Dziś odejdziemy na moment od tematu stricte inwestycyjnego, ale zapewniam, że jak zawsze będzie ciekawie. Kiedyś pisałem o tym jak nie stracić motywacji, gdy zabieramy się za coś nowego. Dziś natomiast mała lekcja jak nie stracić motywacji, gdy z góry wiemy z czym przyjdzie nam się zmierzyć, ale po prostu nam się nie chce. O czym mowa? Dla każdego będzie to coś innego, ale gwarantuję, że po przeczytaniu dzisiejszego wpisu, każdy odniesie wrażenie, że piszę o nim.
Na początek spójrz na listę, którą przygotowałem:
- wstawać skoro świt, wypoczętym
- przeglądać notowania i dane finansowe raz na tydzień (nie częściej i nie rzadziej)
- codziennie poświęcać min. X h na rozwój osobisty
- codziennie poświęcać min. X h na realizację pomysłów, które od dawna chcę zrobić, ale nigdy nie mam czasu
- regularnie biegać
- czytać jedną książkę na tydzień / miesiąc
- przestać tracić czas na oglądanie TV / bezcelowe przeglądanie internetu
- ... (na pewno możesz dopisać kilka swoich)
Zdrowy rozsądek podpowiada nam, że są one dla nas dobre, ale mimo wszystko coś przeszkadza nam w ich realizacji, a łączy je jedno. Nie są to czynności jednorazowe. Wymagają od nas regularnego nakładu pracy.
Człowiek jest skonstruowany tak, że woli jednorazowo włożyć więcej pracy po to, aby nie musiał w przyszłości powtarzać danej czynności. Niestety wszystko co znajduje się na liście nie pozwala nam na jednorazowe działanie. Właśnie dlatego tak ciężko utrzymać regularność.
Na szczęście nie wszystko stracone. Z pomocą przychodzi nam nawyk. Pozwolę sobie zacytować fragment książki Seana Covey'a:
"Kim jestem?
Jestem twoim nieodłącznym towarzyszem. Twoim nieocenionym pomocnikiem albo największą zawadą. Mogę wynieść cię na szczyt albo zepchnąć na dno. Jestem całkowicie na twoje usługi. Połowę tego, co robię, możesz mi powierzyć, a ja wykonam to szybko i poprawnie.
Łatwo mną kierować - musisz po prostu sprawować nade mną kontrolę. Pokaż mi dokładnie, jak coś ma wyglądać, a po kilku lekcjach będę robił to automatycznie. Jestem sługą wielkich osobistości, jak również wielkich przegranych. To ja uczyniłem wielkich ludzi wielkimi. To ja również spowodowałem porażki przegranych.
Nie jestem maszyną. W moim działaniu łączę precyzję komputera z ludzką inteligencją. Możesz wykorzystywać mnie do odniesienia sukcesu lub klęski - mnie jest wszystko jedno.
Kontroluj mnie, ucz mnie, trzymaj mnie w ryzach, a sprawię, że zdobędziesz wszystko, czego chcesz. Zlekceważ mnie, a zniszczę cię.
Jestem nawykiem."
Ten fragment świetnie oddaje to co chcę wam przekazać: wykorzystaj swoje nawyki w odpowiedni sposób, a żadna z czynności wymienionych na liście nie będzie sprawiać Ci kłopotu.
Wyobraź sobie osobę, która trenuje pływanie. Chodzi na basen 2 razy dziennie. Rano przed szkołą i wieczorem, gdy wraca po całym dniu. Codziennie na treningi poświęca ok. 3 godzin. Wyobraź sobie, że robi tak już 10 lat. Pewnie nie raz wolałaby wyjść ze znajomymi lub po prostu odpocząć, ale coś trzyma ją w swoim postanowieniu. Tym czymś właśnie jest nawyk.
Dla przykładu załóżmy, że chcesz zacząć codziennie biegać po 5km. (Oczywiście możesz bieganie zastąpić dowolną czynnością z listy lub wymyśloną przez Ciebie). Jeśli byś regularnie biegał przez ostatni rok, to znacznie łatwiej byłoby Ci wstać w ten 366 dzień i biegać. Po prostu to byłby Twój normalny odruch.
wstaję = idę biegać
Widzimy zatem, że najtrudniej jest taki nawyk wyrobić. Zanim go nie mamy wszystko zdaje się nas odciągać od pomysłu biegania, a nawet jeśli dzień wcześniej wieczorem postanowimy sobie, że od jutra zaczynamy to na następny dzień rano nasze łóżko wydaje się być 10 razy bardziej wygodne niż zwykle.
Jak wyrobić w sobie nawyk?
Na szczęście jest kilka sztuczek, które pomagają łatwo wyrabiać dowolne nawyki:
- wyrabiaj tylko takie nawyki co , do których jesteś w 100% przekonany że chcesz je wyrobić - może się to wydawać nieco dziwne, ale wyrabianie nawyku jest jak inwestycja. Inwestujesz swój czas i energię w coś od czego w późniejszym czasie oczekujesz rezultatów. Np. Inwestując w bieganie oczekujesz poprawy kondycji, lepszego zdrowia. Inwestując w realizację dziwnych pomysłów oczekujesz, że któryś z nich się sprawdzi. Inwestując we wczesne wstawanie oczekujesz, że będziesz się lepiej wysypiał, a dodatkowy czas poświęcisz na coś konstruktywnego. itd.
Idea jest taka, aby potencjalny zysk z inwestycji był dla Ciebie czymś cennym. Tylko wtedy w chwilach zwątpienia nie stracisz motywacji do dalszego wyrabiania nawyku. Np. Jeśli wstajesz codziennie w okolicach 11 i Ci to nie przeszkadza, nie ma sensu abyś zmuszał się do wcześniejszego wstawania tylko dlatego, że tak podobno jest zdrowiej.
Musisz być na 100% pewien, że zysk, który osiągniesz jest wart zachodu.
- zmuszaj się przez pierwsze 2 tygodnie - początki bywają ciężkie, a więc wymagają drastycznych metod. Jeśli w pierwszym dniu biegania myślisz sobie, że teraz będziesz musiał już do końca życia codziennie biegać, aby utrzymać nawyk jesteś skazany na porażkę.
Zrób tak. Przez pierwsze 2 tygodnie niech Twoją główną motywacją będzie myślenie: "Będę biegał regularnie tylko przez 2 tygodnie","Jeśli nie dam rady wytrzymać 2 tygodni znaczy, że jestem słaby.","Po dwóch tygodniach jeśli mi się nie spodoba, mogę przestać biegać. Wcześniej nie ma prawa mi się nie podobać."
Takie wpływanie na własną ambicję na dłuższą metę nie jest dobre i może być wyniszczające, ale przez okres 2 tygodni jest najlepszą motywacją jaka istnieje. Po prostu musisz sobie pokazać, że dasz radę.
Zobaczysz jak bardzo zmieni się Twoje nastawienie do biegania pod koniec okresu próbnego. Zwykle wygląda to trochę tak jak wyjazd na kolonię. Przez całe 2 tygodnie są miłe chwile, ale też dużo kłótni, a mimo to gdy zbliża się termin wyjazdu, zaczynasz tęsknić za wszystkimi nowo poznanymi osobami.
- opowiedz innym o swoim nawyku - Jeśli każdy znajomy i rodzina, będzie wiedziała, że rano biegasz, będzie Ci trudniej złamać nawyk, bo włącza Ci się myślenie "co powiedzą wszyscy jeśli nie pójdę biegać?". Czytałem kiedyś historię pewnej kobiety, która chcąc rzucić palenie, wysłała tysiące listów do zupełnie nieznajomych osób, w których opisała, swoją sytuację i postanowienie, że jest niepalącą.
Efekt był taki, że przez kolejne tygodnie, dostawała zwrotne listy z pytaniami "Jak idzie? Czy nadal nie palisz?" Chyba nie trudno wyobrazić sobie jaką moc miała dla niej możliwość po raz setny odpisywać na list: "Tak oczywiście. Nie palę."
- bądź dumny z nawyku - wybierz taką czynność, która będzie imponować innym. Nie chodzi mi tutaj o to, żeby wybierać pod kątem pochwalenia się, ale jeśli już masz coś co zadowala Ciebie, niech to będzie też coś co spodoba się innym. Nie wyobrażasz sobie nawet jaką dawkę motywacji dostaniesz, gdy po opowiedzeniu komuś nowemu o swoim nawyku usłyszysz "Wow, Tobie to się chce. Też bym tak chciał."
- nie wszystko na raz - jeśli już się napaliłeś na realizację 5 nowych nawyków. Zapomnij. Na 100% nie będziesz w stanie utrzymać tak nagłej zmiany w swoim życiu. Tresuj jeden nawyk do momentu kiedy nie będziesz miał z nim problemów (przestaną Ci do głowy przychodzić myśli: "a może dzisiaj tego nie zrobię" lub będziesz potrafił z łatwością je ignorować). Dopiero wtedy rozpocznij pracę nad kolejnym.
- mierz postępy - jeśli już jakiś czas realizujesz swoje plany, zacznij zapisywać wyniki. Sama ich poprawa doda Ci skrzydeł. Np. Jeśli na początku przebiegałaś swoją trasę w 20min, a po miesiącu robisz to w 15 od razu czujesz, że inwestycja przynosi zamierzony rezultat.
- gdy masz gotowy plan, zacznij jeszcze dziś - jeśli wszystko przemyślałeś i jesteś pewien że wybrałeś swój nawyk, nad którym chcesz pracować to zacznij to robić jak najszybciej. Wykorzystasz wtedy niesamowitą siłę motywacji, która towarzyszy odkrywaniu czegoś nowego.
- znajdź kogoś do towarzystwa - niezależnie od tego czy biegasz, czy rzucasz palenie, nic nie pomaga tak bardzo jak świadomość, że ktoś przechodzi przez to samo razem z Tobą. To dlatego alkoholicy zbierają się w grupach i właśnie dlatego powinieneś mieć towarzystwo w czasie trenowania nawyku.
- nagradzaj się - na koniec jedna z najważniejszych porad. Koniecznie nagradzaj się za wyniki. Nagroda musi być z góry ustalona. Najlepszymi nagrodami są rzeczy, które zawsze chciałeś sobie kupić, ale miałeś wyrzuty sumienia, że wydasz pieniądze na jakąś zachciankę.
Nagroda musi być adekwatna do osiągniętych wyników. Wyniki możesz mierzyć jako ilość dni, przez które utrzymujesz nawyk (np. gdy rzucasz palenie) lub jako realne efekty (np. czas poniżej 15min na X km).
Zawsze chciałeś sobie sprawić nową maszynkę do włosów, telewizor,czy największe lody jakie mają w restauracji. Teraz masz świetny powód aby zrealizować te mini marzenia bez żadnych wyrzutów sumienia.
Jakie są wasze nawyki, które już osiągnęliście lub chcecie osiągnąć?
Wydaj się proste, ktoś powie że to banalne. Otóż nie! Wyrobienie najprostszych nawyków jest trudne, wiem z własnych doświadczeń. Kiedyś przez miesiąc zmuszałem się do starannej pielęgnacji pewnego nawyku, a po miesiącu kiedy już nie przywiązywałem do utrzymania nawyku uwagi, nawyk nagle wyparował z mojej głowy. Wszystkim życzę powodzenia, ale mi nie udało się na razie trwale wdrożyć żadnego nowego pożądanego nawyku.
OdpowiedzUsuńCiekawy post i niestety prawdziwy. Sam widzę pare swoich nawyków, które wyparowały.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrym motywatorem dla nawyku jest cel. Coś co doda nam sił i skrzydeł by mobilizować się każdego dnia.
Z bieganiem jest dobry przykład. Sam postanowiłem zrobić coś dla swego zdrowia i talii i wybór padł na biegi. Wiedziałem jednak, że nie dam rady tak "bez niczego" mobilizować się kilka razy na tydzień. Postanowiłem więc przebiec maraton i od tego czasu mobilizacji mi nie zabrakło.
Biegałem w upale, deszczu, nawet jak padał śnieg. Wracałem z pracy wieczorem, przebierałem się i wychodziłem biegać. Po roku treningu przebiegłem 42km w 4:13 i jako nagrode mam medal, zdjęcie i niesamowitą satysfakcję.
Dziś jednak już nie biegam bo mi się nie chce. Jak patrzę na siebie jakim byłem to niemal nie wierzę, że tak byłem zmobilizowany.
Jest praca bez końca i nigdy nie wiadomo jaki będzie rezultat.
OdpowiedzUsuń"Dla każdego będzie to coś innego, ale gwarantuję, że po przeczytaniu dzisiejszego wpisu, każdy odniesie wrażenie, że piszę o nim."
OdpowiedzUsuńNo cóż... Rzeczywiście, sama prawda. Przynajmniej w moim przypadku. ;)
Witam,
OdpowiedzUsuńno rzeczywiście jakbym siebie widział :)
Zaczęło się od basenu najpierw ludzie zaczęli mnie krytykować, że jestem jakiś niemądry, bo chcę chodzić o 6:30 rano na basen a potem jak się wdrożyłem dzięki mnie jeszcze dwie osoby się wciągnęły i potrafiły wcześniej wstawać. Z siłownią było to samo. Zdecydowałem, że czas zrobić ze sobą porządek ale ponieważ w perspektywie marnie to wyglądało postanowiłem znaleźć sobie kompana. Większość znajomych była chętna i snuła daleko idące plany ale niestety na planach się kończyło. Po upływie niemal roku postanowiłem, że dopnę swego i znowu sam się zapisałem. Efekty pojawiły się dość szybko (obecnie chodzę już trzeci rok - regularnie 4 razy siłownia i raz w tygodniu basen) i znowu wszyscy mówią i podziwiają jak bardzo się zmieniłem i jak bardzo jestem zdyscyplinowany i tez chcą ze mną chodzić. Wręcz to zaczyna być nudne kiedy podziwiają jak teraz wspaniale wyglądasz...
Teraz jest w drugą stronę jak nie pójdę na siłkę czy basen to mam złe samopoczucie, nawyk?
To samo było z innymi rzeczami jak np. grą na giełdzie czy forexie. W koło słyszałem tylko;
- a bo to dużo trzeba nad tym siedzieć,
- a bo to dużo trzeba się uczyć,
- albo że można dużo kasy umoczyć.
czyli w bliskim tłumaczeniu;
- nie chce mi się wole poleżeć przed TV
- chrzanić to mam w huk roboty (idę na browar)
- zainwestuję wieczorem (ale w Polmosy :)
Nie pisze tego dla zachęty tak jest i było, to jest sposób na życie taki nawyk jak w temacie może działać na korzyść lub nie. Nikt inny tylko Ty decydujesz czy leżenie bykiem jest lepszym nawykiem czy tez nie! Oczywiście jest milion wymówek typu nie mam czasu itp. itd. :) No i co z tego ja tez nie mam. Trzeba się nauczyć zarządzać swoim czasem, ale to odrębny temat. Po prostu trzeba oddzielić rzeczy na ważne i mniej istotnych.
Pozdrawiam M
kolega powyzej poruszyl ciekawy haslo zarzadzanie swoim czasem. Dobry temat na kolejny artykul?
OdpowiedzUsuń@Arek
OdpowiedzUsuńNiestety, gdy raz przerwiemy regularne ćwiczenia, kolejne przerwy są coraz bardziej kuszące.
@Sokomaniak
Jesteś świetnym przykładem, że jeśli się chce to można osiągnąć cokolwiek sobie wymyślimy. Poza tym gratuluję przebiegnięcia maratonu. Wiem, że nie jest to łatwe. Mój rekord to 4:29, ale do dziś czuję tą dumę i satysfakcję, która towarzyszyła mi na mecie.
@Anonimowy M
Świetna postawa. Jesteś kolejnym przykładem, że dobre ukształtowanie nawyków sprawia, że powtarzane czynności stają się częścią naszego życia i nam zupełnie nie przeszkadzają. Poruszyłeś też bardzo ważny temat wymówek. Jak wiadomo jeśli się chce coś zrobić to sposób zawsze się znajdzie. Wszelkie wymówki i powody stwarzamy sami, aby poczuć się lepiej. Wtedy myślimy: "no cóż chciałem to zrobić, ale..."
@Anonimowy 14:06
Temat na pewno ciekawy. Przemyślę Twoją propozycję :)
Bardzo fajny wpis ( kolejny :) ), co do wymówek, które zostały wspomniane w komentarzach, to bardzo często mi przeszkadzają. Doszło już nawet do tego, że muszę ich mieć kilka, żeby skutecznie mnie to odciągnęło od tego co zamierzałem zrobić ( taki charakter, że nie łatwo zmieniam zamiary ;)) Teraz łapie się na tym, że zanim wymyślę drugą lub trzecią wymówkę, to "zapala mi się czerwone światełko", które sygnalizuje, że zamiast skupić się nad zadaniem, poświęcam cała uwagę na wymyślanie wymówek. Wtedy wiem, że trzeba wstać i zabrać się do roboty :)
OdpowiedzUsuńtrafiłem na ciekawy cytat;
OdpowiedzUsuń"Aby zerwać z nawykiem, wyrób sobie inny, który go wymaże."
A tutaj jest coś w podobnym duchu:
OdpowiedzUsuńhttp://www.isel.edu.pl/blog/wpis.php?nw=94
"Aby zerwać z nawykiem, wyrób sobie inny, który go wymaże." genialne!!!!!!
OdpowiedzUsuń