Pod jednym z ostatnich wpisów kilkoro z Was zadało bardzo ważne pytania:
"Mnie już od jakiegoś czasu zastanawia pewna rzecz - niby mamy na GPW spadki, wskaźniki zaczynają pokazywać 2019 jako początek wzrostów, natomiast zupełnie nie widzę tego w kontekście rynków zagranicznych - w USA hossa od 9 lat (prawie odrobili korektę z lutego), w Niemczech też blisko szczytów. Czy jest możliwe/prawdopodobne że w 2019 wzrosty będą tam kontynuowane, mimo ewidentnego przegrzania? Jeśli zaczną się spadki, czy jest możliwe, że nas to ominie?".
"Podlaczam sie do pytania. Mam podobne watpliwosci. Jak widzisz prognozowana date zakonczenia spadkow w kontekscie sytuacji na rynkach zagranicznych (USA, Niemcy)?"
Komentarze te zwracają uwagę na potencjalny konflikt cykli w Polsce i USA. Wskaźniki sugerują, ze bessa w Polsce będzie się za kilka miesięcy kończyć. Jednocześnie wielkie pęknięcie bański w USA ma dopiero nadejść i ciężko sobie wyobrazić scenariusz, w którym Polska giełda staje się enklawą nieczułą na duże spadki w USA. Czy to oznacza, że bessa w Polsce jednak nie skończy się tak szybko? Dziś spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie.
Jednym z najbardziej wiarygodnych wskaźników pokazujących kiedy bańka w USA pęknie jak dotąd była krzywa rentowności tamtejszych obligacji. Dokładniejsze wyjaśnienia mechanizmu stojącego za tym wskaźnikiem można znaleźć w tym wpisie z przed 1,5 roku: "Dlaczego te głupie banki nie chcą udzielać kredytów".
Wykres pobrany z tamtego wpisu dobrze pokazuje, że w ciągu ostatnich 40 lat, za każdym razem gdy rentowność obligacji 2 letnich stawała się większa niż 10 letnich (czerwone strzałki) skutkowało to recesją w gospodarce USA (szare obszary).
W obecnym momencie wykres te znów dąży do zera, a zakończenie programu QE w USA i cykliczne podnoszenie stóp procentowych sugeruje, że trend ten w najbliższych miesiącach zostanie zachowany.
Dokładny moment zetknięcia wykresu z poziomem zero możemy oszacować na podstawie aktualnej prędkości spadku, która jest w miarę stała już od 4 lat
Jeśli tempo spadku wskaźnika się nie zmieni to dotrze on do poziomu zero mniej więcej w marcu 2019 r.
W przeszłości (ostatnie 3 przypadki) od momentu zetknięcia wskaźnika z poziomem zero do nadejścia recesji w gospodarce USA mijało od 1,5 roku do 2,75 roku.
Jednak nas bardziej będą interesowały zależności związane z pojawieniem się szczytów hossy i rozpoczęciem bessy na giełdzie. Pierwszy przypadek na powyższym wykresie (1990-91 r.) nie zakończył się wyraźną bessą w USA (wtedy bańka nie była jeszcze napompowana). Kolejne dwa sprawdziły się idealnie. Dokładne daty rozpoczęcia wielkich bess powiązanych z odwróceniem krzywej rentowności to:
- czerwiec 2000 r.
- lipiec 2007 r.
Dokładne daty odwrócenia krzywej rentowności (zetknięcia wykresu z poziomem zero) w okolicach tych szczytów to:
- czerwiec 1998 r.
- grudzień 2005 r.
Oznacza to, że przy ostatnich dwóch pęknięciach wielkiej bańki w USA krzywa rentowności odwracała się za pierwszym razem z 2 letnim wyprzedzeniem, a za drugim z 1,5 rocznym wyprzedzeniem.
Łącząc to z wcześniejszą informacją mówiąca, że obecnie krzywa odwróci się najprawdopodobniej w okolicach marca 2019 r. Otrzymujemy zakres dat od września 2020 r. do marca 2021 r. jako potencjalny przedział pęknięcia obecnej bańki w USA. Wtedy miałaby rozpocząć się kolejna wielka bessa na miarę tych z 2000-01 i 2008 roku.
Jak ma się do sytuacji na polskiej giełdzie?
W obecnym momencie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem, który wspierają analizy z ostatnich artykułów na tym blogu, jest zakończenie bessy w Polsce na początku 2019 r.
Nie koreluje to zbyt dobrze z datami zakończenia wielkiej hossy w USA oszacowanymi wcześniej. Rozbieżność pomiędzy datami zakończenia bessy w Polsce i jej początku w USA to aż ok. 2 lata.
I tu pojawia się scenariusz, który łączy te szacunki w jedną spójną teorię. A co jeśli w Polsce bessa zakończy się zgodnie z planem na początku 2019 r., a potem przyjdzie standardowa hossa, która przeciętnie trwa ok. 2 lata? Taka hossa mogłaby zakończyć się na początku 2021 r., co idealnie wpasowuje się w zakończenie wielkiej hossy w USA.
W uproszczeniu, scenariusz ten sugeruje, że skoro bańka w USA pęknie dopiero za 2,5 roku, to w tym czasie spokojnie w Polsce zdążymy jeszcze dokończyć obecną bessę, przeżyć całą następną hossę i dopiero wtedy zsynchronizować się z wielkim globalnym kryzysem związanym z odwróceniem rentowności w USA.
Daty wydają się pasować, ale jestem ciekaw co sądzicie o takim pomyśle. Jeśli macie jakieś argumenty popierające lub obalające tę teorię, śmiało zostawiajcie je w komentarzach.
Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów: | Zapisz się |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz