W lipcu 2020 r. byliśmy w sytuacji, w której odbicie od pandemicznego dołka trwało już 3 miesiące i zniosło cały zakres panicznych spadków z marca 2020 r. To rodziło rozsądne pytanie, czy przypadkiem odbicie nie jest przereagowane. Oznaczało ono bowiem, że inwestorzy zaczęli ignorować zagrożenie jakie dla gospodarki niosły kolejne potencjalne obostrzenia.
W tamtym momencie przeanalizowaliśmy wskaźnik ESI Growing Countries (jego wartość była wtedy ekstremalnie niska) i na tej podstawie stworzyliśmy na tym blogu prognozę mówiącą, że: "w przeszłości 5 na 5 sytuacji z analogicznie niskim poziomem wskaźnika przekładało się na nadejście hossy".
I rzeczywiście i tym razem hossa nie wyłamała się z utartego przez lata schematu i nadeszła po raz szósty. Oto graficzna reprezentacja wspomnianych wydarzeń:
Dziś sytuacja na tym wskaźniku wygląda już nieco inaczej, dlatego ponownie sprawdzimy co mówi on o przyszłości.
Oto gołe dane:
Okazuje się, w ostatnim miesiącu wskaźnik wyraźnie wzrósł do poziomu +38%. Wartość ta osiągnięta została dość dynamicznie. Oto sytuacje z przeszłości analogiczne do obecnej:
Tak prezentują się dalsze ścieżki indeksu sWIG80 (przez 1,5 roku po punkcie synchronizacji):
Okazuje się, że wszystkie historyczne ścieżki (siedem) przekładały się na hossę na giełdzie. W najgorszym scenariuszu w ciągu kolejnego 1,5 roku po sygnale takim jak obecnie, indeks sWIG80 miałby znaleźć się ok. 15%-20% na plusie.
Prognoza ta kłóci się z wcześniejszymi, które sugerowały, że obecna hossa zbliża się do końca.
Gdyby historyczna analogia miała się utrzymać to według dzisiejszego wskaźnika obecna hossa najwcześniej mogłaby zakończyć się dopiero za 9 miesięcy (a najprawdopodobniej nawet nieco później).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz