Dziś artykuł w nieco innym klimacie niż standardowo. Przeglądałem ostatnio wskaźnik liczby nowych zamówień i porównywałem go z liczbą nowych zamówień eksportowych (link). Początkowo myślałem, że oba wskaźniki powinny poruszać się równo, gdyż zamówienia eksportowe stanowią mniej więcej stałą część wszystkich zamówień. Okazuje się, że nie.
Na wszelki wypadek wyjaśnię, że:
- liczba nowych zamówień - pokazuje jak dużo jest nowych zamówień w krajowych firmach.
- liczba nowych zamówień eksportowych - pokazuje jak dużo jest nowych zamówień w krajowych firmach, które zamówiły zagraniczne firmy.
Okazuje się, że czasem całkowita liczba nowych zamówień może stać w miejscu, a w tym samym momencie liczba zamówień zagranicznych mocno rośnie. Czasem jest odwrotnie. Postanowiłem zbadać czy te rozbieżności zachowują się cyklicznie. Aby tę informację jakoś usystematyzować stworzyłem dwa kryteria według, których oceniałem każdy miesiąc:
- liczba nowych zamówień eksportowych musi mocno spadać w perspektywie pół roku - w ciągu pół roku wskaźnik nowych zamówień eksportowych musi spaść co najmniej o 3 pkt. procentowe.
- wzrost nowych zamówień eksportowych musi być znacznie mniejsze niż wzrost ogólnej liczby nowych zamówień - różnica powinna wynosić co najmniej 4 pkt procentowe.
Te kryteria zapewniają, że znajdziemy miesiące, w trakcie których zamówienia eksportowe przeżywają pogrom.
Okazuje się, że te wyśrubowane kryteria zostały spełnione tylko 4 razy w historii naszej giełdy (dane dostępne są od 1998 roku). W tym jeden z tych momentów wystąpił miesiąc temu.
Dokładne daty wystąpienia sygnałów to:
- 2000-07-01
- 2007-06-01
- 2011-08-01
- 2014-04-01
Jeśli spojrzymy jak po poprzednich 3 sygnałach zachowywał się indeks giełdowy możemy się lekko przerazić:
Wszystkie 3 poprzednie sygnały wskazywały okolice szczytu hossy i były początkami spadków. Sugerowałoby to, że szczyt obecnej hossy jednak jest już za nami, a nie tak jak myśleliśmy dopiero przed.
Największym problemem w analizie giełdowej w obecnym momencie jest to, że jednocześnie mamy wskaźniki, które z niemal 100% pewnością pokazują wzrosty (takie jak np. PKB) i takie, które też z niemal 100% pewnością pokazują spadki (takie jak np. dzisiejszy wskaźnik). Jak to się zakończy?
Czy kiedyś w historii mieliśmy już tak silne rozbieżności wskaźników? Którym wskaźnikom ufać bardziej, a którym mniej? Jak to się ma do Indeksu Wskaźników Wyprzedzających, który ostatnio wygenerował sygnał?
Posiedzę trochę nad tematem i w tym tygodniu w ramach co dwutygodniowej analizy makroekonomicznej pozwolę sobie wysłać dłuższy niż standardowo komentarz z odpowiedziami, do których uda mi się dojść. Raport wraz z komentarzem dostępny będzie standardowo: tutaj.
W międzyczasie chętnie przeczytam w komentarzach jak Wy decydujecie, który wskaźnik jest ważniejszy lub bardziej wiarygodny i którego lepiej słuchać?
Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów: | Zapisz się |
17 komentarzy:
W trendzie bocznym większość technicznych wskaźników głupieje.
a moze wziac pod uwage dwa portfele:agresywny i konserwatywny, gdzie drugi zakladalby wyjscie z akcji w momencie pojawienia sie pierwszych sygnalow zwiastujacych zblizanie sie bessy
To może być dobry pomysł. Już jakiś czas nad tym myślę i chyba jestem coraz bardziej przekonany żeby tak zrobić. Wtedy każdy mógłby wybrać swoją wersję portfela, taką która bardziej pasuje do skłonności do ryzyka danej osoby.
Rzeczywiście tak jest dlatego w takich momentach wolę korzystać ze wskaźników powiązanych z realną gospodarką, a nie giełdą.
Filipie jeszcze raz dzięki za te wszystkie lekcje "makro". Tak sobie oglądam i zaczynam dostrzegać jak te wszystkie "wskaźniki" są ze sobą logicznie "czasowo" powiązane (w sensie "pętli cyklu koniunkturalnego").
1) ZEW sentiment (Niemiec czyli kraju do którego najwięcej eksportujemy) już spada (ZEW sitiation jeszcze go nie potwierdza więc trzeba go obserwować),
2) nowe zamówienia eksportowe już spadają (od wschodu pogłębione "sytuacją polityczną"),
3) nowe zamówienia są trochę opóźnione za eksportowymi ale też już spadają, (czyli mamy "bufor w postaci dużego rynku wewnętrznego")
4) "Production size PL" już spada,
5) spadek przychodów ze sprzedaży (który wygenerowałeś pod poprzednim wpisem) więc pewnie się pogłębi,
6) Bezrobocie spada
7) Średnia płaca rośnie,
8) "odczuwalna zmiana - koszty produkcji" (Input prices PL) jakby sięgała dna i zaraz pewnie ruszy w górę,
.. W tym punkcie chyba jesteśmy i teraz próba wnioskowania przyszłości
9) Zyski zaczną (przy spadających przychodach i rosnących kosztach) zaczną spadać
10) Ceny wyrobów zaczną rosnąć (aby skompensować topniejące zyski i wzrost płac)
11) Inflacja zacznie rosnąć
12) RPP podniesie stopy
13) koszty obsługi zadłużenia wzrosną więc zyski "zlewarowanych przedsiębiorst" będą jeszcze bardziej spadać
...... itd.
czyli ciąg przyczynowo skutkowy jakby wygląda tak:
... => 1) => 2),3) => 4), 5), 6), 7), 8), 13) => 9) => 10) =>11) => 12) => ...
Więc chyba w celu "ułatwienia wnioskowania" (w jakim momencie
cyklu jesteśmy) trzeba by trochę pogrupować tą całą "masę"
współczynników (z Makrosfery) i ustawić ich kolejność według tego jak
one na siebie wpływają (punktem pomiarowym której fazy są) (Tak jak w
jednym z wpisów PMI rozbierałeś na "czynniki składowe" wczesne i późne).
Tylko trzeba by jeszcze dorzucić "pomiar średniej płacy" i "pomiar cen
surowców" które by razem "wyprzedzały" przyszłe topnienie zysków i to co będzie się działo z inflacją.
Jest jakiś jeden "światowy indeks cen surowców" o którym np piszą tu:
http://finanse.wp.pl/kat,1033745,title,Indeks-cen-surowcow-w-II-14-spadl-o-38-proc-rdr-mdm-wzrosl-o-17-proc-MFW,wid,16463453,wiadomosc.html
Pogrupowanie ogólne tych "punktów pomiarowych" mogło by wyglądać tak:
1) Decyzje (stymulatory) zewnętrzne wpływające na rynek (stopy procentowe, WIBOR ON, podaż pieniądza...)
2) Sygnały z rynków zewnętrznych (ZEW, % rosnących gospodarek, ceny surowców, Bazy monetarne FED i EBC...)
3) Sygnały z rynku krajowego (bezrobocie, średnia krajowa pensja, nastroje
konsumentów, nastroje biznesu, inflacja, PMI Polska ...)
4) Sygnały z rynku kapitałowego polskiego (NH, NL, Trend indikator, EV/EBIT, C/WK, WIG20/WIG250, dywidendy, debiuty ..)
5) Pozostałe nie mieszczące się w żadnej z powyższych...
Dalej można by się "pokusić" o wystawienie jakichś "ocen dla całych grup" (tak jak na fundamentajnej dajesz oceny ogólne dla
"wartości/rentowności/cash flow/zadłużenie/finanse i z tego wychodzi
"Ocena ogólna spółki")
Ale to są może takie "luźne pomysły przyszłościowe" (na Makrosferę) pomagające "ogarnąć" tą całą masę wskaźników, a teraz musimy rozwiązać zagadkę "w którym punkcie jesteśmy teraz" i za jaki czas nastąpi zwrot - ciężko mi się w tej kwestii wypowiadać bo mam zbyt małe doświadczenie (dopiero to sobie wszystko "staram poukładać").
Jeszcze raz dzięki za "lekcje" i "narzędzia" ;-) .
Witam,
od niedawna piszę swojego bloga o inwestowaniu na giełdzie bo to lubię i traktuje jako hobby, wszelkie uwagi mile widziane:
http://czarodziejgpw.blogspot.com/
Czyli mamy już 4 sygnały przestrzegające?
Bardzo dobry pomysł, z takim timingiem wskaźników. Myślę, że takie grupowanie ma sens i mocno pokrywa się z moimi ostatnimi przemyśleniami. Prawdopodobnie uda się te zależności jakoś uwzględnić w Makrosferze, aby było widać, w którym momencie jesteśmy. Muszę tylko pomyśleć, jak to zrobić mądrze. Dziękuję, Ci za tego typu komentarze. Mocno mi pomagają :)
Co do nowych wskaźników to ich liczba na Makrosferze rośnie. Praktycznie co tydzień dochodzi nowy wskaźnik, także za kilka miesięcy ich liczba powinna być w zupełności wystarczająca nawet dla bardzo wymagającego analityka :)
Z wnioskami wstrzymajmy się do weekendu. W komentarzu do raportu makro postaram się wyjaśnić dlaczego obecna sytuacja jest nieco inna niż te z przeszłości.
Filipie a jest jakas mozliwosc obejrzenia wartosci nominalnych historycznych wskaznikow ktore prezentujesz w makrosferze? Na wykresach trudno czasem dostrzec male roznice miedzy miesiacami...
http://independenttrader.pl/222,cykle_kondratiewa.html
Wg wielkich cykli Kondratiewa, zbliza sie okres inflacji a wiec takze zwyzki cen metali szlachetnych. Ciekawy jest wykres stosunku wartosci indeksu Dow Jones do ceny uncji zlota. Zauwazcie ze od 2011 roku cena spada, tak jakby byla teraz w koncu 2.fali korekty. Prawdopodobnie wiec do 2019/2020 roku, czyli do czasu calkowitego resetu systemu finansowego opartego na drukowaniu pieniedzy przy rosnacym dlugu- bedziemy mieli wzrost cen kruszcow. Ostatnia fala 5. na Wall Street od 2015 do 2017 roku. A sila rynkow rozwijajcych sie pojawi sie dopiero po globalnym resecie. Wtedy bedzie mozna kupic tanio nieruchomosci i akcje. Pytanie czy drukowanie FED i ewentualnie jakies luzowanie polityki monetarnej przez ECB spowoduje spora inflacje i skok stop procentowych, ktore beda juz nie do opanowania , a w koncu spowoduja krach ala 1929-32?
ciekawym moze sie okazac porownanie zyskownosci obu, stawiam na ten ostrozniejszy, mimo ze obejmie mniejszy zakres wzrostow
mam pytanie może nie jest do tego tematu (raczej w co najlepiej zainwestować 100 tyś. zł), ale chcę dostać od Was poradę.
Znalazłem pewną ofertę firmy Tanie Papierosy Sp z o.o. Można wziąć w
franczyzę maszynę do nabijania gilz tytoniowych. Koszt takiego sprzętu ok.
100tyś. a jak zapewnia firma zwrot inwestycji w maszynę następuje po 6
miesiącach. Zarobek na jednej paczce 3 zł na rękę, a biorąc pod uwagę fakt, że
tych maszyn w całej Polsce stoi kilkadziesiąt to jak widać ludzie przerzucili
się na maszynki, zamiast kupować fajki w sklepie po 15 zł.
Mam kawałek wolnego pomieszczenia, w którym mógłbym postawić ten sprzęt.
Co sądzicie? warto brać?
Myślę o jakieś skali czasowej, aby nie trzeba było oglądać zawsze maksymalnego zakresu dat.
Wydaje mi się, że Robertowi chodzi o to, żeby portfel agresywny jak najdłużej trzymał maksymalne zaangażowanie w akcje żeby zmaksymalizować potencjalne zyski i dopiero gdy bessa byłaby nieunikniona zmniejszalibyśmy zaangażowanie.
Portfel bezpieczny działałby tak, że już przy pierwszych sygnałach bessy stopniowo zmniejszalibyśmy zaangażowanie w akcje.
Podobnie byłoby przy sygnałach hossy. Portfel agresywny wracałby do 100% zaangażowania w akcje już przy pierwszych sygnałach hossy, natomiast portfel bezpieczny robiłby to stopniowo.
Przy takim podziale portfel bezpieczny z pewnością miałby znacznie mniejsze wahania kapitału i sam wybrałbym ten bezpieczny, ale teoretycznie portfel agresywny mógłby zarobić więcej i możliwe, że ktoś wolałby ponieść większe ryzyko (powiązane z potencjalnie większym zyskiem).
Zawsze lubiłem cykle Kondratiewa. Niestety jest z nimi taki problem, że są na tyle długie i ogólne, że często ciężko stwierdzić, czy dana bessa jest częścią większego cyklu czy tylko drobną korektą. Poniżej wrzucam podobny wykres porównujący indeks WIG z ceną złota.
Wygląda na to, że u nas szczyt wypadł w 2007 roku a nie jak w stanach w 2000. Ciężko też stwierdzić czy obecnie stosunek WIGu do złota będzie poruszał się w dół (jak jest to prognozowane dla USA w przytoczonym przez Ciebie artykule) czy może ta "korekta 2011-2014" jest tak na prawdę początkiem kolejnego cyklu.
Także lubię teorie o bardzo długich cyklach, ale jakoś nigdy nie potrafiłem stosować ich w praktyce.
Prześlij komentarz