Strony
▼
niedziela, 28 października 2012
Portfel inwestycyjny #7
Za nami 7 tydzień prowadzenia portfela inwestycyjnego. Po raz pierwszy zachowaliśmy się nieco słabiej niż rynek. Poniżej tabelka z dokładniejszymi informacjami.
Najgorzej ze wszystkich spółek zachowała się IMC, która straciła ponad 7,5%. Mimo to do ewentualnych poziomów stop loss jeszcze daleko gdyż tydzień wcześniej ta spółka wzrosła ponad 10%.
Sumarycznie WIG20 stracił w tym tygodniu 1,28%. Nasz portfel poradził sobie o 0,36% gorzej. Licząc od początku eksperymentu nasz portfel bije indeks o 9,48%.
Po analizie rynku na ten tydzień do grona spółek w portfelu dochodzi PC Guard (PCG). Spółka nie zachwycała od samego początku na parkiecie (weszła na giełdę pod koniec 2007 r, a więc na początku bessy). Obecnie uwagę zwracają dynamicznie rosnące przychody i zyski spółki, przy jednocześnie relatywnie niskiej wycenie przez inwestorów. Dodatkowym atutem jest niedawne zainteresowanie się większych inwestorów tą spółką.
PCG kupujemy po aktualnej cenie czyli: 1,32zł za akcję.
Jeden z czytelników w komentarzach do poprzedniego podsumowania zapytał się o słuszność trzymania spółki PCE. Odpowiadając, chodzi o to aby możliwie sztywno trzymać się obranych reguł i nie modyfikować ich w trakcie inwestycji. PCE w momencie zakupu spełniło wszystkie kryteria potrzebne do wygenerowania sygnału zakupu i tyle. Wszelkie przeczucia lub moje własne wyobrażenia o danej spółce nie mają żadnego wpływu na podejmowane decyzje.
Dzięki takiemu sztywnemu podejściu ochraniamy nasz portfel przed zgubnym wpływem emocji. Mimo iż obecnie PCE zachowuje się słabo to nie wiadomo co przyniesie przyszłość, a nawet gdyby spółka miała wypaść na stop lossie zaufanie, które budujemy do naszego systemu jest znacznie cenniejsze niż wynik pojedynczej transakcji.
Chodzi o to, żeby docelowo móc przekazać kryteria zakupu i sprzedaży "robotowi", który będzie zarządzał naszymi pieniędzmi bez potrzeby ingerencji z naszej strony. Gdyby zaczął podważać decyzji naszego systemu inwestycyjnego później miałbym marne podstawy, aby bezgranicznie mu zaufać.
Dotyczy to nie tyle konkretnie naszego co dowolnego systemu inwestycyjnego opartego na zbiorze reguł.
Dlatego nawet jeśli osobiście taka czy inna spółka nie do końca mi się podoba to wolno mi się jej pozbyć dopiero, gdy pojawi się jasny sygnał sprzedaży ze strony systemu, a na razie taki się nie pojawił.
A co Wy myślicie o takim podejściu? Czy w dłuższym terminie lepiej sprawdza się sztywne, bezwzględne trzymanie reguł niczym bezmyślny automat, czy może jednak inwestowanie nie jest dla robotów i poza pewnymi regułami potrzeba nieco "miękkiego" podejścia, które może zapewnić tylko obecność człowieka?
no niestety...
OdpowiedzUsuńreguł trzeba się trzymać... szczególnie jeśli chodzi o finanse...;)
Cześć Filip:-)
OdpowiedzUsuńJeżeli wierzyć spostrzeżeniom z tego artykułu to niestety wychodzi na to, że trzeba być trochę robotem a trochę wykorzystywać emocje, więc pewnie dlatego tak trudno "zautomatyzować proces": http://wyborcza.biz/finanse/1,105684,12711307,Neuroekonomia__czyli_anatomia_mozgu_inwestora.html?utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Wyborcza_biz&utm_source=facebook.com
Zdecydowanie zgadzam się z p. Michałem. Przy inwestowaniu zdecydowanie należy trzymać się sztywnych zasad, gdyż nie da się ich zmienić. Ale nie wolno też w niektórych sytuacjach zapominać o czynniku ludzkim i emocjach. Dlatego rzeczywiście jest bardzo trudny temat i chyba niemożliwy jest tu wybór tylko jednego z nich.
OdpowiedzUsuńtrzeba sie trzymać swojej strategii ale nie na sztywno ponieważ dochodzi jeszcze jeden nieunikniony czynnik "błąd ludzki" i po pewnym czasie trzeba poprawiać te błędy. Nawet Buffett zmienia skład swojego portfela ok. 10 proc. rocznie.
OdpowiedzUsuń