W czasie takim jak obecnie, gdy hossa na dobre rozhulała się na giełdzie, a sWIG80 osiągnął poziomy nie widziane na nim od 12 lat mamy połączenie dwóch elementów:
- Wiele spółek w ostatnim czasie zrealizowało spore wzrosty, co sprawia, że nie są już aż tak tanio wyceniane jak wcześniej.
- Wzrosty na giełdzie przyciągają nowych inwestorów, którzy poszukują spółek do zainwestowania.
To sprawia, że sporo osób może spotkać się z problemem opisanym przez jednego z czytelników:
"Od dłuższego czasu nie wykonuje Pan żadnych transakcji. Spółki z portfela bardzo ładnie urosły jednocześnie aktualne ceny sprawiają, że Ci którzy nie wchodzili, wtedy co Pan mogąmieć obawy."
Obawy te są jak najbardziej uzasadnione, gdyż to, że jakaś spółka została dodana pół roku temu do portfela i nadal w nim jest nie oznacza automatycznie, że gdybym wyboru musiał dokonywać dzisiaj, to nadal znalazłaby ona tam dla siebie miejsce. (Czasem same koszty spreadów przy transakcjach są wystarczającym uzasadnieniem, aby danej transakcji nie wykonywać).
W skrócie dzisiejsze pytanie brzmi: "W które spółki inwestować w później fazie hossy?" i z jednej strony można na nie odpowiedzieć po prostu wyszukując spółek, które w danym momencie spełniają kryteria danej strategii (np. opisywanego niedawno Kirkpatricka) z drugiej jednak odpowiedzią, którą preferuję jest pokazanie dlaczego nie powinniśmy kupować spółek w dojrzałej hossie.
W obecnym momencie hossa trwa już 2 lata. Zaczęła się w I kwartale 2019 r. To sporo. Sprawdziłem jak w poprzednich cyklach giełdowych zachowywałaby się rewelacyjna strategia giełdowa (Kirkpaticka - podlinkowana wyżej), gdyby ruszać z inwestowaniem według jej zasad w momencie, gdy dana hossa trwała już 2 lata. Oto wyniki:
# Początek hossy - kwiecień 2009 r. -> start strategii kwiecień 2011 r.
# Początek hossy - kwiecień 2012 r. -> start strategii kwiecień 2014 r.
# Początek hossy - styczeń 2016 r. -> start strategii styczeń 2018 r.
Wszystkie 3 przedstawione sytuacje prezentują dość podobny pokazujący, że choć po dwóch latach trwania hossy wzrosty nadal będą się pojawiać (na pojedynczych spółkach szczególnie), to w perspektywie kolejnego roku na strategię nie czekały żadne spektakularne zyski.
To oczywiście nie znaczy, że taka sytuacja nie mogłaby mieć miejsca, w którymś z kolejnych cykli, ale pokazuje, że ogólny trend jest taki, że po dwóch latach hossy lepiej niż wchodząc w nową inwestycję, zrobimy czekając na nadejście bessy, aby dopiero pod jej koniec zająć pozycję.
Nasza głowa widząc trwające obecnie na GPW wzrosty ma tendencję do nadmiernego zachęcania nas do działania mówieniem: "tak. teraz. to jest ten moment. szybko bo nie załapiesz się na hossę", podczas gdy optymalną ze statystycznego punktu widzenia (choć znacznie bardziej nudną, przez co ciężką w realizacji) jest w takiej sytuacji strategia nie zajmowania nowych pozycji tak późno w hossie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz