Każda spółka notowana na giełdzie, co kwartał podaje do publicznej wiadomości informacje o swoich zyskach. Zyski te nie są idealną miarą realnej kondycji spółki z dwóch powodów. Po pierwsze, choć zysk w ujęciu np. zarządzania budżetem domowym wydaje się nam czymś obiektywnym, to w kontekście spółek giełdowych jest to wartość mocno "papierowa", podatna na kreatywną księgowość. Po drugie, zysk spółek jest podstawą do obliczania płaconych przez nie podatków, co oznacza, że jeśli spółki mają motyw aby nie wykazywać zysku.
To właśnie dlatego przy ocenie realnej kondycji spółek, zamiast patrzeć na deklarowany zysk, często decydujemy się patrzeć na bardziej namacalne owoce pracy spółki jak np. przychody lub poziom wypłacanej przez nią dywidendy.
Dziś idąc tym tokiem myślenia ocenimy, w którym miejscu cyklu hossa-bessa się znajdujemy, w oparciu o wskaźnik zaproponowany, w tym artykule sprzed 5 lat, a mianowicie przepływach operacyjnych.
O przepływach operacyjnych można myśleć jak o lupie skierowanej na realne ruchy pieniędzy na koncie spółki dedykowanym do jej standardowej działalności. O ile informacja o zysku jest pewną deklaracją spółki, o tyle przepływy operacyjne są przejrzeniem wyciągu, z konta spółki.
Jak ze wskaźnika przypisanego osobno do każdej spółki stworzyć termometr koniunktury?
Zastosujemy to standardowy mechanizm głosowania, w ramach którego obliczymy wartość rocznych przepływów operacyjnych dla każdej spółki z osobna, dla każdego kwartału z ostatnich niemal 20 lat (ok. 30 tys próbek liczbowych), a następnie dla każdego kwartału zadamy sobie pytanie: "Jaki odsetek spółek istniejących na rynku w danym kwartale wykazywał wyższe roczne przepływy operacyjne niż kwartał wcześniej?".
Oto odpowiedź:
Jak pamiętamy z dyskusji pod oryginalnym wpisem, patrzenie na gołe dane nie jest najlepszą opcją i tak zebrane dane warto odszumić i znormalizować. W tym celu zastosujmy naszą standardową roczną średnią ruchomą połączoną z roczną dynamiką wskaźnika:
Na tak przygotowanym wskaźniku, dość łatwo możemy zauważyć cyklicznie pojawiające się szczyty i dołki. Jako, że w 2023 r. mieliśmy do czynienia ze szczytem, skupmy się na nich. Daty pojawienia się regularnych historycznych szczytów na wskaźniku to:
- czerwiec 2009 r.
- czerwiec 2012 r.
- grudzień 2015 r.
- marzec 2020 r.
- marzec 2023 r.
Jeśli przyjrzymy się temu co działo się na giełdzie po tych szczytach na wskaźniku, zobaczymy to:
Okazuje się, że wszystkie 4 historyczne szczyty na wskaźniku występowały w okresie hossy i oznaczały jej dalsze kontynuowanie. W najkrótszym przypadku kontynuowanie to trwało 15 miesięcy. W przeciętnym 18 miesięcy.
Obecny sygnał padł w marcu 2023 r., co oznacza, że jeśli historyczna analogia miałyby po raz kolejny pozostać w mocy, hossa (z perspektywy sWIG80) powinna trwać przynajmniej do końca czerwca 2024 r. (pół roku licząc od dziś), a według przeciętnego scenariusza, do końca września 2024 r. (9 miesięcy licząc od dziś).
Szacunek ten pasuje tym bardziej, że obecna hossa rozpoczęła się w październiku 2022 r., a więc trwa już 15 miesięcy oraz, że przeciętny czas trwania klasycznej hossy to ok. 24-26 miesięcy. Oznacza to, że według samego zegarka, obecna hossa powinno potrwać jeszcze ok. 9-11 mc, co jest spójne z wcześniejszymi szacunkami.
Podsumowując, na podstawie cykliczności zmian w przepływach operacyjnych spółek notowanych na GPW szacujemy, że obecna hossa zakończy się nie wcześniej niż za 6 miesięcy, z największym prawdopodobieństwem zakończenia w okolicach 9 miesięcy licząc od dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz