Strony

poniedziałek, 1 marca 2021

Zakupy banków centralnych są rewelacyjnym wskaźnikiem cykliczności rynków


Dużych banków centralnych jest na świecie kilka (FED, ECB, BOJ, PBOC) i każdy z nich może niezależnie podejmować decyzje o dodrukach. Dodatkowo każdy z tych banków centralnych może rozpocząć lub przerwać dodruk w dowolnym, zależnym wyłącznie od własnej wizji, momencie. Oznacza to, że teoretycznie nie ma powodu, aby zakupy dokonywane przez wielkie banki centralne były niemal idealnie cykliczne i pięknie wpasowywały się w cykl hoss i bess na naszej giełdzie. A jednak tak się dzieje!

Oto wykres rocznej dynamiki zakupów dokonywanych sumarycznie przez wymienione 4 wielkie banki centralne:

W ciągu ostatnich 12 lat dynamika ta zmieniała się zadziwiająco cyklicznie osiągając swoje maksima w okolicach:

  • końcówki 2011 r.
  • początku 2014 r.
  • środka 2017 r. (przy połączeniu dwóch bliskich szczytów w jeden)

Jeśli daty te przeniesiemy na wykres indeksu sWIG80 oto co zobaczymy:

Okazuje się, że wszystkie związane był mocno z okresem bessy na GPW.

Na tej podstawie nasuwa się wniosek, że dodatkowe pieniądze tworzone przez banki centralne pomagają hossie. W momencie gdy tempo dodruku spada (lub pojawia się sama wizja spadku tego tempa) wyraźnie rośnie ryzyko pojawienia się bessy.

Jedna strona w jaką można pójść z tym odkryciem to zauważanie, że obecnie w wyniku ogromnych lockdownowych dodruków po raz kolejny jesteśmy na bardzo wysoko na skali dynamiki dodruków. Oznacza to, że być może jeszcze jakiś czas w tej okolicy pobędziemy, ale najprawdopodobniej w perspektywie kilku miesięcy dynamika zakupów dokonywanych przez banki centralne zacznie spadać. 

(Pamiętajmy, że sama wielkość zakupów banków centralnych nie musi spadać, aby spadła roczna dynamika tychże zakupów. Oznacza to, że nawet jeśli pakiety pomocowe wszystkich banków pozostaną przez rok na niezmienionym ogromnym poziomie to roczna dynamika zmian tego wskaźnika wyniesie zero).

Druga strona analizy to analogiczne spojrzenie na wyraźne dołki na wspomnianej dynamice, które pojawiły się:

  • na przełomie 2009/10 r.
  • na początku 2013 r.
  • w środku 2015 r.
  • na początku 2019 r.

Nałóżmy je na sWIG80:

Okazuje się, że daty te dobrze wpasowują się w momenty, w których warto było kupować akcje. Oznacza to, że po roku czy dwóch redukcji zakupów przez banki centralne zadziwiająco regularnie postanawiały one wracać do zakupów. Zakupy te były pomocną dłonią dla hossy na GPW.

Wniosek: W obecnym momencie nie warto ruszać na zakupy akcji, gdyż jesteśmy znacznie bliżej czerwonego sygnału niż zielonego.

Jednocześnie patrząc nieco pozagiełdowo temat ten pokazuje jak mocny wpływ na cykle makroekonomiczne mają interwencje rządowe. Czytając w sieci artykuły poruszające tego typu tematy można dość łatwo natrafić na argument mówiący, że to co dzieje się od kilkunastu lat w związku z dodrukami (interwencjonizm rządowy) jest z oczywistych powodów długoterminowo złe, gdyż powoduje niszczenie wolnego rynku / kapitalizmu w czystej postaci.

Zgadzam się z tym argumentem w części mówiącej, że takie dodruki są złe i lepiej byłoby pozwolić bankrutom upaść, aby gospodarka mogła po kilku ciężkich latach odrodzić się na nowo.

Nie zgadzam się jednak z nieco niewypowiedzianą częścią sugerującą, że takiego interwencjonizmu dałoby się uniknąć. Mam wrażenie, że pojawienie się interwencjonizmu jest z góry wpisane w rodzący się do życia młody wolny rynek. Jedyna zmienna to to, "kiedy" to nastąpi, a nie "czy: nastąpi.

Taki punkt widzenia można obronić pokazując, że choć interwencjonizm w perspektywie kilkudziesięciu lat najprawdopodobniej da gorszy gospodarczy wynik niż jego brak to już w krótszej perspektywie (kilka / może kilkanaście lat), da wynik lepszy.

Fakt, że konsekwencje obrania takiej drogi będą widoczne dopiero z ogromnym opóźnieniem sprawia, że jest on kuszący, w ten sam sposób jak dla ludzi kuszące jest palenie papierosów, gdzie pozytywne konsekwencje zapalenia otrzymują od razu, a te negatywne otrzymają dopiero za odległe wiele lat.

W ten sposób jeśli np. obok siebie leżą dwa państwa, które ze sobą konkurują i jedno z nich zdecyduje się na interwencjonizm, a drugie nie, to to pierwsze osiągnie przewagę gospodarczą, która z roku na rok będzie się powiększać. Być może do tego stopnia, że zanim przyjdą negatywne skutki interwencjonizmu, państwo, które nie poszło tą drogą będzie zupełnie niekonkurencyjne w stosunku do tego, które się na to zdecydowało.

Mechanizm ten działa również na innym poziomie. Jeśli mamy kiepski gospodarczo czas i w danym kraju do wyborów startuje jedna partia, która wspiera interwencjonizm oraz druga, która jest zwolennikiem czystości wolnego rynku, to zgodnie z zasadami demokracji wybory wygra, ta która chce interweniować, gdyż ludzie nie są najlepsi w analizowaniu konsekwencji naszych decyzji za kilkanaście / kilkadziesiąt lat, ale są dobrzy w ocenie tego co mogłoby poprawić ich byt w bliżej perspektywie. Oznacza to, że znacznie wyżej będą cenić pomysły, które pomogą gospodarce tu i teraz (nawet za cenę gorszej przyszłości), niż takie które pomogą długoterminowo, ale pierwsze skutki zobaczymy za 10 lat.

W teorii więc wolny rynek mógłby pozostawać "czysty" tak długo jak obywatele kraju nie mieliby wpływu na wybór rządu (brak demokracji), nie mieliby możliwości otrzymywania informacji z innych krajów odnośnie tego czy tam żyje się lepiej czy gorzej (brak wolności informacji), nie mieliby możliwości wyjazdu z kraju (brak swobody przemieszczania się), a do tego władca tego kraju jakimś magicznym sposobem byłby tym mądrym, rozważnym władcą, który przedkłada długoterminowy dobrobyt nad krótkoterminowy.

Łatwo sobie wyobrazić dlaczego takie podejście w praktyce nijak nie przybliżyłoby nas do dobrobytu.

Jest to jednak rzucenie nowego światła na globalizację i demokrację jako elementy uniemożliwiające istnienie czystego wolnego rynku.

Wiedząc, że globalizacja jest kierunkiem, z którego świat najprawdopodobniej nie będzie w stanie / nie będzie chciał zawrócić, a demokracja, choć nie jest idealnym rozwiązaniem podejmowania decyzji, to jest ewidentnie najlepszym, które jako ludzkość testowaliśmy na przestrzeni lat - nie widzę scenariusza, w którym wolny rynek mógłby pozostawać wolny od coraz silniejszych interwencji.

Jak zawsze jestem ciekaw Waszej opinii na ten temat. Dajcie znać w komentarzach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz