sobota, 3 marca 2012

Czy jesteś szczęśliwy?


Ostatnio zadano mi takie pytanie. Najpierw nieco zaskoczony odpowiedziałem po prostu: "tak", ale po chwili zacząłem się zastanawiać głębiej nad pytaniem. Co to znaczy, że ktoś jest szczęśliwy? Co wywołuje szczęście, a co je odbiera? Dlaczego ludzie są lub nie są szczęśliwi? Po zastanowieniu doszedłem do takich wniosków...


Popatrzmy na bawiące się dziecko - jest szczęśliwe. Nie ma zmartwień. Dla niego liczy się to co robi w tej chwili. Jest całym sobą. Szczęście to bycie całym sobą w czasie teraźniejszym. To umiejętność cieszenia się z samej istoty bycia tu i teraz bez żadnych szczególnych warunków. Zarówno szczęśliwym jak i nieszczęśliwym można być wszędzie bez względu na okoliczności. Tak jak każda umiejętność można się jej nauczyć.

Szczęście to zawsze efekt uboczny. Jeśli Twoim celem jest osiągnięcie szczęścia to nigdy tam nie dotrzesz, bo będziesz szukał czegoś po omacku nie wiedząc do końca czego. Jeśli utożsamiasz szczęście z dotarciem do pewnego momentu w życiu (nowa praca, nowe mieszkanie, nowa miłość), to nigdy go nie osiągniesz, bo żaden cel nie jest celem ostatecznym i zawsze po dotarciu do jednego prędzej czy później pojawi się nowy, w naszym osądzie ważniejszy, który zdaje się jeszcze bardziej być tożsamy ze szczęściem.

Mimo wszystko coś jest w docieraniu do celu. Każdy gdzieś dąży i ma jakieś mniejsze lub większe marzenia. Ich spełnienie daje efekt uboczny - szczęście. Popatrz na twarz sportowca, który zajmuje pierwsze miejsce. Popatrz na twarz pracownika, który ma dostać dużą podwyżkę. Widzisz tam szczęście. Oni są szczerze szczęśliwi.

Spójrz na te twarze po pewnym czasie. Sportowiec zaczyna przygotowywać się do kolejnych zawodów. Pracownik przyzwyczaja się no nowej pensji. To co wcześniej wywoływało w nich taki zachwyt, teraz gdzieś uleciało. Szczęście to coś ulotnego. Jego powstanie można porównać do reakcji chemicznej. W reakcji zderzają się 2 pierwiastki. W momencie zderzenia uwalniana jest energia a pierwiastki łączą się w 1 i oddalają się od energii. Ta energia to szczęście. Nie było jej tam przed i nie ma jej już chwilę po reakcji.

Jeśli naszym celem będzie poszukiwanie tej energii to nigdy jej nie znajdziemy. Szczęście to nie cel ale droga. Do celu powinniśmy iść nie dla samego celu ale dla faktu wędrówki.

Idąc nie myślmy o przyszłości, ani o przeszłości. Bądźmy jak dzieci na placu zabaw. Tu i teraz.

Ze szczęściem nieodłącznie wiążą się takie byty jak pasja i zaangażowanie. Rutyna i nuda zabijają szczęście. Robiąc to co się lubi nie spieszysz się. Delektujesz się tym. Nie patrzysz na zegarek, kiedy możesz skończyć. To zegarek patrzy na Ciebie i mówi: "nie no teraz to już przesadzasz, idź odpocznij".

Szczęście pojawia się wtedy, gdy nie mamy oczekiwań. Najlepsze rozmowy i spotkania to te, które pojawiły się znikąd. Gdy oczekujemy czegoś, sami stawiamy się pod ścianą. Jeśli to się zdarzy to zareagujemy neutralnie, bo "tak było ustalone". Jeśli nie, będziemy zawiedzeni.

Szczęście to śmiech. Taki szczery i niekontrolowany. Nie można śmiać się do rozpuku i nie być w tym momencie szczęśliwym.

Niektórzy myślą, że skoro szczęście jest ulotne to należy je łapać, gdy tylko nadarzy się okazja, ale ono jest jak motyl złapany w siatkę. Piękny gdy go łapiemy tylko po to by obejrzeć z bliska i wypuścić. Jeśli będziemy zbyt chciwi i chcieli zatrzymać je zbyt długo, umrze. Przestanie nas cieszyć. Nasze życie będzie goryczą przeplataną z chwilowym ułudnym szczęściem.

Mój sposób to pozwolić mu być wolnym. Nie oczekiwać go na siłę. Robić to co sprawia przyjemność zarówno mi i osobom mnie otaczającym. Mieć pasję. Angażować się w to co jest tego warte. Zarażać tym innych. Robić to o czym pisałem, kiedyś artykule o pobudzaniu kreatywności. Szczęście jest w prostych rzeczach. Pomyśl jaka to jest moc, że jak sobie pomyślisz np. o ruszeniu ręką to ona się rusza, że Ty to akurat Ty.

Jakoś tak się dzieje, że doceniając najprostsze rzeczy pojawia się szczęście. Wtedy warto pozwolić mu być blisko, ale nie ciągnąć na siłę jak psa na smyczy. Dając mu swobodę wyboru pozwól, aby wesoło biegał w koło. Oczywiście czasem odbiegnie nieco dalej. Czasem straci się go z oczu. Nie warto go wtedy gonić, bo jeszcze szybciej będzie uciekał. Goniąc szczęście jeszcze nikt go nie złapał, lecz gdy będziesz dalej szedł swoją drogą robiąc to co wcześniej, tak jakbyś przed chwilą nie stracił wiernego towarzysza, on wróci. Ale nie dlatego, że Ty mu każesz. Ani dlatego, że widzi Twoją smutną minę, czuje się winny i chcę Cię pocieszyć. Ale wróci z tego samego powodu, z którego pojawił się za pierwszym razem. Wróci z własnej woli, bo u Twojego boku mu dobrze.

Smutne jest to, że wybierając co będzie się robić w ciągu najbliższych dni, miesięcy, lat wybór często podyktowany jest sytuacją finansową. Mimo wszystko spróbuj się zastanowić: "Co robiłbyś / robiłabyś na co dzień, gdyś miał / miała wszystkie bogactwa tego świata do dyspozycji?" Nie, co chciałbyś / chciałabyś zrobić raz albo dwa albo piętnaście razy, ale co miałbyś / miałabyś ochotę robić każdego ranka, popołudnia i wieczoru przez resztę życia.


I zacznij to robić już teraz! Chociaż w jakiejś małej cząstce.

------------------------
– Czy nie mógłby pan mnie poinformować, którędy powinnam pójść? – mówiła dalej.
– To zależy w dużej mierze od tego, dokąd pragnęłabyś zajść – odparł Kot-Dziwak.
– Właściwie wszystko mi jedno.
– W takim razie również wszystko jedno, którędy pójdziesz.
– Chciałabym tylko dostać się dokądś – dodała Alicja w formie wyjaśnienia.
– Ach, na pewno tam się dostaniesz, jeśli tylko będziesz szła dość długo.

------------------------

A Wy jesteście szczęśliwi? Jakie są wasze definicje szczęścia?
Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

13 komentarzy:

Anonimowy pisze...

tematycznie:
"Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka
nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś,
jak potrafimy być nimi jutro?

Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, powietrze i życie,
jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia.
Wyjdź mu naprzeciw." Phil Bosmans

Blofi pisze...

Po sobie zauważam, że często w tym dążeniu do celu (wolność finansowa) zapominam cieszyć się codzienność, cały czas żyjąc przyszłością. Carpe diem!

Moja przyszła emerytura pisze...

Zdefiniowanie i uchwycenie istoty szczęścia - nie wiem, czy to zadanie nie trudniejsze niż osiągnięcie wolności finansowej. Ostatnio czuję się najszczęśliwszy, kiedy mogę się na przynajmniej jeden dzień totalnie wyłączyć - od obowiązków, internetu, presji czasu, presji wyników i celów - i zrobić coś zupełnie niezaplanowanego, bezcelowego, bezproduktywnego.

Anonimowy pisze...

Biegniemy i zarabiamy pieniądze by poczuć się wolni/szczęśliwi. Ja natomiast zauważyłem coś co kazało mi sie zastanowić. Planowałem spędzić wspaniały weekend ze swoją dziewczyną. Restauracja, wyjazd w góry wszystko pod nos itp. Zycie zweryfikowało plany i rozchorowałem się i na dodatek zepsuło mi się auto. Cały weekend spędziłem u niej w niewielkim pokoju.

Prawdę mówiąc był to jeden z lepszych weekendów w moim życiu. Tylko my we dwoje calymi dnimi w lozku z przerwa na wypad do pobliskiego sklepu i szybkie gotowanie. Cos pieknego. Gdy wróciłem do siebie pomyślalem, że wtedy byłem naprawde szczęśliwy pomimo, że pierwotne plany zawiodly.

Nie wiem o co w tym chodzi. Z jednej strony chciałbym, zeby mi w zyciu niczego nie brakowało, a z drugiej strony mam przykłady, że większosci rzeczy do których dąże to tak naprawde nie potrzebuje...

Sebastian Cezary pisze...

Kwestia właśnie tego czym jest szczęści dla danej osoby. Jednym wystarczy dzień wolny przed telewizorem, inni muszą codziennie dołożyć kilka zł do swojego portfela, inni chcieliby mieć spokój od wszystkiego i całymi dniami siedzieć na werandzie... Niestety nie każdy może sobie zapewnić to niezbędne minimum szczęścia i to jest właśnie problem.

Anonimowy pisze...

Anonimowy z 03.09:
spotykam sie teraz z kims, kto wlasnie funduje mi wypady weekendowe, drogie hotele, szampana itp. Odbieram to jako probe zaimponowania mi i kupienia mnie. Prawda jest taka, ze czas spedzony u niego w domu jest rownie dobry jak czas w hotelu. To, ze on wydaje wieksze sumy na weekendy, wcale znacznie nie podnosi ich standardu. W koncu i tak spedzam go z ta sama osoba, w hotelu i w domu. Jasne, jest jakies urozmaicenie, ale bez tego, tez bylabym zadowolona. Spacer po okolicy, za darmo, tez bylby dobry.

Osobiscie staram sie cieszyc kazda drobna rzecza i nie uwazam, ze zrealizowanie jakiegos celu przyniesie mi szczescie. Owszem, bedzie satysfakcja, ale samo szczescie bedzie tylko chilowe i zaraz przeminie.

Anonimowy pisze...

Witam, przepraszam za offtop.

jakiś czas temu wysłałem Ci maila odnośnie podatku od pożyczek społecznościowych, jak go rozliczać.
Mógłbym prosić o odpowiedź?
Dzięki z góry!

PS. Wpis bardzo życiowy, aczkolwiek doskonale wiemy jak jest w rzeczywistości. Większość moich marzeń związanych jest z posiadaniem określonej ilości gotówki. Przykre ale prawdziwe :)

Qulin pisze...

Skoro w temacie szczęście to ja właśnie słucham sobie Strangers Like Me - Phil Collins.
Smile ;-)

PS: Musi być głośno!

Anonimowy pisze...

"Szczęście to ta chwila co trwa,
szczęście to piórko na dłoni,
co zjawia się, gdy samo chce
i gdy się za nim nie goni..."

Anna Maria Jopek "Na dłoni"

Dla mnie największe znaczenie ma to, gdy moja rodzina, moi przyjaciele, ludzie których spotykam są szczęśliwi. Czuję się wtedy jak kwiat pomarańczy. Chce mi się śpiewać i tańczyć. Pozwala mi to wierzyć w to, że szczęście jest dla każdego, a nie tylko dla wybrańców. Daje nadzieję, że też kiedyś przyjdzie moja chwila, kiedy to będę szczęśliwa...

PS dziękuję za kolejny, sympatyczny wpis z psychologii społecznej ;)

Anonimowy pisze...

Bardzo ciekawy temat :)
Ja myślę, że właśnie bez tych czasem drobnych chwil ciężko byłoby nam żyć... Kiedy jest mi ciężko i nie wszystko układa się tak jakbym tego chciała wracam do tych szczęśliwych momentów i to mnie jakoś trochę podnosi :) Chcę bardziej dotrwać do końca, dotrzeć do celu mimo trudności i cieszyć się :)

Anonimowy pisze...

Czy można powiedzieć, że ludzie z natury optymistyczni są bardziej szczęśliwi od pesymistów?
Czy nie jest tak, że częściej trafiają im się chwile szczęścia? Czy to tylko kwestia podejścia do życia?

Wojciech patrzący z boku pisze...

Gdybym był tu po raz pierwszy, pewnie pojawiłoby się pytanie..."zaraz zaraz gdzie ta giełda i pieniądze?". Ale napisałeś pierwszego bloga...którego przeczytałem w całości i już nie dziwią mnie takie wpisy obok tych które mówią o budowie stelaża opcyjnego ;-)

Zastanowiłem się jak ja postrzegam odpowiedź na zadanie pytanie. Może nie w tak erudystyczny sposób ale po swojemu zakreślę swą wizję szczęścia.

Dla mnie jest jak promień słońca na twarzy. Kiedy widzimy je w dniu kiedy nie mamy zmartwień - odwracamy doń głowę pozwalając się muskać jego promieniom. Zaś w dniu zwyczajnym, kiedy w głowie mamy tysiące innych spraw, słońce razi nas i zakładamy przeciwsłoneczne okulary.

Promienie te są jednak ulotne i nieuchwytne, przy odrobinie szczęścia, na twarzy może zostać opelenizna będąca jakoby wspomnieniem beztroski, lecz promieni ją powodujących już nie ma. Uczmy się więc wychwytywać dni słoneczne i odwracać wówczas oczy w niebo.


"10% rocznie, czyli w co inwestować" - z tego co widzę chyba coraz częściej na rzeczone "inwestycje" patrzysz w szerszy sposób niż li tylko z perspektywy portfela....i chwała Ci za to, bo to takie niepolskie.

PS. pisz dużo, bo czekam, jak pewnie wielu :-)

Szymek pisze...

Świetny artykuł, miło się czytało

Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

Prześlij komentarz