Wyobraź sobie, że prowadzę piekarnię i chcę od Ciebie pożyczyć pieniądze na jej modernizację. Możesz udzielić mi pożyczki na 2 lata lub 10 lat. Oczywiście pożyczając mi pieniądze na 10 lat ryzykujesz bardziej, bo jeśli mój biznes upadnie gdzieś między 3 i 10 rokiem to w wersji 10 letniej nie odzyskasz swojej pożyczki. Aby zrównoważyć większe ryzyko pożyczki 10 letniej, zobowiązałbym się do płacenia 10% odsetek rocznie. W wersji 2 letniej płaciłbym tylko 5% odsetek rocznie. Gdybyś musiał się zdecydować na jedną z tych pożyczek, to której powinieneś udzielić?
Odpowiedź mocno zależy od dwóch klasycznych giełdowych emocji: chciwości i strachu.
- Jeśli masz do mnie zaufanie, a liczby w księgach rachunkowych piekarni mówią Ci, że biznes idzie rewelacyjnie, to stwierdzasz, że wolisz zarobić więcej i wybierasz opcję 10 letnią.
- Jeśli nie masz do mnie zaufania, a księgi rachunkowe sugerują ryzyko bankructwa za kilka lat, to wolisz skupić się na minimalizowaniu ewentualnych strat i wybierasz opcję 2 letnią.
Jeśli o podobną pożyczkę poproszę bardzo dużo osób, a potrzebuję finansowania zarówno w perspektywie 2 lat jak i 10 lat, to mogą wydarzyć się 2 sytuacje:
- Jeśli jestem ogólnie znaną, lubianą i szanowaną osobą, a do tego wszystkim podoba się mój biznes, to każdy będzie chciał wybrać opcję 10 letnią. Widząc to zamiast 10% rocznie zacznę oferować coraz mniej, bo skoro i tak wszyscy chcą mi pożyczać na tak długi termin to nie ma potrzeby abym płacił ogromne odsetki. W skrajnym za pożyczkę 10 letnią będę płacił nawet nieco mniej niż za 2 letnią (np. tylko 4 % rocznie), bo ludzie wiedząc, że nie zbankrutuję, będą woleli dostawać 4% rocznie przez 10 lat niż 5% rocznie, ale tylko przez 2 lata.
W skrócie: jeśli większość wierzy, że nie zbankrutuję, to różnica pomiędzy oprocentowaniem pożyczek będzie bardzo mała (a może nawet ujemna).
- Jeśli jestem biznesmenem o wątpliwej opinii i wszyscy o tym wiedzą, to każdy jeśli już musi będzie wolał wybrać opcję 2 letnią. Jako, że potrzebuję finansowania także w perspektywie 10 lat, to będę podnosił oprocentowanie pożyczki 10 letniej, tak aby skusić chociaż trochę osób. Jeśli np. zaoferuję płacenie 15% rocznie przez 10 lat, to część osób się skusi.
W skrócie: jeśli większość wierzy, że zbankrutuję, to różnica pomiędzy oprocentowaniem pożyczek będzie bardzo duża.
Po co o tym piszę?
Dokładnie taka sama zasada dotyczy całego kraju. Polski rząd emituje obligacje 2 letnie i 10 letnie. Emisja obligacji to nic innego jak prośba o pożyczkę. Dzięki tym obligacjom, rząd finansuje potrzeby państwa. Finansowania potrzebuje zarówno w ciągu 2 jak i 10 lat, a więc idealnie byłoby sprzedać po trochę jednych i drugich obligacji.
Zasada ustalania oprocentowania jest taka sama jak ta przedstawiona w historyjce powyżej, a więc:
- jeśli inwestorzy nie boją się o finanse kraju, to różnica pomiędzy oprocentowaniem obligacji będzie bardzo mała (a może nawet ujemna).
- jeśli inwestorzy boją się, że kraj może zbankrutować za kilka lat, to różnica pomiędzy oprocentowanie obligacji będzie bardzo duża.
Nie trudno domyślić się, że nastawienie inwestorów do kondycji naszej gospodarki zmienia się w czasie. Gdy mamy hossę i wszystko idzie pięknie, nikt nawet nie pomyśli o tym, że Polska mogłaby zbankrutować. Gdy jest bessa i kapitał znika z rynku, pojawia się coraz więcej obaw o ewentualne bankructwo kraju. Tak to już jest, że pomimo tego, że wiemy, że cykle hossy i bessy powtarzają się w kółko, to w kulminacyjnych momentach łatwo dajmy się ponieść emocjom wierząc, że obecna bessa/hossa nigdy się nie skończy.
Wiedząc to możemy pokusić się o prognozowanie giełdowej przyszłości na podstawie różnicy w oprocentowaniu 10 letnich i 2 letnich obligacji. Pomysł jest taki, że:
- Jeśli w danym momencie różnica pomiędzy oprocentowaniami obligacji jest mniejsza niż była przed rokiem, to znaczy, że wszyscy wierzą, że Polska nigdy nie zbankrutuje, a w takich momentach zwykle zaczyna się bessa.
- Jeśli tempo zmniejszania się różnicy pomiędzy oprocentowaniem obligacji zaczyna słabnąć, oznacza to, że pojawia się coraz więcej osób przewidujących bankructwo Polski w ciągu nadchodzących 10 lat, a to powinien być dobry moment, aby rozpocząć hossę.
Przetestujmy naszą teorię:
Czerwona linia pokazuje roczną zmianę różnicy pomiędzy oprocentowaniem obligacji 10 letnich i 2 letnich dla Polski. Dla wyczyszczenia szumów, tak na prawdę jest to roczna średnia ruchoma wspomnianego wskaźnika. Niebieska linia to indeks sWIG80.
Już na pierwszy rzut oka naszym oczom ukazuje się całkiem niezła cykliczność czerwonej linii, ale przetestujmy naszą teorię.
Nasza dzisiejsza teoria mówi, że ryzyko wystąpienia bessy jest największe w obszarach czasu zaznaczonych różowym tłem. Dotychczas mieliśmy 4 takie sygnały. Pierwsze 3 bardzo ładnie pozwoliły uniknąć sporych spadków. Ostatni wygląda jakby się spóźnił o cały rok, gdyż bessa w 2014 roku przeszła bez ostrzeżenia, a sygnał pojawił się dopiero w 2015 roku.
Spójrzmy osobno na sygnały oznaczające możliwość pojawienia się bessy:
A oto ścieżki jakimi później podążała nasza giełda:
Wyraźnie widać, że obecna ścieżka zachowuje się silniej niż wcześniejsze. Niekoniecznie musi to oznaczać nadchodzące spadki, gdyż tak jak zauważyliśmy wcześniej, obecny sygnał najprawdopodobniej jest po prostu spóźniony i został już zanegowany przez sygnał pro-wzrostowy. Spójrzmy zatem na rozkład sygnałów pro-wzrostowych:
Oraz na ścieżki jakimi podążała nasza giełda po takich sygnałach:
Minusem do wiarygodności jest to, że sygnały są tylko trzy, ale dużym plusem jest to, że wszystkie te 3 sygnały poruszają się w bardzo zbliżony do siebie sposób (czerwony obszar pokazujący minimalny i maksymalny zasięg ruchów jest bardzo wąski).
Czwarty sygnał pojawił się ok. miesiąca temu i jak na razie porusza się w ramach wyznaczonego szlaku. Oznacza to, że obecnie jesteśmy w momencie, w którym coraz więcej osób zaczyna wierzyć w to, że Polska zbankrutuje w ciągu 10 lat. Oczywiście nie są to duże odsetki ludzi. To nie tak, że co trzeci polak wierzy w bankructwo Polski, ale zmiany są na tyle dostrzegalne, że jesteśmy w stanie je wychwycić.
Historyczny szlak sugeruje, że:
- w ciągu najbliższych 3-4 miesięcy możemy spaść jeszcze maksymalnie o ok. 15% (ale równie dobrze możemy w ogóle nie spaść).
- za 11 miesięcy nasza giełda powinna być co najmniej 45% wyżej niż obecnie.
Szczególnie ta druga kropka robi wrażenie, bo ostatni raz z tak dużą dynamiką wzrostów mieliśmy do czynienia pod koniec 2013 roku. Wielu inwestorów już porzuciło nadzieję, że nasza giełda znów może tak rosnąć. Pamiętajmy jednak, że takie momenty, kiedy ludzie zaczynają wierzyć, że może być już tylko gorzej, są nadzwyczaj często początkiem wzrostów.
Nasz dzisiejszy wskaźnik można śledzić w ramach makrosfery pod nazwą "bond PL difference". Oczywiście jak zawsze pamiętajcie, że jest to analiza oparta tylko o jeden wskaźnik i aby uzyskać pełny obraz sytuacji warto śledzić więcej tego typu zależności.
Dajcie znać w komentarzach jak wy widzicie giełdową przyszłość?
Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów: | Zapisz się |
21 komentarzy:
czemu do porównania akurat sWIG80 a nie np. WIG20?
Tu jest bardzo dobre wyjaśnienie: http://10-procent-rocznie.blogspot.com/2014/09/dlaczego-wig250-jest-lepszy-od-wig.html :)
Roczna zmiana różnicy pomiędzy oprocentowaniami? Tzn?
Jeśli wskaźnik jest na 3% to oznacza, że 10latki są oprocentowane na +3pp w stosunku do 2latek czy ta różnica wzrosła o 3% (np. jeśli różnica była 1,00% i wzrosła o 3% to teraz wynosi 1,03%)?
Bliżej prawdy jest Twoja druga wersja, ale zamiast 1,03% tam powinno być 4%, gdyż różnica wzrosła o 3pp. Dokładniej chodzi o to, że jeśli np. rok temu 10latki były oprocentowane +1pp w stosunku do 2 latek, a obecnie są oprocentowane +3pp w stosunku do 2 latek to na wykresie pojawi się wartość 2%.
W sensie, chodzi mi też o to, że jeśli to ta druga opcja z mojego powyższego pytania to gdyby przeprowadzić poziomą linię na poziomie 0% i obliczyć pola powyżej i poniżej to pole powyżej powinno być ciut większe (jeśli stracimy 10% to musimy zyskać WIĘCEJ niż 10%, by wyjść na zero - w drugą stronę jest podobnie, jeśli zyskamy 10% to możemy stracić MNIEJ niż 10%, by wyjść na zero), a wydaje mi się, że dysproporcja jest o wiele większa (pomijając nawet czas przed 2005 rokiem, gdzie wskaźnik był w okolicach 2-3%).
Z drugiej strony, jeśli to ta pierwsza opcja z mojego pytania, to nasze 10latki regularnie bywają tańsze od 2latek, a wątpię w taki optymizm inwestorów odnośnie naszej Polszy. :)
Mam nadzieję, że ktoś zrozumiał o co mi chodzi. :D Starałem się opisać dokładnie.
Jeszcze nawiązując do pierwszej opcji.
Jeśli pole powyżej jest za bardzo większe (piękny, maślany epitet, ale nie da się inaczej chyba) to cena 10latek regularnie się oddala od 2latek (w górę, rośnie). W przeciwnym razie, cena 10latek zmierza ku 2latkom, a następnie może się z nimi zrównać, a potem być nawet mniejsza...
Hm, pp też brałem pod uwagę, ale zrezygnowałem z pytania o nie, ponieważ nie sądziłem, że przed 2005 roku cena 10latek rosła regularnie o 1,5-2,5pp w stosunku do 2latek rocznie! Nieźle.
Bardzo ciekawe spostrzeżenia można wysnuć z Twoich wpisów. Bardzo inspirujące są. ;)
Np. Można to zastosować do grania wyłącznie na obligach, a konkretniej na różnicę w oprocentowaniu. Gdy wskaźnik jest na dole i zaczyna się zawijać (tak jak teraz) to sprzedajemy 10latki i kupujemy 2latki. Gdy jest na górze to odwrotnie: sprzedajemy 2latki i wracamy do 10latek. Przy możliwości grania na krótko można, by się pobawić nawet w coś w rodzaju arbitrażu..
Niestety nie zrozumiem o co chodzi w Twoich pytaniach :)
Nie mogę zrozumieć, co wspólnego ma dzisiejszy wskaźnik i to, że jak stracimy 10% to później musimy odzyskać więcej niż 10%?
Jeśli spojrzymy na długoterminowy trend to rzeczywiście wygląda to tak, że oprocentowanie 10latek powoli ale konsekwentnie oddala się od oprocentowania 2latek.
Ciekawy pomysł z graniem na obligacjach. Niestety nie wiem czy jest możliwość grania na nich na krótko.
A co oznaczają rosnące rentowności obligacji w Polsce/USA/Japonii od końca stycznia a w Eurozonie od kwietnia ? Rentowności zaczynały rosnąć od stycznia 2007, od września 2010, od maja
2013 dając po 7 miesiącach przynajmniej korektę o ile nie bessę na
rynku akcji .
Czy rosnące rentowności od lutego 2015 dadzą strach na rynkach akcji w okolicy sierpnia-września 2015?
Te też temat na ciekawą analizę. Sprawdziłem szybko i okazuje się, że w historii rosnące rentowności obligacji niemal zawsze oznaczały hossę (a przynajmniej brak spadków). Tutaj zaznaczyłem miejsca kiedy rentowność obligacji zaczynała rosnąć: http://www.makrosfera.net/analize.aspx?v1=SWIG80__LOG&v2=bond_PL_2Y__CH1Y_SMA2Q&sp=2&dir=-2&lvl=-1
Cześć, nie rozumiem skąd ten wniosek : "Oznacza to, że obecnie jesteśmy w momencie, w którym coraz więcej osób
zaczyna wierzyć w to, że Polska zbankrutuje w ciągu 10 lat." Z wykresu przecież wynika, że różnica zaczyna się zmniejszać, czyli jak rozumiem nastroje się poprawiają. Możesz wytłumaczyć? może czegoś nie załapałem. Pozdrawiam Paweł
Chyba nie rozumiem tych wykresów. Jeżeli różnica zmienia się w oprocentowania 0 % do - 0,7 % to jak napisałeś ludzie zazynają wierzyć że wszystko zmierza w dobrym kierunku? Z wykresu wynika właśnie, że gdy oprocentowanie zmienia się w kierunku ujemnym to właśnie zaczyna robić się nerwowo i są spadki na giełdzie.
Dołek na wykresie oznacza, że czerwona linia będzie teraz rosnąć. Czerwona linia w uproszczeniu mówi nam jak duża jest rozbieżność pomiędzy oprocentowaniem 10latek i 2latek. Jeśli czerwona linia będzie teraz rosnąć, to znaczy, że oprocentowanie 10latek będzie teraz rosnąć szybciej niż oprocentowanie 2latek, a taka sytuacja odpowiada temu, że coraz więcej inwestorów obawia się bankructwa i jednocześnie jest to sygnał hossy.
Gdy różnica schodzi na poziomy ujemne (jest mniejsza niż 0%) to ludzie wierzą, że Polska nigdy nie zbankrutuje i jest to dobry sygnał bessy. Ale gdy ta różnica już zejdzie odpowiednio głęboko w dół (np. do wspomnianego -0,7%) i zacznie zawracać, to znaczy, że jest coraz więcej osób wierzących w bankructwo.
Ok rozumiem, dzięki za odpowiedź. Ale skoro jednak różnica zejdzie poniżej 0% np. na te 0,7 % i zacznie zawracać (czyli coraz więcej ludzi zaczyna wierzyć w bankructwo) to czy akcje nie powinny spadać? Na wykresie widać jednak wzrosty. Pzdr.
Chyba, że bierzemy pod uwagę okres od dołka do dołka wtedy rzeczywiście są wzrosty na gpw.
Ci którzy trzymają akcje statystycznie zaczynają je sprzedawać już wtedy, gdy różnica schodzi poniżej 0%. Sprzedają je przez cały czas jak różnica schodzi coraz głębiej. Im niżej jest czerwona linia tym szybciej przybywa nowych pesymistów. Szybki przyrost pesymistów tworzy bessę. Gdy linia zawraca, ku górze oznacza to, że pesymistów wciąż jest coraz więcej, ale tempo ich pojawia się maleje, a większość osób, która miała akcje już je dawno sprzedała, więc teraz nawet jeśli są pesymistami, to nie powodują żadnego negatywnego efektu dla rynku. Jeśli jest tak dużo pesymistów, to wystarczy, że pojawi się kilku optymistów z kapitałem i zaczynają się wzrosty.
Wzrosty liczymy standardowo. Licząc od dołka do dołka, to giełda niemal zawsze rośnie ;)
Ok. Już zajarzyłem. Dziękuję bardzo za odpowiedzi. Miłego dnia.
Jest to kredyt do wszystkich zeznań, potrzebuję pożyczki na bardzo długi czas i próbowałem wielu kredytodawców, ale nikt nie pomógł mi z tego kredytu. Chcę, żebyście wszyscy wiedzieli, że w końcu dostał pożyczkę od kredytodawcy, którzy boją się Boga, można dostać kredyt na HOLDINGDS Finansów (ltfinanceholdings.in@gmail.com) Możesz skontaktować się z nim na pożyczki.
DANE kredytobiorcy
1) imiona i nazwiska:
2) Państwo:
3) adres:
4) Stan:
5) Płeć:
6) Stan cywilny:
7) Zawód:
8) Numer telefonu:
10) Miesięczny dochód:
11) Next of Kin:
12) Kwota kredytu potrzebne:
13) Kredyt Czas trwania:
14) Cel kredytu:
Oferta Pożyczki
Prześlij komentarz