Ktoś mądry wymyślił kiedyś, aby zarobku nie liczyć ogólnie, ale w przeliczeniu na godzinę pracy, wysnuwając wniosek, że osoba która zarabia 2000zł miesięcznie w swojej pół etatowej pracy jest bogatsza, niż osoba która zarabia 3000zł miesięcznie pracując na pełen etat, bo teoretycznie może iść do drugiej podobnej pracy na kolejne pół etatu i zarabiać w sumie 4000zł miesięcznie.
Ale można pójść jeszcze dalej i stwierdzić, że osoba zarabiająca 2000zł miesięcznie na pół etatu jest bogatsza niż osoba zarabiająca 5000zł miesięcznie na cały etat, gdyż ta druga nie ma na nic czasu.
Życie to szukanie równowagi pomiędzy czasem i pieniędzmi. Jedni wolą sprzedać cały swój czas, inni nie chcą sprzedawać go wcale. Obie grupy coś zyskują i coś tracą. Wydawałoby się, że nie ma idealnego rozwiązania, że nie można mieć i pieniędzy i czasu.
Otóż można. Wystarczy nieco wyjść poza schemat. Można wyszczególnić 4 mentalne poziomy postrzegania zarabiania. Wejście na każdy kolejny stopień wymaga ogromnej woli i trudu, ale zbliża nas do zwiększenia zarówno liczby złotówek na koncie jak i wolnego czasu.
stopień 1 - etatowiec - Niezależnie od tego czy pracujesz na cały etat, na pół czy na 2, należysz do tej grupy jeśli Twoja praca liniowo przekłada się na Twoje zarobki. Ten stopień zapewnia dwa podstawowe ograniczenia:
- Na nic nie masz czasu, bo ciągle pracujesz (8h w pracy + 8h snu + czas na posiłki i dojazdy)
- Twoja maksymalna pensja jest ograniczona przez coś czego nie zmienisz. Przez czas. Jakbyś się nie starał nie wydłużysz doby i przy stawce w granicach 20zł / h nijak nie wyciągniesz miesięcznie więcej niż kilka tysięcy złotych.
Oczywiście są w tej grupie osoby powszechnie uznawane za bogate. Jeśli Twoja godzinowa stawka wynosi ok. 100zł /h (a jest to całkiem realne w przypadku prawników, prywatnych lekarzy itp.) to pieniędzy Ci nie brakuje. Niestety nadal brakuje Ci czasu. Pieniądz jest tu ważniejszy niż czas.
stopień 2 - jednoosobowy biznesmen - Jesteś człowiekiem firmą. Nieważne czy masz ją legalnie zarejestrowaną czy nie, a może jesteś częścią większej organizacji. Ten poziom to osoby, których wynagrodzenie jest nieliniowo zależne od liczby godzin. Są oni wynagradzani za efekty. Jeśli się postarają i mają pomysł, małym nakładem czasu mogą zarobić na prawdę sporo. Ta grupa to np. fryzjer, który po kilku latach pracy w dużym salonie zdecydował się otworzyć własny. Choć perspektywa posiadania czegoś własnego jest kusząca to i to rozwiązanie ma wiele wad:
- Na nic nie masz czasu. Prowadząc własny biznes, w którym jesteś jednocześnie prezesem i sprzątaczem, masz go jeszcze mniej niż jako etatowiec. Różnicą jest to, że jeśli wszystko pójdzie po Twojej myśli, z czasem ten stan się będzie zmieniał na lepsze.
- Pieniądze czasem są lepsze, a czasem gorsze. Nie masz już tej stabilności zarobków jaką dawał etat.
W tej grupie czas to pieniądz, a pieniądz to czas.
stopień 3 - automatyczny biznesmen - To człowiek z poprzedniego poziomu, któremu się udało rozkręcić biznes na większą skalę. Teraz nasz fryzjer zatrudnia już własnych pracowników, a sam zajmuje się raczej doglądaniem interesu niż rzeczywistą pracą. Świadomie oddaje dużą część zarobków pracownikom, choć w wolnym czasie sam mógłby pomagać strzyc klientów. Dla niego czas zyskuje większą wartość niż pieniądz. Mimo wszystko problemy nadal istnieją:
- Teraz nasz były fryzjer musi się martwić nie tylko o siebie, ale także o to czy wystarczy mu na pensje dla pracowników. Od jego sposobu zarządzania i obrotności zależy jak potoczą się dalsze losy firmy.
- Mimo dużej ilości wolnego czasu, część z niego nadal musi być poświęcana firmie. Są rzeczy których nikt nie zrobi za właściciela. Gdyby właściciel nagle zniknął z powierzchni Ziemi biznes po prostu by upadł.
stopień 4 - inwestor - Ostateczny poziom na którym problemy związane z pieniędzmi znikają. Posiadamy pewien (spory) kapitał, który regularnie dla nas procentuje. Ten poziom osiąga np. nasz były fryzjer, który po rozkręceniu pierwszego biznesu oddaje go w zarządzenie komuś innemu, a sam stawia taki sam drugi, trzeci i piąty. Teraz jego rolą jest tylko rozliczanie się z managerami.
Zupełnie nie wnika on w konkretną firmę. Jeśli któraś gałąź przestaje przynosić zyski nie próbuje jej naprawiać tylko się od niej odcina. Na pracy spędza kilka godzin tygodniowo, ale nawet gdyby tego nie robił jego źródło dochodu nie zniknie.
Dla takiej osoby czas jest wielokrotnie ważniejszy niż pieniądze. Pieniądze są gdzieś z boku. Są zawsze gdy są potrzebne. Nie ma ich nieskończenie wiele, ale wystarczy na wszystkie normalne potrzeby + trochę szaleństw.
-------------
Najciekawsze jest to jak z czasem pieniądze tracą dla nas na wartości. Początkowo zaharowujemy się, aby je zdobyć, a gdy wchodzimy wyżej spadają z piedestału.
Warto raz na jakiś czas sprawdzić jak idzie Ci wspinanie się po tych schodach. Wystarczy, że raz na rok spróbujesz określić, na którym stopniu jesteś. Jeśli na prawdę pracujesz nad swoją finansową pasywnością będziesz zszokowany efektami tak jak ja. Jeśli się obijasz, takie zestawienie Ci to uświadomi i miejmy nadzieję da motywacyjnego kopa do pracy nas sobą.
Początkowo wszyscy jesteśmy w 100% na stopniu 1. Takimi kształtuje nas szkoła, ale nie oznacza to, że takimi musimy pozostać do końca.
Jak sprawdzić, na którym stopniu jestem?
Odpowiedz sobie na cztery pytania:
- Jaka część moich dochodów pochodzi ze źródeł liniowych (otrzymuję określoną stawkę za godzinę pracy).
- Jaka część moich dochodów pochodzi ze źródeł nieliniowych, w ramach których działam sam (wszelkiego rodzaju wynagrodzenia za efekt pracy, własna firma itp.)
- Jaka część moich dochodów pochodzi ze źródeł nieliniowych, w ramach których deleguję część pracy? (własna firma, w której nie jesteś kluczowym pracownikiem; projekty, którymi tylko zarządzam, a nie wykonuję podstawowej pracy)
- Jaka część moich dochodów pochodzi ze źródeł, którymi zarządzam maksymalnie 3-4 godziny w tygodniu. (wszelkie dochody pasywne i pół-pasywne, zarobki z inwestycji [o ile nie poświęcasz im dużo czasu] itp.)
Każde pytanie odpowiada jednemu stopniowi. Moje, aktualne odpowiedzi to:
- 0%
- 10%
- 30%
- 60%
Dotarcie tutaj zajęło mi ok. 5 lat i choć czasem miałem wątpliwości to teraz wiem, że było warto :)
A jak wyglądają wasze procenty? Jeśli nie chcesz ujawniać swojej tożsamości zawsze możesz pisać jako "anonim".
Niewiarygodne podejście do tematu... Ten blog pozwala zacząć zupełnie inaczej spoglądać na zagadnienie zarabiania...Początkowo wydające się mało realne, wręcz niemożliwe , staje się całkiem możliwe do wykonania w przyszłości... Oby więcej takich wpisów!
OdpowiedzUsuńteż podchodziłem kiedyś w ten sposób do tematu
OdpowiedzUsuńzaharowując się aby wycisnąć jak najwięcej
a teraz gdy kolejny biznes związany z kontami bankowymi zarabia na siebie częściowo sam (dobry produkt sam się obroni) mam czas aby pójść w wolnej chwili na ryby i nie myśleć już tylko o pracy
choć nie są to duże pieniądze, poczucie stabilności i wolności jest dla mnie ważniejsze niż pogoń za pieniędzmi
Tak się zastanawiając to nie ma w tym wpisie zbyt wiele odkrywczego. Nie od dziś wiadomo, że biedni pracują za pieniędza, a dla bogatych pieniądze pracują za nich. kwestia czy jeast się bogatym czy biednym tkwi bardziej w mentalności i podejściu do świata niż w grubości sakiewki. Gospodarzu jakbyś mogł określić orientacyjną sumę, która pozwala przejść z jednej grupy do drugiej, to było by pożyteczniejsze. Dla uproszczenia sprawy, warto było by przyjąć profil przeciętnego czytelnika tego blogu.
OdpowiedzUsuńA mnie się wydaje że autor tego bloga troszku usiadł na laurach.Wpisy są coraz rzadsze i coraz częściej odbiegają od tematu 10 procent rocznie.Mimo wszystko nadal jest to najlepszy blog na temat finansów.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Przemkiem. Zerkając na blog Filona odnoszę wrażenie, że pomimo coraz większej ilości wolnego czasu (w wyniku rosnących dochodów pasywnych), coraz mniej czasu zostaje też poświęconego blogowi, czy raczej czytelnikom. Prowokacyjnie więc powiem, że może blog to nie do końca pasja a może jego głównym celem ma być zwiększenie udziału dochodu pasywnego (fundamentalna.net)?
OdpowiedzUsuńWpis bardzo mi się podobał bo widzę, że inni też podchodzą podobnie do życia jak ja, mimo to że ciągle słucham, że powinienem już iść na etat i ciułać po 8 godzin dziennie, kiedy ja rozkręcam firmę. W mojej rodzinie każdy jest etatowcem i mam straszną presję.
OdpowiedzUsuńWpis bazujący na tym czego uczy Kiyosaki ;) Polecam każdemu jego książki. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis. Dzięki.
OdpowiedzUsuńPowiedziałbym raczej że to świeże podejście do Kioysakiego- bardzo pouczające-btw najbardziej mnie frustruje że w młodości kiedy warto mieć najwięcej czasu na zabawę i kontakty z innymi siedzi się na 1 stopniu i nie ma się czasu:/
OdpowiedzUsuń