Strony

poniedziałek, 28 września 2020

Polska tygrysem Europy

 
Wyobraźmy sobie, że na świecie są tylko dwa niemal identyczne kraje leżące obok siebie. Nazwijmy je A i B. Jedyna różnica pomiędzy nimi jest taka, że kraj A ma dodatkowy, cenny zasób, którego nie ma kraj B. Zasobem tym mogą być złoża cennego metalu czy ropy. Może nim być dostęp do technologii wyprzedzającej znacząco technologię drugiego kraju w pewnej dziedzinie (np. umiejętność produkowania mikrochipów). Może nim być ponadprzeciętna infrastruktura turystyczna przyciągająca turystów z zagranicy znacznie lepiej niż robi to drugi kraj. Przewaga ta może być czymkolwiek za co ludzie drugiego kraju będą gotowi zapłacić. Może to być nawet tak subtelna przewaga jak bardziej przejrzyste prawo podatkowe lub większa łatwość prowadzenia biznesu.

 Jeśli tak ustawioną scenerię zostawimy samej sobie na kilkanaście lat, zaobserwujemy, że kraj A (ten z przewagą w zasobach) rozwija się szybciej niż kraj B. Dlaczego? Bo obywatele kraju A nie wydają pieniędzy w kraju B, ale już obywatele kraju B wydają swoje w kraju A.

Ten dodatkowy popyt na walutę kraju A może zostać zrównoważony np. tym, że przedsiębiorcy z kraju A zaczną coraz intensywniej inwestować w przedsiębiorstwa z kraju B, dzięki czemu w przyszłości będą mieć jeszcze większe zyski.

Scenariusz ten ma za zadanie pokazać, że jednym z kluczowych aktywów niezbędnych do tego aby kraj rozwijał się ponadprzeciętnie jest umiejętność posiadania dodatniego bilansu handlowego. Chcemy aby kraj eksportował więcej niż importuje. Aby cały świat "zabijał się" o to co dany kraj ma do zaoferowania.

O ile rozwój oparty na popycie wewnętrznym wygenerowanym przez obywateli danego kraju, jest w pewien sposób ograniczony (ilością obywateli, strukturą demograficzna itp.), to już potencjał eksportowy jest niemal nieograniczony.

Na poparcie tej tezy przyjrzyjmy się bilansowi handlowemu 3 krajów uważanych za jedne z największych sukcesów gospodarczych: Singapur, Niemcy, Szwajcaria:




Wykresy obejmują okres od 1970 r. do 2019 r. Widać na nich jak wszystkie 3 wymienione kraje sukcesywnie, na przestrzeni lat, zwiększały swoją przewagę eksportu nad importem. Oznacza to, że każdy z nich znalazł sposób na to aby mieć coś czego będą chcieli obywatele innych krajów.

Dziś na podstawie trendów bilansów handlowych poszczególnych państw spróbujemy oszacować, które kraje mają przed sobą świetlaną przyszłość, a które podążają drogą na której coraz ciężej będzie wygenerować wzrost PKB.

Oto jak zmieniała się zdolność danego europejskiego kraju do generowania przewagi eksportu nad importem na przestrzeni ostatnich 10 i 5 lat:



Okazuje się, że absolutnym zwycięzcą zwiększania dynamiki dzisiejszego wskaźnika w ostatnich latach jest Matla:


Na drugim końcu rozkładu, jako największego przegranego międzynarodowego handlu mamy Norwegię:

Kraj ten wciąż posiada dodatni bilans handlowy, ale jeszcze kilkanaście lat temu oscylował on w okolicy 15% PKB, a obecnie zaczyna flirtować z zerem.

Co ciekawe zaraz po Malcie, drugim zwycięzcą międzynarodowych rozgrywek o klienta jest Polska:

Polska niemal od zawsze była pod kreską. Więcej potrzebowaliśmy od świata, niż świat od nas. Zaczęło się to zmieniać w okolicy 2013 r. i od tamtego czasu zrobiliśmy ogromny postęp. Wartość za rok 2019 r. to 5,26%, co niemal zrównuje nas np. z gospodarką Niemiecką (5,84% w 2019 r.)

Podobne postępy zrobiła Grecja, która także znajduje się wysoko w obu zestawieniach, tu jednak jest pewien problem:

Grecja od zawsze była na wyraźnym minusie i ostatnia poprawa pozwoliła po prostu ten minus wyraźnie zmniejszyć, ale to wciąż za mało aby wybić się na dodatnią stronę wykresu.

Jeśli zamiast na dynamikę wskaźnika dla poszczególnych krajów spojrzymy na jego bezwzględną wartość w 2019 r. otrzymamy taki ranking:

Pierwsze co rzuca się w oczy, to fakt, że europejskie gospodarki jako całość więcej eksportują niż importują. Oznacza to, że Europa zyskuje znaczenie na świecie, przynajmniej w sensie czysto gospodarczym.

Polska zajmuje tu 10 miejsce na 28, z potencjałem na wspinanie się w kolejnych latach coraz wyżej, gdyż jak pamiętamy, jej dynamika wzrostu wskaźnika jest jedną z rekordowych.

Największymi przegranymi Europy wydają się być Francja i Wielka Brytania:

Oba te kraje miały okresy z dodatnim bilansem handlowym, ale nie były w stanie go przez dłuższy czas utrzymać.

Podsumowując, jako że żyjemy w świecie, w którym zależność "mój zysk jest twoją stratą" jest coraz mocniej widoczna na poziomie importu i eksportu, wydaje się, że zdolność kraju do generowania dodatniego bilansu handlowego jest jednym z filarów długoterminowego rozwoju. A jeśli tak to w przyszłości na gospodarczym znaczeniu będą traciły kraje takie jak Francja, Wielka Brytania czy Norwegia, a jednocześnie zyskiwały będą kraje takie jak Polska .

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz