Przez wiele lat, swego rodzaju dogmatem odpowiedzialnego inwestora było kupowanie spółek, których zyski są w trendzie wzrostowym. Był to prosty do sprawdzenia wskaźnik, który już na wstępie odrzucał spółki mające kłopoty. Jednak jak pokazaliśmy w ostatnim artykule, w czasie bessy, gdy pogarszają się wyniki większości spółek, ciężko jest odróżnić realne zagrożenie dla przyszłości firmy od chwilowych zachwiań związanych z ogólną bessą. Większość wskaźników takich jak wzrost zadłużenia, czy rentowność zmienia się w okresie problemów, zmienia się w taki sam sposób u przyszłych perełek co u przyszłych maruderów, w związku z czym ciężko z wyprzedzeniem oddzielić jedne od drugich.
W poprzednim artykule zaproponowałem kilka wskaźników, które nieco inaczej zachowują się w czasie spadków przyszłych perełek, co w czasie spadków przyszłych maruderów, dziś zainspirowany komentarzem jednego z czytelników (Marka), chciałbym pociągnąć ten temat nieco dalej.
Marek zapytał o to czy może dynamika przychodów, zysków lub nakładów inwestycyjnych będzie zmieniała się inaczej w trakcie spadków u przyszłych perełek niż u przyszłych maruderów. Sprawdziłem to i różnice pod tym katem są statystycznie nieistotne, jednak to naprowadziło mnie na myśl, że być może do tematu dynamiki zysku podchodzimy od złej strony. Dlatego zamiast skupiać się na tym jak mocno spadają zyski (to okazało się być nieznaczące), dziś skupimy się na tym jak długo trwa ich spadek.
Dzisiejszy test przeprowadziłem na zasadach bardzo zbliżonych do tych z poprzedniego wpisu, z tą różnicą, że brałem pod uwagę wszystkie spółki (a nie tylko te, które ostatnio mocno spadły) i zamiast aktualnej na dany moment dynamiki zysków, sprawdzałem jak kształtowała się ona w kilku ostatnich kwartałach.
Wyniki zebrałem w tabeli poniżej. Początkowo może ona wyglądać strasznie, jednak poniżej dokładnie omawiam co jest czym.
Na początek skupmy się tylko na pierwszych dwóch kolumnach. Pokazują one prawdopodobieństwo, że dana spółka będzie przyszłą perełką (w ciągu następnych 12 miesięcy zyska na giełdzie co najmniej +30%), w zależności od tego jak wyglądała jej dynamika zysku netto w ostatnich kwartałach. Np. jeśli spółka od 7 kwartałów regularnie pogarsza swój roczny zysk netto (-7 w pierwszej kolumnie) to ma tylko 37,4% szansy na zostanie przyszłą perełką. To niewiele.
Jak widać najniższe wartości pojawiają się dla długich trendów (-7 i +8). O ile nie dziwi to przy spółka regularnie pogarszających swoje zyski (-7), to już dla spółek regularnie je poprawiających (+8) wytłumaczenie może być takie, że jeśli spółka przez 2 lata wciąż uzyskuje lepsze wyniki, to wszyscy inwestorzy już o tym wiedzą i najprawdopodobniej spółka ta jest już przewartościowana. To sprawia, że ciężko jej będzie pozytywnie zaskoczyć inwestorów w przyszłości, bo oczekiwania w stosunku do niej już są ogromne.
Największą szansę na bycie przyszłą perełką mają spółki, które regularnie poprawiają swoje zyski od 3-5 kwartałów. Jest to okres, w czasie którego spółka ma czas pokazać, że jest wartościowa, ale jeszcze nie wszyscy inwestorzy mają tego świadomość, co daje potencjał do dalszego wzrostu ceny akcji. Nie jest to dla nas wielkie zaskoczenie.
Zaskoczeniem natomiast jest to, że ponadprzeciętną szansę na bycie perełką mają spółki, których zyski spadają regularnie od 4 kwartałów (-4). Oznacza to, że nawet jeśli spółka pogarsza swoje zyski, to dopóki nie robi tego więcej niż 4 kwartały z rzędu, wciąż powinniśmy na nią patrzeć jak na potencjalną perełkę.
Da się to podejście nieco ulepszyć. Pozostałe kolumny tabeli pokazują szansę na to że spółka będzie perełką w zależności od konkretnej historii dotychczasowej dynamiki zysków. Np. widzimy tam, że jeśli spółka najpierw przez 4 kwartały regularnie poprawiała zyski (+4), a następnie miała dwa kwartały pogarszających się zysków (-2), to jej szansa na bycie perełką wynosi aż 59,3%.
