Baltic Dry Index (BDI) jest wskaźnikiem, który pozwala nam śledzić zmianę popytu na transport towarów drogą morską. Ten z kolei jest dobrą projekcją tego na ile w danym momencie światowa gospodarka jest rozkręcona.
Jeśli jesteśmy w fazie rozkręconych inwestycji i konsumpcji, to zapotrzebowanie na transport towarów będzie rosło, a co za tym idzie ceny tego transportu też będą rosły (ponieważ statków nie da się od ręki dobudować, aby zwiększyć ich podaż), co przełoży się na wzrost BDI.
Analogicznie, jeśli światowa gospodarka jest w dołku, nie ma wielu inwestycji, nie ma wielkiej konsumpcji, nie ma dużego zapotrzebowania na transport materiałów, ceny transportu morskiego spadają, gdyż pojawia się nadwyżka statków zdolnych przewieźć towar nad ilością towaru do przewiezienia. W takiej sytuacji BDI spada.
BDI gościł już na tym blogu kilkukrotnie. Ostatnim razem było to w lutym 2019 r. kiedy to padła prognoza: "BDI jest kolejnym wskaźnikiem, który sugeruje, że za kilka miesięcy będziemy już uczestniczyć w hossie.".
I rzeczywiście od 2019 r. aż to teraz cały czas trwa hossa:
Na dzień dzisiejszy wykres BDI wygląda następująco:
Po zastosowaniu standardowych filtrów otrzymujemy:
Widzimy, że wykres porusza się dość cyklicznie w górę i w dół zgodnie z podstawowym cyklem makroekonomicznym. W ostatnim czasie wskaźnik zaczął dynamicznie rosnąć i wygląda jakby powoli przygotowywał się do utworzenia szczytu. Zobaczymy jak wyglądała przyszłość naszej giełdy po takich szczytach.
Punkty synchronizacji:
Dalsze ścieżki 1,5 roku indeks sWIG80:
Poza jedną sytuacją z 1995 r. szczyt na dynamice BDI wyraźnie przekładał się na nadejście spadków na naszej giełdzie.
Oznacza to, że w najbliższym czasie powinniśmy śledzić zachowanie BDI. Tak długo jak będzie on w stanie dynamicznie piąć się coraz wyżej, bessa najprawdopodobniej nie nadejdzie. W momencie gdy wspinaczka zostanie przerwana, ryzyko bessy wzrośnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz