Rząd USA co miesiąc publikuje informacje związane z handlem obligacjami i akcjami USA pomiędzy obywatelami / instytucjami USA, a obywatelami / instytucjami pozostałych krajów. Dziś przyjrzymy się ciekawym zależnościom, które można w tych danych znaleźć.
Pierwszy wykres pokazuje jak do zakupów amerykańskich obligacji podchodziły zagraniczne banki centralne na przestrzeni ostatnich 25 lat.
Widzimy, że ich zakupy zmieniały się cyklicznie. Szczyty zakupów przypadały na:
- 1997 r.
- 2004 r.
- 2011-12 r.
Wszystkie te daty były bardzo dobrymi miejscami do zakupu amerykańskich akcji. Za każdym razem hossa na akcjach trwała co najmniej przez kolejne 3 lata.
Jednocześnie na wykresie mamy dwa momenty (oznaczone czerwonymi strzałkami) kiedy zagraniczne bank centralne przestawały kupować amerykańskie obligacje. Pokrywają się one z wielkimi szczytami na giełdach tj. ze szczytem bańki internetowej w 2000-01 r. i ze szczytem bańki na nieruchomościach w 2007 r.
Trzecia strzałka pokazuje, że w 2016 r. po raz kolejny pojawiła się (mocniejsza niż wcześniej) niechęć zagranicznych banków centralnych do amerykańskich obligacji. Jak dotąd nie przełożyło się to kolejną wielką bessę. To rodzi chociażby takie pytania:
- Czy popyt na amerykańskie obligacje ze strony światowych banków centralnych może powrócić bez wcześniejszego krachu na giełdach, który zachęciłby rządzących do ponownego rozkręcenia programów QE?
- Jeśli nie, to czy popyt na amerykańskie obligacje ze strony prywatnych inwestorów będzie na tyle duży, aby powstrzymać wzrost ich oprocentowania do niebezpiecznych poziomów (5% ?).
Kolejny wykres pokazuje jak mocno inwestorzy z poza USA byli w danym okresie zainteresowani kupnem amerykańskich akcji.
Czerwonymi strzałkami zaznaczyłem 4 momenty rozpoczęcia bessy w Polsce (w USA ostatnie dwa epizody były tylko korektami w trendzie wzrostowym).
Okazuje się, że ostatnie 4 duże bessy w Polsce były powiązane ze zmniejszonym zainteresowaniem na amerykańskie akcje wśród zagranicznych inwestorów. Najlepszymi momentami do kupna akcji w Polsce były te gdy powyższy wykres był na niskich poziomach. Obecnie w ciągu ostatnich 12 miesięcy zagraniczni inwestorzy kupili w USA akcje za ok. 130 mld $ co jest wartością powyżej wieloletniej średniej (60 mld $). Ciężko wyrokować o ile wyżej jeszcze może urosnąć zainteresowanie amerykańskimi akcjami wśród zagranicznych inwestorów, ale analogie historyczne sugerują, że gdy zacznie ono zanikać będzie to powiązane z bessą.
Łącząc te dwa zjawiska, które widać na powyższych wykresach (zmniejszające się zainteresowanie banków centralnych obligacjami USA i spore zainteresowanie zagranicznych inwestorów amerykańskim rynkiem akcji) znaleźliśmy się obecnie w dość ciekawym miejscu znikającego popytu na obligacje USA i rosnącego popytu na akcje USA. Poniższy wykres porównuje rentowność tych dwóch inwestycji:
Z miarą rentowności obligacji nie ma problemu. Jako miarę rentowności akcji przyjmujemy tu odwrócony wskaźnik C/Z Shillera. Za każdym razem gdy powyższy wykres był powyżej zera. Oznaczało to, że akcje są wyceniane korzystniej niż obligacje, więc są one w danym momencie statystycznie lepsza inwestycją. Wykres pokazuje, że do roku 1960 akcje praktycznie zawsze były lepszą inwestycją niż obligacje.
W późniejszym czasie ta zależność ulegała zmianom. Najpierw na krótko. Pomiędzy 1965 a 1972 rokiem 10 letnie obligacje USA płaciły rocznie średnio ok. 6%. W tym samym czasie C/Z Shillera dla indeksu S&P 500 wynosiła średnio ok. 20, co sprawiało, że szacunkowa stopa zwrotu dla akcji wynosiła +5% rocznie czyli mniej niż dla obligacji.
Następnie akcje odzyskały na pewien czas palmę pierwszeństwa, aby znów stracić ją pomiędzy 1987 a 2000 rokiem. W tym okresie obligacje USA płaciły średnio po 7% rocznie w czasie gdy C/Z dla S&P 500 wynosiła aż 24, co przekładało się na statystyczną stopę zwrotu wynoszącą 4,2%.
Po krachu z 2008 roku akcje znów stały się tanie w relacji do obligacji i takie pozostawały do niedawna. Obecnie 10 letnie obligacje USA płacą 2,86% rocznie, a C/Z Shillera dla S&P500 to 33,6 co daje rentowność wynoszącą 2,96%. Wartości te są bardzo bliskie sobie. Jeśli wrócimy do wcześniejszych wniosków z tego artykułu sugerujących, że popyt na amerykańskie akcje rośnie, a na amerykańskie obligacje maleje, to możemy dojść do wniosku że w niedalekiej przyszłości obligacje po raz kolejny będą oferowały lepsze stopy zwrotu niż akcje. (Przynajmniej w USA. Polskie akcje wciąż są wyceniane relatywnie tanio).
Taki obrót spraw mógłby zachęcać inwestorów, którzy dotychczas inwestowali w amerykańskie akcje, do przerzucenia się na amerykańskie obligacje. To z kolei mogłoby spowodować odpływ kapitału z amerykańskiego rynku akcji.
Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów: | Zapisz się |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz