Dwie największe euforie ostatnich niemal 20 lat na naszej giełdzie miały miejsce odpowiednio:
- na przełomie 1999/2000 roku.
- na początku kwietnia 2009 r.
W okolicach pierwszego terminu, w czasie zaledwie dwóch tygodni, aż 76% notowanych spółek wzrosło o ponad 10%. To była euforia kończąca bańkę internetową.
W okolicach drugiego terminu, w czasie dwóch tygodni, aż 71% notowanych spółek wzrosło o ponad 10%. To była euforia rozpoczynająca hossę-odrodzenie, po wielkiej bessie z 2008 r.
Aby znaleźć te dwa miejsca stworzyłem prosty wskaźnik, który można by nazwać "miernikiem euforii". Dla każdego dnia z ostatnich 19 lat sprawdziłem jaka część spółek zyskała na giełdzie co najmniej 10% w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Oto wyniki:
Im wyższy pik, tym większa część rynku brała udział w euforycznym wzroście.
Nieco ciężko wzrokowo analizować tak stworzony wykres, dlatego dokonajmy małego przekształcenia. Zamieńmy go w wykres zero-jedynkowy, gdzie każdy dzień z wartością wskaźnika, większą niż 40% będzie uznawany jako: "mamy euforię" (1), a każdy dzień z wartością wskaźnika mniejszą niż 40% będzie uznawany jako: "nie mamy euforii" (0).
Tak przekształcony wykres będzie wyglądał następująco:
Jedyny wniosek jaki możemy wyciągnąć na pierwszy rzut oka jest taki, że dawno nie mieliśmy na GPW żadnej porządnej euforii. Jest to ciekawy fakt, bez precedensu, ale to czym chciałbym się dzisiaj podzielić zauważymy nakładając ten wykres na wykres indeksu giełdowego.
Czerwone pionowe linie to momenty pojawiania się euforii na rynku. Strzałki oznaczają odpowiednio okresy hossy i bessy. Jeśli przyjrzymy się jak mają się momenty pojawiania się euforii do cyklu hossa-bessa to zauważymy, że:
- Każda z 5 ostatnich hoss (zielone strzałki) miała w trakcie swojego trwania co najmniej jedną euforię.
- Euforie nie pojawiały się w trakcie bess (wyjątkiem jest wielka bessa z 2008 r. która była poprzecinana euforiami).
Odnosząc to do obecnej sytuacji, w której już od dłuższego czasu (kilka lat) nie mieliśmy żadnej większej euforii, można by powiedzieć, że z punktu widzenia dzisiejszego wskaźnika obecna hossa wciąż nie przeżyła swojej najważniejszej fazy, jaką jest euforia.
Oczywiście możliwy jest scenariusz, że będzie to pierwsza od 20 lat hossa bez euforii, jednak bardziej prawdopodobny jest taki, że obecna hossa pójdzie w ślady pięciu poprzednich i będzie miała swój moment euforii.
Pewnej namiastki euforii moglibyśmy doszukiwać się w okresie styczeń-marzec 2017 r. jednak wtedy wartość wskaźnika euforii wyniosła tylko 17%, a za graniczną wartość uznajemy 40%, więc było to stanowczo zbyt mało.
Podsumowując, najprawdopodobniej bessy powinniśmy zacząć spodziewać się najwcześniej dopiero po pojawieniu się na GPW euforii, w czasie której w ciągu dwóch tygodni, co najmniej 40% spółek z GPW wzrośnie o 10%.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz