Okolice roku 2002 były jednym z najdziwniejszych okresów na GPW. Patrząc wykres najmniejszych spółek można było odnieść wrażenie, że od lipca 2000 r. aż do października 2002 r. trwa ekstremalnie długa bessa. (2 lata i 3 miesiące ciągłych spadków to wciąż niepobity rekord na GPW).
Łącznie ta wielka bessa zabrała indeksowi sWIG80 ok. 60% jego wartości. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie to, że w tym samym czasie indeksy mWIG40 i WIG20 zachowały się zupełnie inaczej:
Zamiast jednolitych spadków, w ciągu 4 miesięcy pomiędzy październikiem 2001 r. a styczniem 2002 r. indeksy te rosły odpowiednio o +27% i +43%.
Na indeksie WIG20 dołek z października 2001 r. nie został już potem nigdy pogłębiony, więc można uznać, że z jego perspektywy bessa skończyła się właśnie wtedy, całe 12 miesięcy przed zakończeniem tej samej bessy na małych spółkach (sWIG80).
Dlaczego wspominamy akurat tamtą sytuację? Obecnie jesteśmy w nieco podobnej sytuacji. W ciągu ostatniego roku małe spółki zyskały ledwie ok. +3%, w czasie gdy duże zyskały +30%.
Można by powiedzieć, że tego typu sytuacji było w przeszłości więcej, co dobrze widać na wykresie siły WIG20 względem sWIG80:
(Gdy czerwona linia znajduje się wysoko oznacza to, że w ostatnim roku WIG20 zachowywał się silniej niż sWIG80).
Jednak porównanie obecnej sytuacji z 2002 rokiem jest w pewien sposób szczególne. Aby zobaczyć dlaczego spójrzmy na historyczny kurs euro / dolar.
Kurs ten wydaje się poruszać w cykliczny sposób, z dołkiem wypadającym raz na ok. 15-16 lat. Dołek na tym wykresie pojawia się wtedy, gdy dolar jest bardzo silny. Tak na prawdę euro jest tu tylko pomocniczą walutą, dlatego nawet lepiej będzie spojrzeć na indeks dolara w stosunku do koszyka walut:
Na wykresie widzimy, że w bardzo długim terminie dolar słabnie, jednak w ciągu ostatnich 40 lat miał 3 okresy dużej siły. Więcej o tych epizodach siły pisałem w artykule: USA właśnie przegrywa swoją 3 wojnę.
W czasie pierwszego epizodu ogromnej siły dolara (1985 r.) polska giełda jeszcze nie istniała, ale kolejny przypada właśnie na okres 2001-2 r.
Podobną zależność możemy znaleźć patrząc na wykres zapożyczony z bloga Pana Wojciecha Białka, który porównuje siłę indeksów rynków rozwijających się z tymi już rozwiniętymi.
Wskaźnik ten także wydaje się poruszać w cyklu ok. 16 letnim, a sytuacja podobna do obecnej miała na nim miejsce w okolicach lat 2000-02.
Jeśli ten tok rozumowania jest poprawny to może z niego wynikać następujący wniosek:
Okres ostatnich kilku lat na polskiej giełdzie, który wydaje się nie pasować do standardowego cyklu giełdowego trwającego ok. 3,5 (chociażby przez brak wyraźnej hossy i bessy, czy pojawienie się niejednoznacznych sygnałów makroekonomicznych) może być taki "dziwny" ze względu na swoje miejsce w większym 16 letnim cyklu związanym z cykliczną dominacją rynków rozwiniętych.
To z kolei rodzi kilka konsekwencji, które miałyby się zrealizować w nadchodzących latach:
- Rynki rozwijające się znów będą radzić sobie lepiej niż rozwinięte.
- Dolar w stosunku do innych walut (szczególnie Euro) będzie słabł.
Co historycznie było dobrymi inwestycjami w takich czasach? Odpowiedź może być nieco zaskakująca. Oto wykres cen złota wyrażony w dolarach:
Okazuje się, że w ramach tego samego 15-16 letniego cyklu złoto znajdowało się się w regularnych bessach, które były znacznie dłuższe niż standardowe bessy na giełdzie. Po punkcie synchronizacji w 1985 r. złoto rozpoczęło 7 letnie wzrosty, a po tym z 2001 r. rozpoczęło 10 letnie wzrosty. (Pamiętajmy, że jest to wykres wyrażony w USD, wiec z perspektywy polskiego inwestora stopy zwrotu i spadków były inne - w praktyce bardziej spłaszczone, dające mniejsze straty w czasie spadków i mniejsze zyski w czasie wzrostów).
Co o tym myślicie? Czy złoto przymierza się do przebicia historycznego szczytu z 2011 r. w najbliższych latach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz