Hossa na szerokim rynku ewidentnie nie chce rozwinąć swoich skrzydeł. Nie mówiąc już o dużych spółkach, nawet te małe, w podobnych momentach w historii zachowywały się dużo silniej:
- Ta prognoza z lipca 2015 sugeruje, że w 11 miesięcy indeks sWIG80 powinien urosnąć co najmniej 45%. Od prognozy minęło już 5 miesięcy a indeks wzrósł tylko kosmetycznie.
Jak długo jeszcze przyjdzie nam czekać na tę szumnie zapowiadaną hossę, którą niby widać, ale bardziej pachnie ona trendem bocznym niż hossą z prawdziwego zdarzenia? A może czas przyznać, że to już maksimum wzrostów i teraz czeka nas bessa?
Z pomocą w odpowiedzi przychodzi nam dziś prosty wskaźnik szerokiego rynku jakim jest średnia dywidenda wypłacana przez spółki.
Idea jest taka, że gdyby spółki radziły sobie ekstremalnie dobrze, a giełda nie chciał tego zauważyć (brak wzrostu cen), to z czasem dywidendy przez nie wypłacane byłyby olbrzymią częścią ich giełdowej wyceny. Stopy dywidendy dochodziłyby np. do 50%, co oznaczałoby, że już w 2 lata można uzyskać pełen zwrot z inwestycji. Gdybyśmy znaleźli się w takiej sytuacji, każdy chciałby załapać się na tak smakowity kąsek i rzuciłby się do kupowania akcji, co wywołałoby gigantyczną hossę.
Jako przeciwwaga dla takiej sytuacji mamy inną, w której oczekiwania inwestorów co do zysków są tak wygórowane, że dywidendy są praktycznie nic nie znaczącym dodatkiem, bo w stosunku do ceny akcji wynoszą np. 0,01%. W takiej sytuacji olbrzymia część inwestorów poszukałaby innego miejsca do lokowania kapitału, co wywołałoby spadki cena akcji.
W rzeczywistości nigdy nie dochodzimy do takich ekstremów, bo stopa dywidendy automatycznie równoważona przez inwestorów. Gdy jakaś spółka zaczyna płacić regularnie dużą dywidendę, to przyciąga to sporo nowych inwestorów, którzy swoimi zakupami podbijają cenę spółki, jednocześnie sprawiając, że stopa dywidendy staje się coraz mniej atrakcyjna.
Tyle teorii. Zobaczmy jak wygląda to w praktyce. Oto wykres pokazujący średnią stopę dywidendy wypłacaną przez spółki z naszej giełdy:
W najgorszych dla rynku momentach (po bessie), dywidendy dochodziły do poziomu 4% wartości akcji. W najlepszych momentach (po długiej hossie) wartości dywidend spadały do okolic 1%.
Na wykresie bardzo ładnie widać cykliczność dołków i górek. Jak dotąd od 2001 roku mieliśmy 4 górki i 5 dołków.
Przyjrzyjmy się nieco dokładniej momentom kiedy stopa dywidendy zaczynała gwałtownie rosnąć. Aby to zrobić, na poniższym wykresie zamiast samej dywidendy pokazałem jej dynamikę, czyli to o ile w danym momencie rośnie/spada w stosunku do wartości z przed pół roku.
Ładnie tu widać, że każda hossa zanim zaczęła się na dobre została poprzedzona dużym pikiem na dynamice stopy dywidendy. Zaznaczyłem te piki poniżej:
Były to momenty gdy stopa dywidendy na naszym rynku bardzo szybko rosła. Patrząc na ten wykres można by wysnuć wniosek, że hossa na naszym rynku nie rozwinie się na dobre zanim nie nastąpi mocny wzrost stóp dywidend. Wszystkie 4 poprzednie hossy były poprzedzone takim wzrostem stóp dywidend. Bez niego ani rusz.
Obecnie dynamika znajduje się w okolicy 0, co oznacza, że w 2015 r. stopy dywidendy niemal się nie zmieniły. Optymizmem napawa jednak fakt, że wykres ewidentnie rośnie co w połączeniu z tym, że znamy przebieg poprzednich cykli pozwala nam sądzić, że eksplozja stóp dywidend nastąpi za kilka miesięcy, a to z kolei otwiera drzwi dla hossy.
A co z teorią, że może jednak czeka nas bessa?
Oto poziomy dynamiki stopy dywidendy przy których zaczynały się bessy:
- bessa z 2005 r. (dynamika dywidendy -1%)
- bessa z 2007 r. (dynamika dywidendy -1%)
- bessa z 2011 r. (dynamika dywidendy -0,4%)
- bessa z 2014 r. (dynamika dywidendy -0,8%)
Oznacza to, że jak dotąd duże spadki na giełdzie zawsze były bezpośrednio poprzedzane przez spadającą stopę dywidendy. Obecnie stopa dywidendy jest lekko rosnąca, a trend pokazuje, że raczej będzie dalej przyspieszać niż spowalniać.
Wnioski:
Średnia dywidenda na GPW ...
- ... wyklucza nadejście dużych spadków na szerokim rynku w 2016 r.
- ... sugeruje, że duże wzrosty na GPW będą mogły nastąpić dopiero po wzroście stopy dywidendy, który z kolei powinien nastąpić w ciągu kilku miesięcy.
Wygląda więc na to, że obecna hossa może być lustrzanym odbiciem tej z 2009-2010 roku. Wtedy hossa zyskała +100% w 2 lata, ale jej rozkład wyglądał tak, że niemal cały zysk został wygenerowany w ciągu pierwszego półrocza, a następnie przez półtora roku mieliśmy trend boczny.
Obecnie trend boczny w hossie trwa już rok i jak pokazuje dzisiejsza analiza może jeszcze trochę potrwać. Czyżby cały zakres ruchu miał się zrealizować w ciągu ostatniego półrocza?
Co ciekawe nie byłaby to pierwsza tego typu hossa na naszej giełdzie. W listopadzie 2001 roku po ciężkiej bessie internetowej padł długo oczekiwany sygnał hossy. Hossa ta w ciągu następnych 2,5 roku przyniosła inwestorom +150% zysku (ok. 44% rocznie bez szczególnego wybierania spółek). Okazało się jednak, że jej kształt był jednym z najdziwniejszych dotychczas spotkanych:
- pierwsze 8 miesięcy były tylko spadki. I to nie byle jakie. -30% w 8 miesięcy. Była to prawdopodobnie największa korekta w czasie hossy w całej historii GPW.
- dla tych którzy przetrwali, kolejne 8 miesięcy trwał trend boczny. Niby coś tam rosło, ale w tak marnym tempie, że wielu straciło nadzieję.
- Dla tych, którzy przetrwali te 16 miesięcy tortur, przyszedł ostatni rok hossy, w którym giełda zyskała +200% i zwróciła wszystkie cierpienia z nawiązką.
Obecna sytuacja nie wygląda co prawda tak dramatycznie, więc potencjale wzrosty także najprawdopodobniej nie zbliżą się do tamtych, ale wiedza, że tego typu sytuacje zdarzały się już na GPW jest w pewien sposób uspokajająca.
Zachęcam oczywiście do regularnego obserwowania zmiany na dywidendach, bo to stamtąd przybędą dobre wieści. Dzisiejszy wskaźnik można na bieżąco obserwować pod nazwą div yield.
Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów: | Zapisz się |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz