Jeszcze w starym roku miałem okazję uczestniczyć w szkoleniu organizowanym przez Michała Stopkę. Samo szkolenie bardzo mi się spodobało, ale żeby nie było zbyt prosto skłoniło mnie też do przemyślenia jak rozpoznać dobre szkolenie i kiedy w ogóle warto korzystać ze szkoleń?
Podstawowy problem ze szkoleniami jest wszystkim dobrze znany i polega na tym, że przeżywamy wysyp wszelkiego rodzaju samozwańczych szkoleniowców. Niestety nie oznacza to wcale, że drastycznie rośnie także liczba tych dobrych nauczycieli.
Teoretycznie jeśli szkolenie, na którym byliśmy było słabe nie będziemy go polecać znajomym, a może nawet zrobimy mu złą opinię, a to powinno z czasem doprowadzać do bankructwa słabych nauczycieli. Tyle teorii. W praktyce zwykle osoby idące na szkolenie pochodzą z różnych części miasta lub kraju i nie ma sposobu, aby ostrzec wszystkich. Co więcej nawet gdyby taki sposób istniał to skąd byłoby wiadomo czy dana opinia jest szczera czy jest tylko kolejnym zabiegiem marketingowym prowadzącego szkolenie.
Właśnie dlatego liczba słabych szkoleń, typowo nastawionych na zysk prowadzącego, a nie rozwój uczestnika wcale nie zamierza spadać. Żyjąc w takim otoczeniu warto potrafić rozpoznać na ile dane szkolenie da nam wartość dodaną, a na ile będzie stratą czasu?
Jak dla mnie naj naj naj ważniejszym czynnikiem decydującym o przydatności szkolenia i wielkości prowadzącego jako nauczyciela świadczy to jak radzi sobie z odpowiadaniem na pytania uczestników pojawiające się w trakcie szkolenia.
Jest tak z dwóch powodów:
- Każdy po krótkich przygotowaniach może zrobić prezentację i wygłosić mowę na dowolny zadany temat. Nie oznacza to jednak, że zna się na tym co mówi. Jeśli wiedza prowadzącego jest spójna, można go zasypać lawiną pytań, a on na każde odpowie nam rzeczowo i co więcej w taki sposób, że zrozumiemy odpowiedź. Jeśli ktoś na prawdę coś rozumie to z łatwością użyje metafor i analogii, aby przedstawić nam wyjaśnienie w zrozumiały dla nas sposób.
Szkoleniowiec bez poparcia ze strony głębszej wiedzy zwykle po którymś pytaniu zacznie nas zwodzić określeniami typu: "działanie tego zjawiska jest skomplikowane". - Nie jest tajemnicą, że człowiek uczy się przez pytania. Każda nowa wiedza, aby przyjęła się w mózgu musi łączyć się z tym co już dobrze znamy. Przypomnijmy sobie dowolny wykład, na którym byliśmy gdzie prowadzący mówił o rzeczach, które nijak nie mogliśmy dopasować do tego co już wiemy. A teraz pomyślmy o sytuacji, w której mamy już ogólne pojęcie o temacie, a tylko dopytujemy o szczegóły. Z pierwszego wykładu nie zapamiętamy zupełnie nic. Z drugiego niemal wszystko.
Jeśli sami tworzymy pytania do danego tematu to automatycznie mamy już powiązanie z czymś co znamy. Jeśli dostaniemy możliwie prostą odpowiedź na nasze pytanie, nauczymy się bardzo dużo.
Właśnie dlatego proces zadawania pytań i odpowiadania na nie pozwala prowadzącemu znacznie lepiej przekazywać wiedzę niż samą prezentacją.
Oczywiście szkolenie nie może wyglądać tak, że przyjdzie prowadzący i powie: "pytajcie o co tylko chcecie, a ja odpowiem najlepiej jak potrafię", bo choć samo założenie jest dobre to wielu uczestników nie będzie wiedziało o co zapytać. Dlatego każde szkolenie powinno mieć pewien motyw przewodni.
I tu okazuje się, że prezentacja na slajdach, które omawia prowadzący jest bardzo dobrym punktem wyjścia do przeprowadzenia szkolenia. Nie powinien być to jednak główny punkt, a raczej katalizator do pobudzenia uczestników do zadawania pytań. Gdy tylko jakieś pytanie się pojawi, cała uwaga prowadzącego powinna skupiać się na zbudowaniu dyskusji w okół tego pytania, a nie na odpowiedzi uciszającej pytającego. Jeśli nie ma dalszych wątpliwości lub dyskusja się wypala, wtedy i tylko wtedy prowadzący może powrócić do głównego tematu szkolenia.
W takiej sytuacji często może pojawić się problem czasowy. Jeśli prowadzący zacznie odpowiadać na sporą liczbę pytań w trakcie prezentacji prawie na pewno okaże się, że nie zdążył przerobić całego materiału jaki miał zaplanowany. Ale to wcale nie jest źle. Pamiętajmy, że materiał na prezentacji jest tylko katalizatorem dyskusji, a więc jeśli dyskusja zajęła większość czasu przeznaczonego na szkolenie, to znaczy że ów katalizator spełnił swoją rolę i nie ma znaczenia, że nie zużyliśmy go całego.
Wracając do szkolenia Michała Stopki (jeśli ktoś nie kojarzy tego Pana, prowadzi on bloga pod adresem http://www.michalstopka.pl/), muszę przyznać, że jeśli spojrzeć na Jego szkolenie przez pryzmat mojego kryterium dyskusji, pytań i odpowiedzi to było to jedno z najlepszych szkoleń w jakich miałem okazję uczestniczyć. Właśnie z powodu możliwości zasypywania prowadzącego pytaniami, na które ten chętnie odpowiadał.
Na koniec przemyśleń mała rada dla uczestników dowolnego szkolenia. Często boimy się zadawać pewne pytania, bo nie wiemy czy odpowiedź nie okaże się banalna, a prowadzący nas wyśmieje. Czasem temat prezentacji jest nam odległy i wszystko jest nowe, że w konsekwencji ciężko nam wymyślić o co warto by było zapytać. Może prowadzący zbywa nasze pytania pokrętnymi odpowiedziami. Niezależnie od tego, czy któreś z powyższych zdań w danym momencie jest prawdą, aby w pełni skorzystać ze szkolenia: zadawajcie pytania.
Filipie niezmiernie się cieszę, że spotkaliśmy się w Poznaniu. Oby jak najwięcej tak zaawansowanych (i wymagających) uczestników na moim szkoleniu:-)
OdpowiedzUsuńJa myślę, że warto chodzić na szkolenia, bo zawsze można dowiedzieć się czegoś ciekawego :)
OdpowiedzUsuńUważam, że szkolenia są jak najbardziej potrzebne, nawet starym wyjadaczom, którzy zapominają o podstawach. Przynajmniej jest tak w branży kredytowo-ubezpieczeniowej.
OdpowiedzUsuń