Pół roku temu w ramach tego artykułu analizowaliśmy bardzo ciekawy wskaźnik, który jest tworzony poprzez cotygodniowe "głosowanie" 36 europejskich giełd (w tym naszej). Jeśli w danym tygodniu główny indeks giełdowy danej giełdy wzrósł (Polskę reprezentuje tu WIG20), to taka sytuacja odnotowywana jest jako głos na plus, jest nie to jest to głos na minus. Wynik, który otrzymujemy mówi nam o tym jaki odsetek europejskich giełd (nieważony obrotami) w danym tygodniu rósł. Następnie tak otrzymane dane pozbawiamy szumów i normalizujemy poprzez zastosowanie długoterminowych średnich ruchomych i rocznej dynamiki wskaźnika. Tak otrzymany wskaźnik pokazuje nam czy giełdy rozsiane po Europie są w hossie czy bessie.
Wiedząc, że europejskie giełdy są ze sobą nawzajem dość mocno powiązane, możemy spodziewać się, że będą się one nawzajem zarażać hossą i bessą w pewien powtarzalny cykliczny sposób. Raz gorsza kondycja Niemieckiej gospodarki rozleje się na okoliczne kraje, a innym razem problemy rynków rozwijających się będą zmniejszały zyski tych rozwinięty. Ważne jest to, że tak jak przy grypie, nie musimy wiedzieć gdzie w danym roku się rozpocznie, aby móc dość dobrze oszacować kiedy się rozpocznie.
Aktualny wykres europejskiej "grypy" wygląda następująco:
W artykule sprzed pół roku (w kwietniu 2019 r.) pisałem, że wskaźnik ten był w trendzie spadkowym i w perspektywie 2-3 miesięcy spodziewamy się pojawienia się na nim dołka. Dołek rzeczywiście przyszedł. Pojawił się w czerwcu 2019 r. Oznacza to, że obecnie europejskie giełdy przerwały trend notowania coraz większej liczby złych tygodni w roku. Wskaźnik wciąż jest poniżej poziomu 0%, co oznacza, że te dobre tygodnie dopiero mają nadejść.
Przypomnijmy sobie jak wyglądają dalsze ścieżki indeksu WIG po dołku utworzonym na dzisiejszym wskaźniku:
W ciągu kolejnego 1,5 roku, aż 6 z 7 ścieżek zachowało się ewidentnie wzrostowo. Przeciętny wynik wszystkich ścieżek w tym okresie to +35%.
Obecna ścieżka (pogrubiona na czarno) na razie pozostaje w trendzie bocznym. Oznacza to, że dzisiejszą prognozą może być to, że na 86% za nieco ponad rok indeks WIG znajdzie się wyżej niż obecnie.
Zobaczmy jeszcze czy w podobny sposób szczyty na dzisiejszym wskaźniku możemy interpretować jako dobre momenty do opuszczenia rynku akcji:
Okazuje się, że tak. Na 6 sytuacji, gdy wskaźnik pokazał ewidentny szczyt tylko jedna była pro-wzrostowa (minie bessa z 2004-05 r. gdy wskaźniki makro pokazywały spowolnienie, ale na giełdzie ono nie nadeszło). Przeciętny wynik indeksu WIG w trakcie inwestowania w takim okresie był ujemny i wyniósł -5%.
Oznacza to, że gdy za kilkanaście miesięcy będziemy wypatrywać początków nowej bessy, warto będzie zapytać dzisiejszego wskaźnika o opinię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz