W ostatnim artykule testowaliśmy strategię Kirkpatricka, która okazała się być jednocześnie najlepszą i najgorszą strategią w naszych dotychczasowych testach.
"Najlepszość" wynika ze średniorocznego zysku na poziomie 16,4% i to już po uwzględnieniu prowizji, spreadów i podatków.
"Najgorszość" wynika z ogromnego ryzyka związanego z kryteriami strategii, które może doprowadzić nas niemal do bankructwa.
W ramach naszych testów szukamy najlepiej zarabiających strategii, jednak naszym cichym priorytetem jest bezpieczeństwo inwestycji. Dopiero w dalszej części interesują nas zyski. Dlatego podstawowej strategii Kirkpatrica nie możemy brać pod uwagę jako ewentualnego zwycięzcy.
Okazuje się jednak, że sam Kirkpatric także to wiedział i postanowił tak zmodyfikować swoją strategię, aby przy niewielkiej utracie zysków znacznie poprawić bezpieczeństwo. W dzisiejszym artykule sprawdzimy jak poszło mu stworzenie bezpieczniejszej wersji strategii.
Dla przypomnienia główne kryteria w podstawowej strategii Kirkpatricka (strategia wzrostu) to:
- 6-miesięczna siła relatywna:
- kupuj gdy spółka jest w najlepszych 10% spółek
- sprzedaj gdy spółka jest wypada poza najlepsze 30% spółek.
- roczny zysk operacyjny kw/kw:
- kupuj gdy spółka jest w najlepszych 15% spółek
- sprzedaj gdy spółka jest wypada poza najlepsze 30% spółek.
Do tych kryteriów autor dodał kryterium wartości, które miało za zadanie ograniczyć wahania kapitału. Jako najlepszy wskaźnik obrazujący niedowartościowanie Kirkpatric wybrał cenę / przychody (cena / przychody), gdyż uznał, że przychodami znacznie trudniej manipulować niż zyskami.
Do podstawowych kryteriów dodane zostało:
- C/P - cena do przychodów:
- kupuj gdy spółka jest w najtańszych 30% spółek.
Dodatkowo K. zauważył, że w podstawowej strategii spółki były czasem zbyt szybko sprzedawane przez kryterium wzrostu zysku operacyjnego więc nowa wersja zezwalała na trzymanie spółek, które mają wzrost zysku operacyjnego lepszy niż 50% rynku. (W standardowej wersji mieliśmy 30%).
Taka ulepszona strategia została nazwana "strategią wartości".
Niestety dodanie kryterium wartości (c/p) sprawia, że na naszym rynku mielibyśmy zbyt mało sygnałów zakupu. Wypełnienie portfela akcjami wyniosłoby mniej niż 20%. Dlatego aby sprawdzić tą strategię musimy nieco rozluźnić kryteria. Zrobiłem kilka pośrednich testów, aby rozluźniając kryteria stracić jak najmniej zysków i ostatecznie "strategia wartości" dla naszego rynku wygląda tak:
- 6-miesięczna siła relatywna:
- kupuj gdy spółka jest w najlepszych 20% (zmiana z 10%) spółek
- sprzedaj gdy spółka jest wypada poza najlepsze 50% spółek.
- roczny zysk operacyjny kw/kw:
- kupuj gdy spółka jest w najlepszych 20% (zmiana z 15%) spółek
- sprzedaj gdy spółka jest wypada poza najlepsze 30% spółek.
- C/P - cena do przychodów:
- kupuj gdy spółka jest w najtańszych 40% (zmiana z 40%) spółek.
Okazuje się, że sam przebieg krzywej kapitału nie różni się zbytnio od podstawowej strategii Kirkpatricka, choć nowa sięga nieco niżej. Po uwzględnieniu wszystkich kosztów i podatków "strategia wartości" zarabia średniorocznie 12,86%. To mniej niż "strategia wzrostu", ale różnica jest ceną jaką płaci się za bezpieczeństwo i gdybym miał wybierać pomiędzy tymi dwoma strategiami to wolałbym nową, bezpieczniejszą wersję oferującą mniejszy zysk.
Tu moglibyśmy zakończyć, ale Kirkpatrick poszedł ze swoim ulepszaniem jeszcze dalej. Sprawdził jakie wartości stosowanych przez niego wskaźników mają spółki zachowujące się w historii idealnie i doszedł do wniosku, że parametry podane w "strategii wartości" można jeszcze zoptymalizować. Optymalizacja polega głównie na tym, że w oryginale wskaźniki ograniczane były tylko z jednej strony. Np. szukaliśmy spółek mających c/p lepsze niż 40% spółek. W nowej wersji ograniczymy wskaźniki z obu stron.
O co dokładnie chodzi?
Pomysł Kirkpatrica polega na tym, że oprócz tego, że spółki niedowartościowane radzą sobie lepiej niż przewartościowane (to już wiemy), zauważył również, że jeśli spółka jest skrajnie niedowartościowana to prawdopodobnie istnieje ku temu powód (spółka może mieć duże problemy, których akurat ten wskaźnik nie odzwierciedla). Dlatego mimo iż wolimy spółki tanie. To nie chcemy zbyt tanich.
To trochę jak z kupnem perfum. Jeśli standardowo w sklepie kosztują one 200 zł, a nam uda się znaleźć takie same za 180 zł to można to uznać za okazję. Jeśli jednak takie same perfumy ktoś oferuje nam za 50 zł to jest duża szansa na to, że jest z nimi coś nie tak.
Dodatkowo po testach Kirkpatrick zauważył, że mimo iż, wzrost zysków operacyjnych pozwala znaleźć prawdziwe perełki, to dzieje się tak tylko w czasie hossy. W czasie bessy ten sam wskaźnik można wyrzucić do kosza, gdyż dynamika zysków nie ma żadnego znaczenia prognostycznego dla ruchów akcji. Jako, że ciężko jest przewidywać przyszłe hossy i bessy na rynku (pamiętajmy, że Kirkpatrick nie miał makrosfery ;), to powstał pomysł aby usunąć ten wskaźnik z kryteriów.
Ostateczne strategia która powstała w wyniku tych optymalizacji została nazwana "strategią okazji". Jej kryteria to:
- 6-miesięczna siła relatywna:
- kupuj gdy spółka jest w najlepszych 10% spółek(w oryginale było 3% ale było zbyt mało sygnałów).
- sprzedaj gdy spółka jest wypada poza najlepsze 48% spółek.
- C/P - cena do przychodów:
- kupuj gdy spółka jest w najtańszych 42% spółek ale nie taniej niż najtańsze 17% spółek.
- sprzedaj gdy spółka stanie się jedną z 7% najtańszych lub wypadnie poza 67% najtańszych.
Oto wyniki testów historycznych:
Średnio roczny zysk takiej strategii po uwzględnieniu kosztów i podatków to 4,69%. To bardzo mało, jeśli porównamy to z pozostałymi strategiami Kirkpatricka. Co się stało? Dlaczego idealnie dopasowana strategia okazała się być najgorszą?
To co widać w wynikach to efekt prze-optymalizowania. Kirkpatrick w najdoskonalszej strategii przestał zwracać uwagę na ogólne tendencje i próbował dopasować wartości wskaźników do uzyskania idealnego wyniku na danych historycznych. Takie działanie nazywamy dopasowywaniem do krzywej. W ten sposób jesteśmy w stanie znaleźć idealną strategię dla danych które z góry znamy. Niestety prze-optymalizowane kryteria nigdy nie sprawdzają się dobrze jeśli zastosujemy je na danych, które nie były dostępne w trakcie tworzenia strategii. Tu duży minus dla Kirkpatricka. Ten przykład pokazuje jednak to, że nawet inwestorzy na prawdę dobrze znający się na rzeczy i uznawani za guru w tej dziedzinie, także wpadają w pułapki emocji.
Na koniec podsumowanie dotychczas przetestowanych strategii, posortowane według zyskowności:
Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów: | Zapisz się |
13 komentarzy:
Testy strategii są bardzo wartościowe. Czytam zawsze z dużym zainteresowaniem.
Świetny artykuł. Seria testów strategii jest strzałem w dziesiątkę.
Do autora: Na prawdę kawał dobrej roboty!!!
Jak dla mnie najlepsza Kirkpatricka - wartość
Życzę wszystkim satysfakcjonujących zysków w nowym roku :)
Pozdrawiam
m
Filip, jak sam zauważyłeś Kirkpatrick nie miał makrosfery do rozróżnienia rynku hossy i bessy, natomiast my jesteśmy w uprzywilejowanej pozycji i mamy takie narzędzie :-). Czy myślałeś o ponownym przetestowaniu strategii z uwzględnieniem tych informacji (np. poprzez pominięcie sygnałów kupna w okresach bessy)? Może warto zaryzykować mocniej w hossie a wyłączyć się w bessie?
Ewentualnie czy masz jakieś rekomendowane strategie na czas taki jak teraz (wszystkie testowane do tej pory zjeżdżały w dół w bessie, niektóre nawet mocniej niż rynek)?
Pozdrawiam,
Andrzej
Co do podziału na hossę i bessę to w realnych inwestycjach korzystam z takiego mechanizmu jak opisałeś. W czasie hossy ryzykuję więcej, w czasie bessy mniej. Jeśli jednak chodzi o testy to wolę na początek przetestować samą skuteczność wskaźników podawanych przez guru, tak aby wiedzieć czego można po nich oczekiwać w podstawowej postaci.
Bardziej zaciekawiło mnie Twoje drugie pytanie. Być może udało by się znaleźć strategię, która zarabia w czasie bessy (nawet jeśli w hossie miałaby sobie radzić średnio). Wtedy można by się przełączać pomiędzy strategiami w hossie i bessie. Niestety na obecny moment nie znam, żadnej strategii inwestowania w akcje, która gwarantowałaby zarabianie w czasie bessy. W takim np. 2008 roku praktycznie nic się nie wywinęło od spadków, a te pojedyncze spółki którym się to udało wydają się nie mieć zbyt wiele wspólnego, a więc ciężko będzie znaleźć jakiś wspólny punkt zaczepienia. Poszperam jeszcze w tym temacie i dam znać gdybym coś ciekawego odkrył.
Rzeczywiście panika nie oszczędza niczego, pewnie bezpieczniej trzymać się wtedy z daleka od rynku akcji :-). Jedyne co mi przychodzi do głowy to wyszukanie spółek o ujemnym beta (tzn ujemnie skorelowany z rynkiem) teoretycznie wtedy spółki powinny rosnąć przy spadających indeksach, ale z tego co wiem to tego typu zależności również lubią się "załamywać" w warunkach wyprzedaży/krachu. No i tego typu analizy nie mają już nic wspólnego z fundamentami.
Być może warto wtedy skoncentrować się na innych rynkach (zgodnie z cyklem propagowanym przez np. Wojciecha Białka). Nie mówię że ma on rację (wiem że już to badałeś na tym blogu), ale może są jakieś inne zależności do wychwycenia na rynkach obligacji czy surowców. Szczerze mówiąc brakuje mi trochę takich odpowiedników indeksów obligacyjnych/surowcowych na makrosferze do przeprowadzania podobnych analiz. Ceny obligacji pewnie można mocno powiązać z rynkiem pieniężnym/międzybankowym (stopy procentowe i agregaty pieniężne M0-M3), surowce pewnie należałoby badać w bardziej globalnym aspekcie (PKB/CLI największych gospodarek, % growing countries) etc.
W ostateczności zostają stare dobre konta oszczędnościowe/lokaty :-).
Autorowi i czytelnikom wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Dzieki za kolejny wartosciowy wpis.
i moze waluta
Dziękuję :) Życzę sobie i Wam jak najwięcej wartościowych wpisów w tym roku :)
@Andrzej - dzięki za pytanie - sam chciałem je zadać czytając wpis ... i kilka ostatnich także :)
@Filip - Jak ja jestem Ci wdzięczny za tego bloga i inne witryny, które prowadzisz!
A skoro nie znam się, to się wypowiem - na Wig20 można kupić opcje zdaje się...
Jak wspomniał Robert - np GBP/PLN - może nie jest idealnie, ale...
A żeby poruszyć jeszcze jeden wątek - zastanawia mnie, jak wyglądałaby oryginalna strategia - bez modyfikacji procentów. Mielibyśmy mniej zdywersyfikowany portfel, ale czy istotnie pogorszyłoby to jego wyniki?
HEJ.
Jeśli mamy już akcje spółki w portfelu to:
Sprzedajemy spółkę jak wypadnie poza 40% najtańszych w rankingu C/P?
Czy jak już kupiliśmy to sprzedajemy tylko jak wypadnie poza 50% najlepszych siła relatywna lub 30% roczny zysk operacyjny kw/kw?
C/P nie ma wpływu na wypadnięcie spółki z portfela, a więc Twoja druga wersja jest poprawna.
Witaj Filon, jak to jest w koncu z tymi strategiami? Wydawalo mi sie że najlepsza jest ta na której oparty jest porfel fundamentalny (inwestor dlugoterminowy+siła relatywna). A teraz wychodzi że Krikpatric? Nie wiem, byc może przeoczyłem jakiś wpis..
Pozdrawiam
Prześlij komentarz