Lubimy lokaty, bo te są przewidywalne. Główną zaletą lokaty jest to, że możesz sobie na bieżąco w głowie księgować wirtualne zyski i kiedykolwiek nie sprawdzisz będą one takie same jak te realne. Problem zaczyna się wtedy, gdy szukając większych zysków idziesz na giełdę, ale wciąż z tyłu głowy masz nadzieję na zachowanie liniowości jaką daje lokata.
Aby dokładniej zrozumieć w czym leży problem spójrzmy na poniższy wykres.
Przedstawia on rozkład zysków w czasie. Są one posortowane nie według czasu, ale według rozmiaru. Dla lokaty (niebieska linia) nie ma to znaczenia, bo w pierwszym tygodniu jej trwania zarobisz tyle samo ile w drugim itd. Dla giełdy (czerwona linia) spodziewamy się, że będą bardzo dobre tygodnie (najwyższe wartości po lewej stronie), ale mamy świadomość, że będą też słabsze (ujemne wartości po lewej stronie). Wiemy, że po zsumowaniu wszystkich okresów, giełda (czerwona linia) da nam zarobić więcej niż lokata (niebieska linia), ale za te większe zyski przyjdzie nam płacić większymi wahaniami.
Wszystko pięknie i mniej więcej tak mamy to poukładane w głowie. Niestety powyższy obraz jest przekłamany. Sprawdziłem na realnym przykładzie jak giełdowe zyski rozkładały się w czasie. Do tego celu użyłem naszego portfela opisywanego w poprzedni artykule. Oto wyniki:
Przez ok 80% czasu zyski na giełdzie wpasowują się w liniowy model jaki mamy w głowie. Nie są ani duże, ani małe. Jednak w pozostałym okresie:
- Przez ok. 10% czasu są znacznie większe niż wynikałoby z naszej linowej prognozy (lewa strona wykresu).
- Przez ok. 10% czasu są znacznie mniejsze niż wynikałoby z naszej liniowej prognozy (prawa strona wykresu).
Dlaczego to jest ważne?
W ramach liniowego modelu, który jest intuicyjny dla naszych umysłów (ale niepoprawny), zarabianie na giełdzie jest jak rzucanie kostką 10 ścienną, gdzie po wyrzuceniu 1,2,3,4,5,6 wygrywamy, a po 7,8,9,10 przegrywamy. Czyli mamy przewagę prawdopodobieństwa. Czasem będziemy mieć serie przegranych pod rząd, ale ogólnie będziemy na plus.
W ramach realnego modelu, mamy nieco inny wniosek. Wiemy, że łączny zysk naszej strategii przez ostatnie 8,7 roku wynosi +272%. Okazuje się, że 80% całego zysku zostało wytworzone w ciągu 36 najlepszych tygodni. Aby zrozumieć co w tym takiego niesamowitego spójrzmy na małe porównanie:
- W ramach modelu liniowego za 80% zysków odpowiada ok. 50% tygodni.
- W ramach popularnej zasady Pareto za 80% zysków powinno odpowiadać ok. 20% tygodni.
- W rzeczywistości za 80% zysków odpowiada ok. 8% tygodni.
Oznacza to, że w ciągu ostatnich prawie 9 lat za niemal całe zarobione zyski odpowiada tylko 36 tygodni spędzonych na giełdzie. Przez resztę czasu tylko kręciliśmy się w kółko i czekaliśmy.
Co ciekawe jeśli spojrzymy na to kiedy te cudowne tygodnie się pojawiały, to otrzymamy taki obraz:
Nie dziwi nas, że najlepsze tygodnie pojawiają się w czasie hossy. To co jest najciekawsze, to to że każda z ostatnich 3 hoss (pierwsza jest trochę ścięta), miała minimalnie 11 takich ekstremalnie dobrych tygodni.
Co to dla nas oznacza? W czasie najbliższej hossy także możemy się spodziewać, że pojawi się co najmniej 11 bardzo dobrych tygodni, które będą odpowiadać za ogromną część wytworzonych zysków.
Kogoś może kusić próba wstrzelenia się w te tygodnie, ale ja bym porównał to do łowienia ryb. Czasem siedzi się długi czas mocząc kij bez żadnego brania, ale to nie oznacza, że ten czas jest zmarnowany. Nie da się przyjść, zarzucić wędki i od razu wyciągnąć piękną rybę, a na pewno nie da się w ten sposób uzyskać powtarzalnych rezultatów. Aby załapać się na te najlepsze tygodnie, potrzeba tego co wędkarze sobie chwalą - cierpliwości. Trzeba kupić najlepszą możliwą przynętę (najlepsze możliwe spółki), zarzucić i czekać. Branie ryb też nie jest liniowe. Czasem czeka się 2h, aby później w ciągu 5 min wyciągnąć 2 wielkie ryby. Co więcej cudowne tygodnie często przychodzą bez ostrzeżenia:
- W styczniu 2013 roku na giełdzie panował marazm. W poprzedzającym miesiącu WIG niemal nie zmienił swojej wartości, tylko po to, aby w ciągu 2 tygodni wystrzelić perełki o 9% w górę.
- W lipcu 2009 roku przyszło zwątpienie czy aby na pewno to koniec bessy. Przez ponad 2 poprzedzające miesiące indeks osuwał się powoli. Nagle bum. Perełki w 3 tygodnie rosną o 22%.
- W październiku 2006 podobna sytuacja. WIG po raz drugi próbuje wybić nowe szczyty hossy. Wcześniej się nie udawało i indeks przez 5 miesięcy nic nie zarobił. Nagle bum i perełki rosną w 2 tygodnie o 20%.
Co powinieneś zapamiętać z tego artykułu:
- Giełda jest jak łowienie ryb. Przed rozpoczęciem łowienia musisz możliwie mocno zwiększyć prawdopodobieństwo sukcesu, (dobre łowisko, dobra zanęta, dobre robaki) (dobra analiza spółek, dobry moment w cyklu giełdowym), ale później całość sprowadza się do cierpliwego czekania na branie. Jak pokazuje historia branie zawsze nadchodzi (minimalnie 11 razy na hossę).
Bardzo ciekawy artykuł poruszający to co dla wielu inwestorów stanowi duży problem - konieczność cierpliwości i systematyczności. Można mieć dużą wiedzę, sprawdzone metody i dobre spółki ale jak się nie ma cierpliwości to nic z tego nie będzie!
OdpowiedzUsuńPrawda niby oczywista ale w rzeczywistości bycie cierpliwym w inwestowaniu wcale nie jest takie łatwe. Przy zbyt częstych transakcjach może pojawiać się w głowie niepokój a ponadto koszty transakcyjne mogą "zjeść" dużą część zysków.
dobry artykuł, podoba mi się porównanie inwestowania do łowienia ryb.
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane.
OdpowiedzUsuńPrzykład z życia: Kupiłem dobrą spółkę kilka tygodni temu, kręciła się koło zera raz nawet spadła więcej niż bym sobie życzył :) zaczynało mnie to denerwować i miałem ochotę po prostu się jej pozbyć ale... w takich sytuacjach przypominam sobie, o cierpliwości i o tym że spółka jest dobra i hop, w 3 dni 10%
Jak zwykle świetny wpis
Pozdrawiam
m