Każdy kto interesuje się inwestowaniem, przeczytał w swoim życiu co najmniej jedną książkę traktującą o tej tematyce. Sam mam za sobą kilkanaście "klasycznych" pozycji, lecz dopiero niedawno dostrzegłem bzdurę wyciekającą szerokim strumieniem spod okładek tych książek.
Na początek oddzielmy ziarno od plew, bo nie wszystkie książki o inwestowaniu nadają się na podpałkę do grilla, a nie chciałbym, abyś po przeczytaniu dalszej części stwierdził, że nie warto przeczytać żadnej.
Książki które uważam za na prawdę wartościowe to:
- Inteligentny Inwestor "Benjamin Graham" - oczywiście nie cała, ale świetne są rozdziały obrazujące potęgę analizy fundamentalnej i jej niewątpliwą przewagę nad technikami.
- Psychologia rynków finansowych "T. Plummer" - zawsze pasjonowały mnie rynki od strony psychologicznej, a w tej książce bardzo ciekawie opisane są zachowania stadne itp.
- Matematyk gra na giełdzie "J. A. Paulos" - genialna książka. Ukazuje jak matematyka może pomóc, a jak przeszkodzić w inwestowaniu + trochę o psychologii.
- Zawód inwestor giełdowy "A. Elder"
- Inwestor jednosesyjny "Berstein"
- Liczby fibonacciego na giełdzie "R. Fisher"
- Giełda, wolność i pieniądze - poradnik spekulanta "Tharp Van K."
- Świece i inne japońskie techniki analizowania wykresów "S. Nison"
- Cena i czas "E. Gately"
- Analiza techniczna rynków finansowych "J. J. Murphy"
- Sztuka spekulacji "Z. Komar"
- Rozszyfrować rynek "J.M.W. Tadion"
- Pieniądze lubią zarabiać "M. Shipman"
- Skuteczny inwestor "W. J O neil"
- Rozważny inwestor "M. Rogala"
Wszystko wynika z nadziei jaką dają tego typu książki, gdy pierwszy raz otwieramy okładkę.
Jeśli mieliśmy nadzieję znaleźć informacje na dany temat (bo np piszemy pracę magisterską) to książki drugiej kategorii nadają się świetnie.
Jeśli mieliśmy nadzieję znaleźć informacje przydatne w praktyce to tylko pierwsza grupa spełniła swoją rolę.
Dzieje się tak dlatego, że gorsze książki to po prostu po raz 17 przepisane to samo co można było znaleźć gdzieś innej. Są tam opisane gotowe systemy (które nigdy się nie sprawdzają, bo skoro znalazły się w książce to są już ogólnodostępne, a więc nawet jeśli działały to właśnie przestały)
Jednak jest coś znacznie gorszego od braku świeżego spojrzenia - wprowadzanie czytelnika w błąd. Jest to nagminnie pojawiająca się przypadłość, a przejawia się prezentowaniem działania systemów, w optymistycznych przypadkach.
Na razie piszę samymi ogólnikami, ale przy tak śmiałej tezie czas na dowód:
Przykład I.
(wykres pochodzi z książki "Liczby fibonacciego na giełdzie" s. 62)
Autor prezentuje na nim fakt, że wydłużona fala 3 jest 1,618 raz większa od fali 1. W komentarzu do wykresu brak, jakiegokolwiek wyjaśnienia, że dane są dobrane pod konkretny przykład. Żadnej wzmianki o częstotliwości występowania takiej formacji. Przecież jeden wykres potwierdzający daną teorię można znaleźć zawsze, niezależnie od tego czego dotyczy teoria. Co sobie myśli ktoś kto jest nieświadom tendencyjności wykresu?
Przykład II.
(wykres pochodzi z książki "Inwestor jednosesyjny" s.89)
Wykres prezentuje "tworzenie się obszarów wsparcia i oporu na poziomie kanału średniej kroczącej". Autor znów zapomniał dodać, że dobrał takie dane, które mu najlepiej odpowiadają i że często średnie dadzą po prostu fałszywe sygnały. Z rysunku wynika, że określanie wsparć i trendów jest proste. Rzeczywiście tak jest jeśli wyznaczamy je na danych historycznych. Wiemy, wtedy co się stanie w "przyszłości" i możemy bezbłędnie określić trend. Co sobie myśli ktoś kto jest nieświadom tendencyjności wykresu?
Przykład III.
(przykład pochodzi z książki "Zawód inwestor giełdowy" s120-121)
Wykres przedstawia kilka różnych formacji luk cenowych. Do wykresu dodany został następujący opis:
I teraz najlepsze. W momencie rysowania luki A skąd mam wiedzieć, że to jest luka startu? Czyżby stąd, że autor wie co się stanie w "przyszłości"? Gdyby po tej luce kurs zawrócił, czy nazwałby ją luką wyczerpania? To samo jest z kolejnymi lukami. Wszystkie są poprawnie rozpoznane, ale wymaga to poczekania na rozwój sytuacji, a tym samym utraty szansy zarobienia na luce. Co sobie myśli ktoś kto jest nieświadom tendencyjności wykresu?
Myślę, że te 3 przykłady wystarczą, abyś zrozumiał to co chcę Ci przekazać. Niewątpliwie w każdej z napiętnowanych przeze mnie książek jest wiele ciekawych informacji i po ich przeczytaniu wzbogaciłem swoją wiedzę. Dlatego jeśli będziesz się kiedyś wahał czy przeczytać daną książkę, czy nie zabraniam Ci sugerować się moją listą. Masz ją przeczytać i sam zdecydować czy jest dla ciebie wartościowa.
Jedyne co chcę osiągnąć, to zmusić Cię do dodatkowego wysiłku, abyś w czasie czytania nie ufał bezkrytycznie autorowi, niezależnie od tego jak znane ma nazwisko. Nie pozwól sobą manipulować, a wierz mi, że każdy autor będzie chciał Cię przekonać, że to właśnie jego wskaźniki są najlepsze.
Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów: | Zapisz się |