W grudniu 2018 r. w tym artykule zauważyliśmy ciekawą zależność pozwalającą szacować kiedy miałyby nadejść bessy wyższego rzędu. "Wyższy rząd" oznacza tu cykl, który trwa ok. 7-10 lat (w odróżnieniu od standardowego cyklu giełdowego trwającego ok. 3,5 roku). Zależność ta opierała się na różnicy w 3 miesięcznych stopach procentowych w USA i Strefie Euro. Wykres za tamtego artykułu pokazujący tę różnicę wyglądał tak:
Puenta tamtego wpisu brzmiała: "kolejna duża bessa na skalę światową, powinna rozpocząć się ok. 10-12 miesięcy po utworzeniu szczytu na dzisiejszym wskaźniku".
Sam wskaźnik pokazuje po prostu, o ile stopy procentowe są wyższe w USA niż w Europie. W przeszłości globalne kłopoty nadchodziły, gdy USA nie było w stanie utrzymać wyższych stóp procentowych niż Strefa Euro. Co prawda przeszłość daje nam tylko dwa tego typu sygnały do analizy, więc nie jest bardzo wiarygodny wskaźnik, ale zawsze to jakaś poszlaka.
Na tej podstawie, w grudniu 2018 r. padł wniosek, że globalna bessa jeszcze nie nadchodzi.
Obecnie wiemy już, że grudzień 2018 r., czyli miesiąc w którym powstał tamten artykuł, był miesiącem szczytu na pokazanym wskaźniku. Obecnie wygląda on tak:
Od grudnia 2018 r. wskaźnik spada co jest powiązane z obniżaniem stóp procentowych w USA. Jeśli spojrzymy na szare obszary oznaczające recesję w USA, zobaczymy, że obecna jest zaznaczona jako trwająca od lutego 2020 r.
Oczywiście ciężko wskazać dokładny moment rozpoczęcia recesji i podać dokładne kryteria, które muszą być spełnione, aby można było uznać, że mamy recesję. Jedną z opcji jest spojrzenie na PKB danego kraju i uznanie, że recesja jest wtedy, gdy PKB spada, jednak ten wariant jest mocno opóźniony i nadaje się bardziej do stwierdzenia po fakcie, że była recesja lub jej nie było.
Za wyznaczanie szarych obszarów na tym wykresie odpowiedzialne jest: National Bureau of Economic Research (NBER), które szacuje kiedy mamy recesję na podstawie zestawu przesłanek. (Analogicznie jak dzieje się to w makrosferze).
Oznacza to, że skoro obecna recesja w USA rozpoczęła się w lutym 2020 r., to od szczytu na dzisiejszym wskaźniku minęło 14 miesięcy, co wpasowuje się w historyczną analogię. To jednak prowadzi do dalszych wniosków:
- Jeśli w USA mamy recesję, to dlaczego indeksy giełdowe notują nowe szczyty. Czyżby pieniądze z najnowszych dodruków, były w stanie "uratować" giełdę, nie ratując gospodarki USA?
- W obecnych czasach lubimy wszystkie negatywne elementy przypisywać skutkom wirusa, jednak z perspektywy dzisiejszego wskaźnika zegar odliczający czas do recesji zaczął bić już w styczniu 2019 r. a więc na rok przed pojawieniem się wirusa. Czy to oznacza, że nawet gdyby wirus się nie pojawił, to w obecnym czasie i tak w USA mielibyśmy falę bankructw?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz