Strony

poniedziałek, 16 maja 2016

Dziś każdy jest pesymistą.


Wyobraźmy sobie, że mamy wgląd w portfele i umysły wszystkich graczy giełdowych. Można by ich podzielić na 4 grupy:





  1. Tych co nie mają jeszcze akcji, ale spodziewają się wzrostów, więc w najbliższym czasie będą kupować akcje. Te za zakupy spowodują wzrost ceny akcji.
     
  2. Tych co prognozują wzrosty, ale już mają zakupione akcje. Dopóki wszystko idzie po ich myśli, to ich wpływ pozostaje neutralny (nie mają możliwości podniesienia ceny akcji). Jeśli jednak pojawią się jakieś negatywne (w ich odczuciu) przesłanki, to łatwo mogą zacząć prognozować spadki.
     
  3. Tych co wciąż mają akcje, ale wierzą, że idą spadki. Jest to grupa, która będzie w najbliższym czasie sprzedawać akcje obniżając tym samym ich cenę.
     
  4. Tych co spodziewają się spadków, więc nie mają w swoich portfelach żadnych akcji. Jeśli wszystko będzie szło po ich myśli, to ich wypływ na rynek pozostanie neutralny (nie mają możliwości obniżenia ceny akcji). Jeśli jednak pojawią się jakieś pozytywne informacje z rynku, to mogą zmienić swoje nastawienie na pozytywne.
Załóżmy, że początkowy rozkład osób w poszczególnych grupach wygląda następująco:



Połowa osób na rynku ma akcje i uważa, że giełda będzie rosnąć. Druga połowa nie ma akcji i czeka na spadki. Każdy jest zadowolony ze swojego stanowiska, więc nic szczególnego się nie dzieje.

Nagle na rynku pojawia się pozytywna wiadomość. Np. PKB okazało się być dużo wyższe niż zakładały wcześniejsze prognozy. To sprawia, że Ci którzy już mają akcje się cieszą i nic nie robią, a część osób, które nie posiadają akcji zaczyna żałować, że ich nie ma i staje się potencjalnymi kupującymi.



Potencjalni kupujący szybko stają się realnymi kupującymi, co podnosi ceny akcji.



Po tym wydarzeniu rozkład osób posiadających i nieposiadających akcji wygląda następująco.


Nie mija zbyt dużo czasu, gdy na rynek spływa kolejna bardzo pozytywna wiadomość. Np. agencje ratingowe podnoszą ocenę kredytową Polski.


W takiej sytuacji, ci którzy już mają akcję znów się cieszą i nic nie robią, a z grupy nie posiadającej akcji część stwierdzi, że chyba lepiej jest je posiadać.


Potencjalni kupujący znów stają się realnymi i dokonują zakupów napędzających wzrosty.


Po zakończeniu całego procesu rozkład grup wygląda następująco.


Co się teraz tanie gdy na rynek spłynie kolejna bardzo dobra wiadomość?


Na rynku zostało już bardzo mało pesymistów, a do tego są to ci najbardziej zatwardziali, których nawet wcześniejsze pozytywne wiadomości nie przekonały do zakupów akcji. W takiej sytuacji nawet najbardziej pozytywna wiadomość pozostanie bez reakcji ze strony kupujących.

Czego uczy nas ta prosta symulacja?

Pesymizm jest paliwem niezbędnym do napędzenia hossy. Bez pesymistów, nie ma osób, które mogłyby się przyznać do błędu i zacząć kupować akcje. Innymi słowy to nie optymizm sprzyja hossie, ale transformacja pesymistów w optymistów. Jeśli ktoś wczoraj był optymistą i dziś też nim jest to nijak nie przyczynia się do rozwoju hossy.

Giełdę można sobie wyobrazić jako dwa dzbanki. Jeden z napisem pesymiści, drugi - optymiści. Hossa jest wtedy, gdy przelewamy wodę z pesymistycznego dzbanka do optymistycznego. Sam fakt istnienia dużej ilości wody w dzbanku z optymistami nijak nie przyczynia się do wzrostów.

Co więcej, warto pamiętać, że sumaryczna ilość wody w obu dzbankach jest stała, a więc im dłużej przelewamy wodę od pesymistów do optymistów, tym bardziej rośnie ryzyko, że zacznie brakować pesymistów, których moglibyśmy przelać. Stanie się dokładnie to co na naszych diagramach. Pomimo pojawienia się dobrych wiadomości nie będzie komu na nie reagować.

Oczywiście mechanizm działania w drugą stronę jest dokładnie taki sam, a więc aby bessa mogła wystąpić niezbędne jest istnienie dużej liczby optymistów (najlepiej tych płochliwych).


Co nam daje ta wiedza?
Gdybyśmy znali rozmieszczenie inwestorów pomiędzy nasze 4 grupy w dowolnym momencie w czasie, to inwestowanie byłoby dla nas dziecinnie proste. Po prostu czekalibyśmy z zakupami, aż liczba osób, które nie mają akcji i prognozują spadki będzie bardzo duża. Wtedy ewentualne negatywne wiadomości z rynku nie byłyby w stanie zbyt mocno pogłębić spadków, bo wszyscy, którzy mieli pozbyć się akcji już to zrobili, a każda, byle jaka, pozytywna informacja sprawiałaby, że część pesymistów stawałaby się optymistami tworząc hossę.


Niestety nie mamy bezpośredniego dostępu do rachunków i umysłów innych inwestorów, więc musimy zadowolić się szacunkami.

Jednym ze sposobów są ankiety przeprowadzane wśród inwestorów, z pytaniem o ich nastawienie do rynku. (Np. Indeks Nastrojów Inwestorów). Pozwalają one oszacować jaka część inwestorów znajduje się w górnej części diagramu (prognozuje wzrosty), a jaka w dolnej (prognozuje spadki). Niestety tego typu ankiety nie niosą informacji o tym, czy dana osoba znajduje się po lewej stronie diagramu (ma akcje) czy po prawej (nie ma akcji), a jak wdzieliśmy na naszej mini symulacji, to właśnie przechodzenie lewa na prawo i odwrotnie jest odpowiedzialne za wzrosty i spadki na giełdzie.

Sama zmiana nastawienia np. z pesymistycznego na optymistyczne (którą można zbadać ankietą), jeszcze nie gwarantuje, że dana osoba jest na tyle optymistycznie nastawiona aby kupować akcje. Mimo tych niedogodności, tego typu ankiety dość dobrze odwzorowują przelewanie się pesymistów w optymistów i odwrotnie i już nie raz potwierdzały, że hossy zaczynają się gdy jest bardzo dużo pesymistów, a bessy, gdy bardzo dużo optymistów.

Dziś jednak przyjrzymy się bliżej innemu wskaźnikowi, który bezpośrednio bada przechodzenie inwestorów pomiędzy lewą i prawą stroną diagramu, a więc sprawdza czy kupują czy sprzedają akcje.

Organizacja o nazwie Izba Zarządzających Funduszami i Aktywami regularnie zbiera informacje na temat wpłat i wypłat do/z funduszy inwestycyjnych. Swoje obliczenia publikują w comiesięcznym raporcie. Zebrałem informacje z ostatnich niemal 7 lat pokazujące czy w ostatnim półroczu ludzie kupili więcej akcji (poprzez kupno jednostek uczestnictwa w funduszach), czy też więcej sprzedali.


Lewa oś pokazuje dane w mln zł. Wartości dodatnie oznaczają, że w ciągu ostatniego półrocza inwestorzy kupili więcej akcji niż sprzedali.

Dziś zrobimy analizę od innej strony niż zwykle. Poniżej na wykresie indeksu giełdowego zaznaczyłem 
  • 3 idealne momenty do kupna akcji
     
  • 3 idealne momenty do sprzedaży akcji


Oczywiście w tamtych momentach nie wiedzieliśmy, że okażą się idealne, ale z perspektywy czasu ocena tego jest bardzo prosta.

Daty z tego wykresu przeniosłem na wykres wpłat i umorzeń w funduszach:


Okazało się, że:
  • Wszystkie 3 idealne miejsca do kupna zdarzały się, gdy w czasie ostatniego półrocza inwestorzy wycofali znacznie więcej pieniędzy z funduszy niż do nich wpłacili.
     
  • Wszystkie 3 idealne miejsca do sprzedaży zdarzały się, gdy w czasie ostatniego półrocza inwestorzy wpłacali znacznie więcej pieniędzy do funduszy niż z nich wycofali.
Potwierdza to wcześniejszą teorię o przelewaniu wody pomiędzy dzbankami. Gdy przez kilka miesięcy inwestorzy wpłacali pieniądze do funduszy (niebieskie słupki były powyżej zera), oznaczało to przelewanie wody z dzbanka pesymistów do optymistów. W dzbanku z pesymistami zaczynało coraz bardziej brakować wody i nie trzeba było wiele, aby wystartowała hossa.


Można wyciągnąć zbiorczy wniosek, że im więcej wycofań z funduszy, tym większa szansa na pojawienie się hossy i analogicznie im więcej wpłat do funduszy, tym bliżej bessy jesteśmy.

Obecna wartość wskaźnika to -412 mln zł, co oznacza, że w czasie ostatnich 6 miesięcy z agresywnych funduszy akcji wycofano właśnie tyle pieniędzy. To dużo.

Jeśli spojrzymy na najbardziej spektakularne wycofywania środków z funduszy, to górują 3 przypadki:
  • Od marca 2011 do stycznia 2012 (11 miesięcy) wycofano z funduszy 650 mln zł.
     
  • Od lutego 2014 do stycznia 2015 (12 miesięcy) wycofano z funduszy 1400 mln zł.
     
  • Od maja 2015 do kwietnia 2016 (12 miesięcy) wycofano z funduszy 590 mln zł.

Zaznaczyłem te okresy na wykresie:


Wszystkie 3 zawierały w sobie okresy spadkowe. Na zakończenie każdego z nich ekstremalnie mało zwykłych inwestorów posiadało akcje w swoich portfelach. Jeden z tych okresów kończy się właśnie teraz (lub dopiero skończy się w najbliższych miesiącach).

Oznacza to, że o dziwo w obecnym momencie większość zwykłych inwestorów nie posiada akcji w swoich portfelach (lub posiada ich bardzo mało).

Jednocześnie oznacza to, że jakiekolwiek negatywne wiadomości będą się pojawiać, nie ma obecnie inwestorów, którzy mogliby pozbywać się akcji. Każda pozytywna wiadomość z kolei ma bardzo dużą rzeszę potencjalnych odbiorców, którzy w pewnym momencie zaczną zauważać, że świat i tym razem nie upadł, mimo iż z racjonalnego punktu widzenia powinien to zrobić już dawno temu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz