Jak pewnie kojarzycie, o ile modele prognostyczne z których korzystam na tym blogu radzą sobie całkiem nieźle z wyznaczaniem dat punktów zwrotnych na GPW, to już szacowanie zakresów poszczególnych ruchów jest sprawą znacznie trudniejszą. Zdolność do wystarczająco dokładnej oceny parametrów czasowych wynika z dużej cykliczności zjawisko makroekonomicznych, rządzących giełdą.
I choć ta informacja wystarcza, aby regularnie bić rynek (poniżej screen z wyników prostego portfela opartego o cykliczność makroekonomiczną [dane za ostatnie 9 lat były nieznane w momencie tworzenia tego modelu]...
... to dziś spróbujemy rozszerzyć ją o informację o potencjalnym zasięgu obecnej bessy.
Przy szacowaniu zasięgu ruchów nie możemy odwołać się do standardowej giełdowej cykliczności (3,5 roku) jak robimy to przy szacowaniu czasu ich trwania, gdyż odchylenie standardowe jest tu nieporównywalnie większe. Oznacza to, że w przeszłości miewaliśmy zarówno bessy płaskie, które nie zabrały WIGowi więcej niż -25%, jak i ekstremalnie duże, które zabierały -70% (plus całe spektrum bess pomiędzy tymi skrajnościami).
Gdybyśmy jednak, wiedząc o tych ograniczeniach wiarygodności prognozy i tak chcieli stworzyć jakiś zakres, to dobrym podejście wydaje się być spojrzenie na medianę zakresu wszystkich dotychczasowych bess na GPW:
Zarówno z punktu widzenia WIGu i sWIGu80 przeciętna bessa w przeszłości miała zakres -36%. Obecny zakres spadków na WIG to -23%, a na sWIG80 to -18%. To daje nam jakiś szacunek tego czego jeszcze możemy się spodziewać przed zakończeniem obecnej bessy.
Drugie podejście, które dziś wykorzystamy bazuje na tym wpisie z 2013 r. w ramach którego pojawił się taki obrazek
O ile znając wyniki testów analizy technicznej takich jak np. ten testujący skuteczność formacji młota, nie jestem fanem większości pomysłów, które ona oferuje, to bez wątpienia jej skutecznym
(i jednocześnie najlepiej udokumentowanym) zjawiskiem jest idea zasady zachowania trendu (szczególnie tego długoterminowego).
Powyższy wykres z 2013 r. pokazuje zauważenie ciekawego zjawiska jakim było zsynchronizowanie się w ramach jednej linii trzech ważnych dołków na GPW. Co było dalej?
O to zaktualizowany wykres:
Okazuje się, że ta prosta metoda powstrzymywania spadków zadziałała po raz czwarty pod koniec spadków z 2016 r., a więc po 3 latach od powstania oryginalnej grafiki.
Niestety na dzień dzisiejszy nie możemy skorzystać z oryginalnej linii gdyż, w 2019 r. gdy była testowana po raz 5, tym razem już nie zadziałała, w wyniku czego wykres wyszedł pod nią. Ideą przywołania tej grafiki jest tu jednak fakt, że sam zamysł takiego prognozowania zakresów ruchu indeksów nie wydaje się być zły, zakładając, że znajdziemy na danym wykresie kilka dołków tworzących wspólną linię.
Najłatwiej tego typu linię dopasować do wykresu mWIG40:
Obejmuje ona aż 4 ważne dołki z ostatnich 24 lat. Oto zbliżenie na najbardziej aktualne dane:
Widzimy na nim, że jeśli wykres utrzyma swój obecny trend spadkowy, to (zakładając, że linia "oporu" wytrzyma) dołka obecnej bessy powinniśmy spodziewać się w okolicy 3700-3800 na mWIG40. Obecna wartość mWIG40 to ok. 4500, co oznaczałoby spadek o kolejne 700-800 pkt ( spadek o 15% - 18% od wartości obecnej).
Zakres ten zadziwiająco dobrze wpisuje się w wyniki oszacowane na podstawie pierwszej metody, co w ogólnym rozrachunku oznacza, że najlepszym strzałem dotyczącym zasięgu obecnej bessy jest ten mówiący, że jesteśmy obecnie nieco za połową zakresu spadków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz