PKB Polski jest mocno powiązane z naszą giełdą i podobnie jak ona, przeżywa cykliczne hossy i bessy. Średnia długość jednego cyklu pokrywa się z giełdowym i wynosi ok. 3,5 roku. Ładnie widać to na poniższym obrazku:
Obecnie PKB już od półtora roku pozostaje na stabilnym poziomie w okolicach 3,5%. Na giełdzie przekłada się to na ciągnący się w nieskończoność trend boczny. Niby po drodze był trochę wzrostów (luty 2015), było też trochę spadków (czerwiec, grudzień 2015), ale obecnie sWIG80 jest praktycznie w tym samym miejscu, w którym był półtora roku temu.
Wiemy, że rosnące PKB daje dobry powód do wzrostów na giełdzie, a spadające do spadków. Zjawiska te są czasem nieco rozjechane w czasie, ale ciężko byłoby wyobrazić sobie silną hossę bez silnego wzrostu PKB (i odwrotnie - silną bessę, bez silnego spadku PKB).
Dlatego dziś spróbujemy oszacować ile może wynosić wzrost PKB w kolejnych kwartałach. Zapytałem was o to w ankiecie (dokładniej o PKB w 2016 r.) i odpowiedzi prezentują się następująco:
Większość z was prognozuje PKB w okolicach obecnej wartości, jednak aż 34% osób uważa, że będzie znacznie mniejsze niż obecnie (tylko 14% osób uważa, że będzie znacznie większe niż obecnie). Średnia ważona z waszych prognoz na 2016 r. to wzrost PKB wynoszący +3,2%.
Nieco bardziej optymistyczni są eksperci z NBP, którzy co kilka miesięcy przygotowują projekcję PKB. Oto najbardziej aktualna z listopada 2015:
Szacuje ona, że nasz PKB pozostanie w okolicach obecnego poziomu jeszcze przez kolejne 2 lata. Oznaczałoby to, że po raz pierwszy w ciągu ostatnich 20 lat PKB zatraci swoją standardową cykliczność.
Okazuje się jednak, że NBP w historii nie był najlepszym prognostykiem przyszłego PKB. Poniżej mamy projekcję PKB z końcówki 2007r., gdy rozpoczynała się największa bessa w historii naszej giełdy.
Prognoza była dość optymistyczna i zakładała, że nasze PKB będzie oscylować w okolicy 5%-6%. W rzeczywistości w tamtym okresie nasz wzrost PKB spadł do poziomu bliskiego 0%.
Aby nieco dokładniej oszacować realne PKB jakie będziemy mieć za kilka kwartałów, warto przyjrzeć się bliżej jego cykliczności. Daty historycznych dołków na PKB to:
- I kw 1996
- II kw 1999
- I kw 2002
- II kw 2005
- II kw 2009
- II kw 2013
Jeśli policzymy odległości pomiędzy tymi datami to wyjdą nam:
- 13 kwartałów
- 11 kwartałów
- 13 kwartałów
- 16 kwartałów
- 16 kwartałów
Oznacza to, że cykliczność na PKB jest bardzo regularna, a średnia długość cyklu to ok. 13-14 kwartałów (+- 2 kwartały). Wiedząc to, możemy policzyć, że kolejny dołek na PKB powinien wypaść w II-III kw 2016 (+- 2 kwartały). Od tego momentu PKB Polski powinno rosnąć. Do tego momentu trwa bessa na PKB i powinno ono spadać. W obecnym cyklu jest to o tyle dziwne, że zamiast standardowego spadku, mamy po prostu przedłużający się trend boczny (zupełnie jak na giełdzie).
Pojawia się pytanie, co mogłoby być napędem wzrostu PKB. Odpowiedź może być bliżej niż nam się wydaje.
Co robią ludzie, gdy dostaną pieniądze? Albo je wydają, albo oszczędzają na później. To jaką podejmą decyzję zależy od wielu czynników, ale jednym z ważniejszych jest wykształcenie.
Z raportu NBP wynika, że ok. 70% gospodarstw domowych w Polsce, w ogóle nie oszczędza. Wśród osób mniej wykształconych ten odsetek jest jeszcze większy.
Inne badania pokazują, że istnieje silna negatywna zależność pomiędzy edukacją, a liczbą posiadanych dzieci. Im bardziej wyedukowana osoba, tym mniej dzieci posiada. Jest to dość intuicyjne, bo jak to ładnie ujęli badacze: "Dzieci i edukacja konkurują ze sobą, gdyż oba wymagają poświęcenia dużej ilości czasu. Ciężko jednocześnie mieć czas na skończenie studiów i stworzenie dużej rodziny."
Łącząc te fakty, łatwo dojść do wniosku, że rodziny które posiadają więcej dzieci nie oszczędzają. (lub oszczędzają bardzo mało).
Dlaczego o tym piszę? Wszyscy słyszeli o rządowym programie 500+, polegającym na przekazaniu ludziom w samym 2016 r. ok 17 mld zł. Beneficjentami tych pieniędzy będą głównie rodziny posiadające większą liczbę dzieci, a jak przed chwilą pokazaliśmy, są to te same rodziny, które mają mniejsze skłonności do oszczędzania.
Z punktu widzenia PKB to dobrze, bo gdyby całość przekazanych pieniędzy rodziny pozostawiły sobie jako oszczędności to nie wpłynęłoby to na PKB. Jeśli jednak większość z nich zostanie niemal natychmiast wydana to jednocześnie napędzą one Polską gospodarkę (czyli PKB).
Ile dokładnie te wydatki dołożą do PKB?
Z wcześniej omawianych badań można oszacować, że ok. 80% przekazanych pieniędzy niemal natychmiast trafi z powrotem do gospodarki. Daje to dodatkowe 13,6 mld zł wydanych na pieluchy, ubrania, wózki, wyprawki szkolne, wycieczki, zajęcia pozalekcyjne, rowery, komputery i tym podobne koszty związane z posiadaniem dziecka.
Aktualne PKB Polski to ok. 1,8 bln zł. Oznacza to, że pieniądze otrzymane w ramach programu 500+ będą stanowiły ok. 0,7% PKB. Jest to dodatkowe +0,7%, które w żaden sposób nie zostało uwzględnione w projekcji NBP. Oznacza to, że zamiast prognozy PKB na 2016 r. (+3,5%) powinna ona wynosić +4,2%.
Oczywiście każdy kij ma dwa końce i takie rozdanie pieniędzy będzie miało też negatywne skutki, jak chociażby zwiększenie dziury budżetowej, ale dziś ograniczamy się tylko do wpływu programu 500+ na PKB w perspektywie kilku kwartałów.
Od kiedy ten pozytywny efekt programu 500+ miałby być widoczny?
Wypłaty dla rodziców mają ruszyć od początku III kwartału 2016 i to wtedy fala zakupów powinna ruszyć. Oznacza to, że ostatnim kwartałem, który mógłby być dołkiem PKB jest II kw. 2016 r. Jeśli porównamy tę datę z datą poprzedniego dołka na PKB to okazuje się, że różnica wynosi: 12 kwartałów, czyli niemal idealnie mieści się w wyliczonej wcześniej cykliczności (13-14 kwartałów +- 2 kwartały).
Wnioski:
- Pieniądze z programu 500+ trafią głównie do osób, które nie oszczędzają, a więc ci szybko je wydadzą napędzając gospodarkę.
- PKB Polski pod koniec 2016 r. powinno znaleźć się powyżej obecnej wartości (+3,5%). Brak spadków na PKB jak dotąd zawsze oznaczał także brak spadków na giełdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz