8 lat temu, w maju 2016 r., gdy inflacja cen żywności wynosiła mniej niż 1%, w ramach tego wpisu padło zdanie: "Nie musimy bać się żadnej większej bessy dopóki inflacja [cen żywności] znów się nie rozkręci do poziomów w okolicach 7% - 8%".
Od tego momentu mieliśmy na naszym rynku dwie pełnoprawne bessy:
- Pierwsza rozpoczęła się w kwietniu/maju 2017 r. i towarzyszyła inflacja wynosząca 6% (w listopadzie 2017 r.)
- Druga rozpoczęła w październiku 2021 r. i towarzyszyła jej inflacja przekraczająca 8% (w grudniu 2021 r.)
Oznacza to, że korelacja pomiędzy wysoką inflacją i bessą została utrzymana, a wskaźnik ten zyskał na wiarygodności.
Gdyby spróbować wykorzystać go w obecnych realiach (obecna inflacja cen żywności to 1,9%), okazałoby się, że jest to poziom zbyt niski, aby wygenerować sygnał ostrzegawczy. Czy to oznacza, że według inflacji bessa nie nadchodzi? Sprawdźmy to.
Oto aktualny wykres inflacji cen żywności w Polsce r/r:
Jak widać, jesteśmy obecnie w okolicach wieloletniej średniej, tuż po ogromnym wybuchu inflacji w latach 2022-23.
Oto wykres w wersji odszumionej i znormalizowanej:
Niedawno przekroczyliśmy na nim w dół poziom 0%, co oznacza, że inflacja się zmniejsza. Zaznaczmy, analogiczne sytuacje z przeszłości:
Tego typu sytuacji było do tej pory 5. Oto dalsze ścieżki indeksu sWIG80 przez 1,5 roku po nich:
I tu zaskoczenie. Żadna z 5 historycznych ścieżek analogicznych do obecnej, nie oznaczała rychłego nadejścia bessy.
- 3 ścieżki można określić jako "neutralne"
- a 2 jako "wzrostowe"
Obserwacja ta stoi w kontrze np. do tej z wpisu: "Gotowi na bessę...", co można interpretować jako trwającą "walkę" pomiędzy wskaźnikami makro. Jak zwykle będziemy trzymać rękę na pulsie i obserwować jak ta walka się zakończy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz