Dla tych , którzy nie mieli okazji przeczytać książek / obejrzeć serii filmów z Harrym Potterem - Patronus to taki twór, który stanowi barierę pomiędzy nami, a światem zewnętrznym, który pragnie wyciągnąć nasze smutki jak najbliżej powierzchni. Zwykle jesteśmy w stanie sami tłumić zgromadzone smutki i wspomnienia porażek, a pęd codziennego dnia skutecznie zapycha nam głowę, przez co jeszcze łatwiej nam się nie skupiać na negatywach naszego życia. Ale czasem...
mamy coś co nazywamy dołem (chandrą). Jest to stan, w którym pozwalamy tłumionym smutkom wypłynąć na powierzchnię, przez co wydaje nam się, że wszystko co nas otacza jest powiązane z negatywnymi emocjami. Nic nam się nie chce. Perspektywy na jutro też nie wyglądają zbyt różowo. Ogólna dolina.
Właśnie wtedy potrzebujemy naszego własnego Patronusa, który odgrodzi nas od negatywnych emocji i pokaże pozytywne aspekty naszego życia, które nieświadomie zepchnęliśmy na drugi plan.
Jak wyczarować Patronusa?
Wszystkie potrzebne informacje możemy znaleźć w książce. Pomijając zaklęcie, którego nie potrzebujemy w rzeczywistym świecie, aby stworzyć silną barierę trzeba pomyśleć o sytuacji z naszego życia, z której jesteśmy dumni. Takiej, która ciśnie nam na usta uśmiech satysfakcji za każdym razem gdy o niej pomyślimy.
Im silniejsze pozytywne uczucie, tym silniejszy Patronus.
Oczywiście jest pewien haczyk. Pewnie zauważyłeś, że w momencie, gdy masz kiepski humor i wszystko dookoła wydaje się takie nijakie, ciężko tak po prostu przywołać jakieś wystarczająco silne pozytywne wspomnienie. Dlatego musisz być przygotowany.
Załóż sobie oddzielny zeszyt, albo wyznacz jakieś miejsce dostępne tylko dla Ciebie, w którym będziesz zapisywać silnie pozytywne myśli. Możesz zapisać kilka już teraz, ale nie rób tego na siłę. Po prostu, gdy za kilka dni przypomni Ci się odpowiednie wydarzenie z Twojego życia zapisz je. Maksymalnie po miesiącu będziesz dysponował niezwykle silną bronią do walki z negatywnymi emocjami.
Jak walczyć?
Gdy masz już gotową listę co najmniej kilku, faktów z Twojego życia, które napawają Cię dumą i satysfakcją jesteś gotów, aby się bronić. Gdy tylko poczujesz, że nadchodzi atak smutku i zwątpienia, sięgnij po listę i przejrzyj ją. Ale nie pobieżnie i byle jak. Zatrzymaj się nad każdym punktem i przypomnij sobie jak się czułeś w tamtym momencie.
Nie spiesz się. Wspominaj powoli i pozwól swojemu Patronusowi rosnąć. Im będzie większy, tym silniej będzie wypełniał Cię pozytywnymi emocjami. Poczuj moc, która jest w Tobie. Teraz znów możesz wszystko.
A skoro tak, to wstań i zacznij robić coś co w momencie skończenia, będzie warte wpisania na listę.
Wracaj do swojej listy tak często jak będziesz tego potrzebował. Za każdym razem lista będzie większa, a Twoje pozytywne emocje będą tak silne, że w pewnym momencie przestaniesz potrzebować obrońcy. Po przekroczeniu tej granicy sam będziesz swoim Patronusem. Tu jest pięknie. Zapraszam.
A jak Wy radzicie sobie ze złymi emocjami?
Piękny tekst :) W sam raz na poniedziałkowy poranek, tak więc w poniedziałek przeczytam go raz jeszcze i zastosuję.
OdpowiedzUsuńWłasne hooby jest wspaniałą odskocznią od codziennych problemów. Osobiście mam hopla w temacie sprzętu audio i dobrej muzyki.
OdpowiedzUsuńNiebezpieczna sprawa, przestrzegam, sam praktykowałem takie i podobne zabawy przez kilkanaście lat. Nie będę opisywał jak się to skończyło a właściwie, co się dzieje nadal, po tym jak skonczyłem z niebezpiecznymi praktykami okultystycznymi. Jak drzwi otworzysz, może być już za późno a przeważnie tak właśnie, niewinnie się zaczyna. Dodam że Hitler też praktykował podobne zabawy i jak skończył?
OdpowiedzUsuń@Anonimowy 00:14
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że chciałeś opublikować ten komentarz jeszcze 1 kwietnia ;)
Przyjacielu, uwierz mi że nie chodziło mi o 1 kwietnia :) Jak chcesz, mogę napisać więcej na maila.
OdpowiedzUsuń@Anonimowy 17:17
OdpowiedzUsuńZawsze chętnie posłucham co inni mają do powiedzenia. Mój mail: filon.r[małpa]gmail.com
Podpiszę się pod Anonimowym. Mój bliski kumpel miał (już jest lepiej, ale wciąż niesie ciężar wspomnień... i nie tylko) dużo do czynienia z magią i okultyzmem.
OdpowiedzUsuńChoć Twój post mówi bardziej o NLP i kotwicach, o prowadzeniu swojego rodzaju "dzienniczka dobrych wspomnień", a nie magii, ale balansujesz na granicy.
Moja dobra rada: prowadź sobie ten dzienniczek, czytaj HP jak sobie lubisz, ale od "magii", "naturalnych mocy" czy "sił wszechświata" trzymaj się z dala. Wiem, zrobisz jak chcesz, ale żeby nie było, że nie ostrzegałem. Konsekwencje? Rozpad osobowości, własnego ja i rodziny... a potem jest jeszcze gorzej.
Poza tym podoba mi się pomysł Nowego z hobby. No i polecam sport :) Wypad na rower czy na boks świetnie robi na samopoczucie!
Ludzie, to zwykła psychologia a nie żaden okultyzm. Wam wystarczy napisać Harry Potter, żebyście zaczęli robić pod siebie ze strachu.
OdpowiedzUsuń