Z naszego punktu widzenia najciekawszym miejscem w tabeli jest przecięcie wartości 4 i -1. Oznacza ono spółki, które najpierw przez 4 kwartały pogarszały swoje zyski, a następnie miały jeden kwartał z poprawą zysków. Takie spółki mają aż 57,1% szans na bycie perełką.
Oznacza to, że jeśli pewna spółka spada od 4 kwartałów (czyli ma 52,5% szansy na bycie perełką), to poczekanie jeszcze jeden kwartał będzie kluczowe. Jeśli ten piąty kwartał zanotuje poprawę wyników, to szansa na bycie perełką wzrośnie do 57,1%. Jeśli nie i zobaczymy piąty kwartał z rzędu z pogorszeniem zysków to szansa na bycie perełką w przyszłości spadnie do 46,3%. To olbrzymia różnica w prawdopodobieństwie wynikając tylko z jednego kwartału.
Aby wyciągnąć tylko te najbardziej wiarygodne wnioski z powyższej tabeli poniżej wklejam informację o tym ile spółek zawierał zbiór potencjalnych perełek. Możemy uznać, że statystycznie istotne są wyniki dla tych pól, w których liczba perełek jest większa niż 30.
Jeśli tabelę tę naniesiemy na wcześniejszą usuwając wartości, które wspiera zbyt mały zbiór danych otrzymamy taką tabelę:
Co ciekawe szansa na znalezienie perełki po 4 kwartałach ze spadającym zyskiem po których następuje 1 kwartał z pogorszeniem zysku jest niemal taka sama co dla konfiguracji 3 spadkowe kwartały + 2 wzrostowe oraz 2 spadkowe kwartały + 3 wzrostowe. Kluczowa wydaje się tu być suma 5 kwartałów. Dlaczego?
Jednym z możliwych wytłumaczeń jest to, że statystyczna bessa trwa ok. 1 roku. Jeśli spółka pogarsza swoje zyski dłużej niż przez 1 rok, oznacza to, że bessa dotknęła ją mocniej niż powinna dotknąć przeciętną spółkę, a więc rośnie ryzyko, że nie jest to koniec jej kłopotów. Jeśli zyski spółki spadają nie dłużej niż przez 1 rok, oznacza to, że spółka odczuła bessę w mniejszym stopniu niż ogół rynku, a więc najprawdopodobniej będzie przyszłą perełką.
To tylko jedna z propozycji wytłumaczenia tego fenomenu. Inną może być fakt, że nieprzyjemne zdarzenia jednorazowe pozostają widoczne w danych rocznych przez 4 kwartały. Jeśli spółka ma problemy już 5 kwartał z rzędu, to nie da się tego zrzucić na jednorazową trudność, co zwiększa ryzyko, że spółka będzie w przyszłości maruderem.
Z konkretnych przykładów w przeszłości możemy spojrzeć np. na Stalprodukt (STP) z okolic 2013 r.
Na przełomie 2012/13 r. przez 4 kwartały zyski spółki się pogarszały, jednak raport za III kw. 2013 r. pokazał poprawę zysków. W ciągu kolejnych 12 miesięcy po tym kwartale cena akcji STP na giełdzie wzrosła o ok. +70%.
To oczywiście tylko wybrana sytuacja i nie zawsze się ona powtórzy, ale wcześniej przytoczona statystyka potwierdza taką tendencję.
Na przeciwnym biegunie mamy np. spółkę ITM, której zyski spadają już od 6 kwartałów.
Taka spółka najprawdopodobniej w przyszłości zostanie maruderem (pomimo swojej skrajnie niskiej wyceny w obecnym momencie).
Podsumowując statystycznie najlepiej kupować spółki, które:
- regularnie poprawiały zyski przez ostatnie 3-5 kwartałów.
- pogarszały swoje zyski przez 2,3 lub 4 kwartały, po których przyszła poprawa zysków. (kluczowe aby 5 kwartał przynosił poprawę zysków)
Statystycznie najgorzej kupować spółki, które:
- regularnie pogarszają zyski od 6 lub więcej kwartałów.
- regularnie poprawiają zyski od 8 lub więcej kwartałów.
Jestem ciekaw czy wiedzieliście, że na giełdzie istnieją takie zależności? Dajcie znać w komentarzach.
Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów: | Zapisz się |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz