Czy zastanawiałeś się kiedyś ile na naszej giełdzie jest spółek dynamicznie rozwijających się? Czy ich liczba jest zawsze taka sama, czy zmienia się w czasie? Czy spółki dynamicznie rozwijające się mogą prognozować nadejście hossy i bessy?
Wiem, że się nie zastanawialiście dlatego dziś na te pytania odpowiemy sobie razem.
Dynamicznie rozwijającą się spółkę zdefiniujmy sobie jako spółkę, która zwiększyła swój roczny zysk netto o co najmniej 10% w porównaniu z rokiem poprzednim (zysk musi być dodatni).
Takich spółek mamy obecnie na rynku ok. 22%. Pozostałe spółki, albo mają ujemne zyski, albo zarobiły w tym roku mniej niż w zeszłym, albo zarobiły więcej niż rok temu, ale tylko o kilka %.
Co ważniejsze liczba spółek dynamicznie rozwijających się nie jest stała. Jak nie trudno się domyślić, liczba ta powinna zależeć przede wszystkim od koniunktury na rynku. Jeśli w gospodarce dzieję się dobrze, kredyty są tanie, a klientów czekających na produkty spółek sporo, możemy się spodziewać, że liczba spółek dynamicznie rozwijających się będzie rosła.
Czy tak jest rzeczywiście? Poniższy wykres prezentuje procentową liczbę spółek dynamicznie rozwijających się w odniesieniu do wszystkich spółek obecnych na rynku.
Okazuje się, że tak zbudowany wskaźnik waha się od okolic 14%-15% do okolic 30 - kilku %. Nasze dane historyczne obejmują ostatnie 2 cykle giełdowe. Zawsze gdy wskaźnik dynamicznie spadał, a więc liczba spółek z rosnącym zyskiem malała, była to dobra okazja do zakupów.
Na powyższym wykresie czarnymi liniami zaznaczyłem utworzenie dołka poniżej poziomu 20%. Taki sygnał jak dotąd był dobrym zwiastunem nadchodzącej hossy.
Analogicznie utworzenie szczytu przez wskaźnik na wysokich poziomach było dobrym zwiastunem zbliżającej się bessy. (wykres poniżej)
Jak ma się to do obecnej sytuacji?
W obecnym momencie wskaźnik utworzył szczyt w okolicach 23% i delikatnie spada. Szczyt wydaje się być na poziomie zbyt niskim dla rozpoczęcia standardowej bessy. Poprzednie bessy rozpoczynały się przy wskaźniku na poziomie: 30% i 28%. Także w obecnym momencie są dwie opcje:
- Niedawny spadek wskaźnika jest tylko korektą i wskaźnik będzie rósł dalej do okolic 30%, co będzie powiązane z hossą.
- Spadek wskaźnika będzie kontynuowany, aż do niskich poziomów, które będą oznaczać dobrą okazję do zakupu.
Jako, że obecnie wskaźnik jest mniej więcej w środku swojego zakresu wahań to wygląda na to, że w obecnym momencie możemy tylko zgadywać, która wersja ma większą szansę realizacji.
Nieco dokładniejszy rozkład prawdopodobieństwa i zasięg możliwych scenariuszy oparty na większej liczbie wskaźników wrzuciłem w zeszłym tygodniu na makrosferze.
Nasz dzisiejszy wskaźnik także wędruje do makrosfery i zostaje dodany pod nazwą: "wzrost zysku netto - % spółek, które poprawiły zysk netto o 10% i więcej". Dzięki temu będzie na bieżąco aktualizowany i każdy będzie mógł samodzielnie oglądać go również wtedy, gdy już dobije do poziomu swoich szczytów lub dołków.
Jestem ciekaw jak Wy czujecie się z obecną sytuacją na giełdzie. Czekacie na wystrzał w górę, przepaść w dół czy może kontynuację marazmu? Napiszcie w komentarzu.
Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów: | Zapisz się |
4 komentarze:
Czy nie jest tak, że ten dołek / górkę widzisz sporo później niż masz ją na wykresie - dopiero po publikacji wyników przez wszystkie spółki?
Poza tym pod koniec 2011 masz górkę która mówi sprzedaj, a od tego czasu WIG rósł?
Opóźnienie w pojawieniu się informacji to bardzo częsty problem. Aby go uniknąć, w makrosferze wszystkie dane finansowe przypisane są do daty, w której zostały podane do publicznej wiadomości. Oznacza to, że np. PKB dla Polski za 4 kwartał 2013 jest w makrosferze wpisane z datą 1 marca 2014, bo informacja o PKB jest podawana z 2 miesięcznym opóźnieniem. Ten wskaźnik ma daty ustalone na tej samej zasadzie, a więc opóźnienie w podaniu informacji do wiadomości publicznej jest już wliczone na wykresie.
Co do 2011 roku to jeśli spojrzymy dokładnie, w tamtym okresie mieliśmy 3 sytuacje, w których wskaźnik był wysoko i spadał. (zaznaczyłem na wykresie poniżej czarnymi liniami). Pierwszy sygnał spadkowy pojawił się prawie rok przed spadkami. Drugi pojawił się praktycznie w przeddzień spadków. Trzeci pojawił się prawie rok po rozpoczęciu spadków.
Aby poprawnie zinterpretować sygnał zawsze trzeba go odnieść do obecnej sytuacji na giełdzie. Pierwszy sygnał bessy pojawił się w trakcie hossy, a więc był wiarygodny i sugerował nadejście bessy. Drugi sygnał bessy także pojawił się w czasie hossy, a więc sugerował nadejście bessy. Trzeci sygnał spadkowy pojawił się już w trakcie bessy, a więc był sygnałem spóźnionym potwierdzającym spadki, a nie przewidującym nadejście kolejnej bessy.
Ja najczęściej patrzę po prostu na pojawienie się pierwszego sygnału spadkowego, a dalsze pojawiające się, krótko po nim traktuję jako ewentualne potwierdzenie pierwszego. Dopiero wykonanie kolejnego pełnego cyklu bessa-hossa nastawia mnie na wyczekiwanie na kolejny sygnał spadkowy.
1.) Czy zamiast wskaźnika "zwiększenia rocznego zysku netto" nie lepiej było by użyć "zwiększenia rocznego zysku operacyjnego" (albo może "zwiększenia przepływów" lub tylko "zwiększenia przepływów z działalności operacyjnej"?) tak aby wyeliminować "zakłócenia i manipulacje księgowe" które można robić na "zysku netto" (np. zdarzenia jednorazowe, przychody finansowe, wyprzedaż majątku, zawiązywanie rezerw itp "kolorowanie wyników netto"). Może wtedy by nie było by tych "mylnych górek" (fałszywych lub zbyt szybkich/późnych sygnałów).
2.) Fajnie było by aby w fundamentalnej była możliwość wyfiltrowania tych 22% (na dzień dzisiejszy) spółek "perełek".
Dobrze aby były to filtry:
- zwiększenia zysku rocznego (netto czy operacyjnego?),
- zwiększenia zysku kwartalnego (porównanie z analogicznym kwartałem sprzed roku),
- zwiększenia przychodów ze sprzedaży.
i dodatkowo opracować wzór na zbiorczą ocenę WZROSTOWOŚCI spółki (suma wag z powyższych współczynników) - taki historyczny przebieg dla spółki pokazywałby "jak na dłoni" czy spółka się rozwija czy nie.
Takie powyżej opisane filtrowanie na fundamentalnej było by "super narzędziem" pomagającym zaimplementować w swojej strategii elementy które stosowali tacy "guru" jak Victor Sperandeo, Peter Lynch czy William O’Neil w swojej "CanSlim" na razie tego "chyba" nie da się zrealizować (przynajmniej w prosty sposób tzn bez wpisywania do Excela).
Ad 1) Niektóre z propozycji już sprawdzałem i nie wyglądały zbyt dobrze. Pozostałe, które sugeruje przejrzę i dam znać czy da się z nich wycisnąć coś więcej.
Ad 2) Uwzględnię to przy najbliższym rozszerzaniu kryteriów na fundamentalnej :)
Prześlij komentarz