W ostatnim artykule odkryliśmy jak długo spółka powinna pogarszać swoje zyski, aby wystarczająco odstraszyć inwestorów, a jednocześnie nie stworzyć ryzyka bankructwa. Okazało się, że optymalnym okresem pogarszających się zysków są 2 - 4 kwartały. To wystarczy, aby cena spółki stała się atrakcyjna, a jednocześnie nie stwarza ponadprzeciętnego zagrożenia dla długoterminowej zyskowności spółki.
Dziś sprawdzimy czy podobna zależność występuje dla zysków operacyjnych i przychodów. Zasady przeprowadzania testów były dokładnie takie same jak w przypadku zysku netto i można je znaleźć w poprzednim artykule.
Oto tabelka z wynikami dla zysku operacyjnego.
Okazuje się, że najgorszej jest kupować spółki, których zyski operacyjne znajdują się:
- w długich trendach spadkowych (5 i więcej kwartałów regularnego pogarszania zysku operacyjnego)
- w długich trendach wzrostowych (5 i więcej kwartałów regularnego poprawiania zysku operacyjnego).
Jest to zgodne z naszą intuicją i podobne do tego co widzieliśmy w przypadku zysku netto. Spółki, które regularnie pogarszają swoje zyski operacyjne najprawdopodobniej są po prostu kiepskimi biznesami. Spółki, które regularnie poprawiają swoje zyski operacyjne najprawdopodobniej są bardzo dobrymi biznesami, jednak wszyscy inwestorzy już o tym wiedzą, przez co takie spółki są zwykle przewartościowane, gdyż wszyscy spodziewają się, że ta poprawa zyskowności będzie trwała w nieskończoność i bardzo łatwo o rozczarowanie.
Najlepiej radzą sobie spółki bez bardzo długich trendów w żadną ze stron na zyskach operacyjnych. To ważne, bo często chcąc mieć w portfelu tylko najlepsze spółki, zaczynamy na nie negatywnie patrzeć jak tylko pokażą gorsze wyniki przez jeden lub dwa kwartały, a z punktu widzenia tego testu, to błędne podejście.
Przy dokładniejszym zbadaniu trendów okazało się, że najlepiej radzącą sobie podgrupą był spółki, które najpierw pogarszały swoje zyski operacyjne przez 2 kwartały, a następnie poprawiały je w kolejnych od 2 do 4 kwartałach (zielone pola w tabeli).
Przykładem takiej spółki była np. BFT w okolicach 2014/15 r.
Zyski operacyjne spółki zaliczyły 2 kwartały spadku w pierwszym półroczu 2014 r. a następnie kilka kwartałów wzrostu. Z punktu widzenia ceny akcji wyglądało to tak:
W okresie gorszego zysku cena spadała, a następnie rosła wraz z poprawą wyników.
Wygląda na to, że takie chwilowe spadki zyskowności w dobrych fundamentalnie spółkach możemy traktować jako otrząśnięcie się przed długoterminową poprawą. Ze statystycznego punktu widzenia spółki o takiej charakterystyce (2 kwartały pogarszających się zysków, a następnie 2 - 4 kwartałów poprawy zysków), dają ok. 60% szans na bycie przyszłą perełką (czyli wzrost ceny akcji o co najmniej +30% w ciągu 12 miesięcy).
Spójrzmy teraz na wyniki testu przychodów:
Są one zupełnie inne niż te dotyczące zysku netto i zysku operacyjnego. Wspólne jest to, że statystycznie nie warto kupować spółek, które regularnie pogarszają przychody od wielu (6 i więcej) kwartałów.
Pożądane jest jednak kupowanie spółek, których przychody są w długich trendach wzrostowych.
Zależność ta nie ma w sobie ukrytych głębszych zależności. Analiza przełamywania trendu wzrostowego przez spadkowy i inne tego typu analizy nie wykazały, żadnych skupisk perełek.
Podsumowując, z dzisiejszych analiz wynika, że warto kupować spółki, których:
- zyski operacyjne spadały przez 2 kwartały, a następnie zaczęły rosnąć.
- przychody rosną regularnie od wielu kwartałów.
Połączenie tych dwóch warunków pozwala nam dojść do ciekawych rezultatów. W ciągu 11 lat na GPW mieliśmy tylko 7 sytuacji, w których spółka spełniała te warunki i mimo to zostawała maruderem. Jednocześnie były aż 22 sytuacje, w których spółka spełniała te warunki i zostawała perełką. Są to dość małe próbki, aby uznać obliczenia za bardzo wiarygodne, ale liczby te oznaczają, że wśród spółek spełniających te warunki aż 3-krotnie łatwiej jest znaleźć perełkę niż marudera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz