Wczoraj w serwisie Okiem Maklera ukazał się wywiad ze mną. Opowiadam, w nim o moich inwestycyjnych początkach i tym dlaczego i jak robię to co robię. Zapraszam do lektury.
-----------------------
2 lata temu w artykule poświęconym efektowi małych spółek, doszedłem do wniosku, że rozmiar spółki nie ma przełożenia na przyszłe zyski. Dziś nieco zmodyfikujemy ten pogląd.
Pomysł na dzisiejszy artykuł zrodził się w czasie testowania nowego wykrywacza perełek / maruderów. Zasada jego działania pozostaje taka sama jak dotychczas, a więc będziemy sprawdzać jakie parametry zwykle mają spółki, które w ciągu najbliższego roku zarobią lub stracą ponad 50%. Różnice są dwie. Pierwsza to podział spółek na 10 grup zamiast dotychczasowych 5, druga to nieco inny algorytm przydzielania spółek do grup. Dziś nie będziemy wchodzić w aspekty techniczne, ale obie te zmiany powodują, że obserwowanie zależności na wskaźnikach będzie łatwiejsze.
Przyjrzyjmy się jak to działa w praktyce na przykładzie rozmiaru spółki (kapitalizacji).
Grupa nr. 1 to największe 10% spółek z rynku na przestrzeni ostatnich 11 lat. Grupa nr. 10 to najmniejsze 10% spółek z rynku. Wysokości słupków mówią o tym jak dużo perełek (w stosunku do wszystkich, które kiedykolwiek pojawiły się na GPW) należało do danej grupy.
Jeśli dany wskaźnik nie miałby żadnego znaczenia dla przyszłych wyników (np. przydzielalibyśmy spółki do grup alfabetycznie), to wartości każdego słupka powinny oscylować blisko 10%. (Suma wszystkich słupków to zawsze 100%).
Jak widać na wykresie, wśród dwóch pierwszych grup (obejmują one mniej więcej spółki powyżej 2 mld zł kapitalizacji), spotkać można nieco mniej perełek niż dla całej reszty grup. Jest to zgodne z naszą intuicją, że największe spółki (WIG20 itp.) rzadziej znajdują się w silnych trendach niż mniejsze spółki.
Tak z kolei wygląda rozkład maruderów (spółek, które stracą ponad -50% w nadchodzącym roku).
Trend jest tu zdecydowanie bardziej wyraźny i obecny na wszystkich danych. Największe spółki (grupa nr. 1) mają w swoich szeregach tylko niecałe 4% wszystkich maruderów, co oznacza, że ten sam rozmiar, który powstrzymuje spółki przed byciem perełkami, powstrzymuje je też przed byciem maruderami.
Zwykle szukając wartościowych wskaźników do strategii inwestycyjnej chcemy takie, które potrafią wynajdować perełki. Co z tego, że duże spółki pozwalają unikać maruderów jeśli jednocześnie unikają perełek, prawda? Znacznie lepszym wskaźnikiem wydaje się być chociażby taka siła relatywna, która jest rewelacyjna w wyszukiwaniu perełek. Nie do końca.
Jak pamiętamy z ostatniego artykułu o sile relatywnej, poza bezsprzeczną umiejętnością wyszukiwania perełek, ma ona także negatywną cechą częstego zmieniania zdania, która wymusza dokonywania wielu transakcji.
A co jeśli byśmy połączyli siłę relatywną i kapitalizację? Gdybyśmy inwestowali w spółki w trendzie wzrostowym, ale tylko w te większe. Przy takiej kombinacji siła relatywna odpowiadałaby za szukanie perełek, a kapitalizacja za odsiewanie maruderów. To powinno ograniczyć liczbę nieudanych transakcji (kapitalizacja odsieje maruderów), a jednocześnie sprawi, że będziemy inwestować tylko w większe spółki, a więc spready przy zakupie powinny być mniejsze.
Sprawdźmy czy pomysł ten działa w praktyce. W pierwszym teście stworzyłem portfel oparty wyłącznie na sile relatywnej. Trafiało do niego 10 najsilniejszych spółek z rynku (o sile relatywnej większej niż 10%). Dla ograniczenia liczby transakcji spółki, te sprzedawane był dopiero gdy ich siła relatywna spadła poniżej -10%. Dla większej wiarygodności standardowo interesowały nas tylko spółki z tygodniowymi obrotami większymi niż 400 tys. zł
Oto wyniki tak stworzonego portfela:
Najważniejszy jest tu dla nas CAGR na rękę, który wynosi 1,5%. Indeks WIG w tym samym czasie zarobił +3%.
W drugim teście dołożyłem kryterium kapitalizacji większej niż 1 mld zł.
- CAGR na rękę podskoczył do +9,6%.
- Liczba transakcji w ciągu 11 lat spadła ze 137 do 94.
- Trafność poprawiła się z 35% do 43%.
Ta strategia potrafi już bić indeks WIG w długim okresie czasu.
Ten artykuł ładnie pokazuje, że przy łączeniu wskaźników może występować efekt synergii. Gdy spróbujemy inwestować tylko według siły relatywnej poniesiemy porażkę, gdyż zjedzą nas koszty. Gdy spróbujemy inwestować tylko według kapitalizacji to będziemy w praktyce kopiować ruchy indeksu WIG20 i nigdy nie pobijemy WIGu w długim okresie. Jednak połączenie tych dwóch wskaźników pozwala wzajemnie wykluczyć swoje wady, tworząc dobrą strategię inwestycyjną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz