobić?
Tym co nowa technologia oferuje pozytywnego, jest możliwość docierania przedsiębiorców do nowych klientów. Czasem dzieje się to poprzez zwiększenie dostępności dla okolicznych klientów (np. w czasie rewolucji przemysłowej, która obniżyła ceny stali na tyle, że więcej osób mogło sobie pozwolić na zakup np. samochodu). Czasem odbywa się to poprzez dotarcie do nowych rynków zbytu (np. kolej czy samoloty umożliwiły dostarczanie towaru dalej / docieranie do dalej położonych klientów).
Problem pojawia się, gdy okoliczni klienci są już w stanie zaspokoić swoje potrzeby, a cały świat połączony jest siecią pozwalającą na relatywnie bardzo szybki transport osób, towarów i informacji. Inaczej mówiąc, dotychczasowe przełomowe wynalazki pojawiały się w czasach, gdy potencjalny popyt był duży (np. ludzie w całych Stanach chcieli kupować dobre koszule, ale byli zbyt daleko lub nie było ich na nie stać), a podaż była relatywnie mała (wyprodukowanie koszuli było czasochłonne i drogie).
Obecnie te warunki wyglądają inaczej. Potencjalny popyt na podstawowym poziomie (bezpieczeństwo, jedzenie itp.) jest zapewniony. Automatyzacja w takich warunkach (np. zastępowanie kasjerek maszynami w marketach) ma znacznie bardziej ograniczony pozytywny wpływ, gdyż pomimo tego, że może mieć przełożenie np. na obniżenie cen żywności w danym markecie to okolicznych klientów na to jedzenie i tak było stać. Ta potrzeba była już zapewniona. Dzięki temu, że produkty są tańsze, osoba robiąca zakupy będzie mogła sobie pozwolić na kupno towaru lepszej jakości lub dokupienie czegoś nowego, ale łącznie wydana kwota będzie taka jak wcześniej. Można by powiedzieć, że dzięki temu sklep zarobi więcej (bo dostał tyle samo pieniędzy od klienta, a koszty kasjerek miał mniejsze), więc nadmiarowe pieniądze będzie mógł zainwestować. Problem jest taki, że ta nowa inwestycja może być np. inwestycją w kolejne automaty do obsługi, aby jeszcze bardziej zmniejszyć liczbę pracowników.
Upraszczając można by powiedzieć, że innowacja, która pozwala firmie zdobywać nowych klientów (takich, których wcześniej nie było stać na usługi firmy lub byli zbyt daleko) pozytywnie wpływa na długoterminowe zatrudnienie w szerokiej gospodarce. Jednak innowacja, która polega na zastąpieniu człowieka przez maszynę po to aby dalej docierać do tych samych klientów (cięcie kosztów) negatywnie wpływa na długoterminowe zatrudnienie. Dzięki takiej innowacji nie powstała nowa możliwość biznesowa, która pozwoliłaby stworzyć miejsca pracy gdzieś indziej.
Innym przykładem takiej negatywnie wpływającej na bezrobocie innowacji byłoby np. zastąpienie wszystkich pracowników w restauracjach robotami. Jedne gotowałyby jedzenie. Inne jeździłyby pomiędzy gośćmi je rozwożąc. Ta innowacja obniżyłaby koszty prowadzenia restauracji, dzięki czemu teoretycznie właściciel mógłby oszczędzone pieniądze zainwestować w kolejną, ale robiąc to zrobiłby konkurencję okolicznym innym restauracjom i jego zysk byłby ich stratą (a nową restaurację też obsługiwałyby roboty, więc zatrudnienie by nie wzrosło).
Czym różni się przykład z automatyczną restauracją od przykładu z XVIII wieku z automatyczną maszyną tkacką?
- Maszyna tkacka obniżyła koszt produktu, z poziomu zbyt drogiego, aby to kupić, do poziomu akceptowalnego. Dzięki temu ukryty wcześniej popyt ujawnił się, a sprzedaż poszybowała.
- Automatyczna restauracja obniżyła koszt produktu, z poziomu akceptowalnego, do poziomu taniego. To nie sprawiłoby, że ludzie szturmem zaczęliby z niej korzystać, gdyż już wcześniej tam bywali.
Podsumowując możemy dojść do wniosku, że pozytywna z punktu widzenia bezrobocia innowacja to taka, która pozwala obniżyć koszt produktu / usługi ze zbyt wysokiego do akceptowalnego. Dalsze obniżanie kosztu do poziomu taniego nie przełoży się na wzrost zatrudnienia.
Wszystkie wynalazki z okresów rewolucji przemysłowych i wcześniejszych pojawiały się w okresie, gdy ilość rzeczy na które ludzi nie było stać była ogromna. Dzięki temu relatywnie łatwo było znaleźć pole, na którym dało się przenieść coś z poziomu zbyt drogiego do akceptowalnego.
Obecnie wciąż jest to możliwe, ale coraz większa grupa innowacji wydaje się być skupiona na obniżaniu kosztu czegoś co już teraz jest na akceptowalnym poziomie. Czy to oznacza, że szeroko akceptowana teoria o tym, że automatyzacja nie przekłada się na wzrost bezrobocia była prawdziwa do niedawna, ale obecnie już coraz bardziej nie jest?
Ciekawym eksperymentem mentalnym może być wyobrażenie sobie świata, w którym innowacja poszła na tyle daleko, że każdy ma pod ręką maszynę, która potrafi zrobić / wyprodukować niemal wszystko. Taki róg obfitości, który w dowolnym momencie potrafi stworzyć dla nas zerowym kosztem obiad, nowe buty lub przemieścić nas w dowolne miejsce na ziemi. Ciężko przewidzieć jak ludzie funkcjonowaliby w takim świecie, ale jedno jest pewne. Skoro produkty / usługi byłyby darmowe to praca także byłaby nic nie warta. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zostałby np. kucharzem, bo przecież każdy sam jest w stanie sobie od ręki stworzyć obiad. Bezrobocie wyniosłoby niemal 100%, bo nikt nikogo by nie potrzebował. To oczywiście czysta fikcja, ale pokazuje, że jest pewna granica pozytywnego wpływu innowacji na bezrobocie.
Jak zwykle jestem ciekaw waszych opinii / przemyśleń / wątpliwości. Piszcie je śmiało w komentarzach.
Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów: | Zapisz się |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz