Strony
▼
poniedziałek, 4 marca 2019
Rekordowo niskie umorzenia w agresywnych funduszach
W styczniu agresywne fundusze akcji obejmujące małe i średnie spółki zanotowały rekordowo niski poziom umorzeń. Wypłynęło z nich jedynie 86 mln zł, co jest najmniejszą wartością od lutego 2012 r. kiedy to z funduszy w ciągu miesiąca wypłynęło tylko 83 mln zł. Powody takiego stanu rzeczy nasuwają się dwa.
Pierwszy to ostatnie wzrosty na giełdzie, które ładnie widać na obrazku poniżej:
Ludzie są mniej skłonni uciekać z rynku gdy ten rośnie.
Drugi to ekstremalnie niski poziom zaangażowania inwestorów w agresywne fundusze akcji, wynikający z postępujących umorzeń netto na przestrzeni ostatnich 5 lat:
W skrócie po prostu zaczyna brakować inwestorów, którzy byliby skłonni sprzedawać akcje. Ci, którzy mieli taki plan w większości zrobili to na przestrzeni ostatnich 5 lat dokładając się do gigantycznej fali umorzeń. Ci których te 5 nie najlepszych lat dla GPW, nie wystraszyło, są najprawdopodobniej w ogólności mniej skłonni do sprzedaży.
Taka sytuacja, w której po wielkiej fali umorzeń przychodzi rekordowe w skali 7 lat uspokojenie umarzania funduszy wydaje się być idealną podwaliną pod hossę. Sprawdźmy jednak czy mieliśmy już z podobnymi sytuacjami do czynienia w przeszłości, a jeśli tak to jak rozegrana została przyszłość.
Poniższy wykres pokazuje poziom umorzeń w agresywnych funduszach (małe i średnie spółki) w ciągu ostatnich ponad 9 lat. Dane są przefiltrowane 3 miesięczną średnią ruchomą dla odfiltrowania szumów:
Warto pamiętać, że nie jest to poziom umorzeń netto (czyli uwzględniający również wpłaty), a wyłącznie poziom umorzeń. Widzimy, że wykres jest cykliczny. Zaznaczyłem na nim okresy, gdy na rynku mieliśmy hossę (zielone obszary), oraz zależność pomiędzy cyklicznie niewielkimi umorzeniami, a hossą:
W ciągu ostatnich 9-10 lat mieliśmy 4 cykliczne szczyty na wskaźniku. Obecnie przechodzimy przez piaty. W trzech przypadkach, niski poziom umorzeń (szczyt na wskaźniku) był bardzo dobrym sygnałem wyprzedzającym nadejście hossy. W jednym (2014 r.) pomimo relatywnie niewielkich umorzeń, wzrosty nie nadeszły.
Możliwe, że obecny zielony obszar na wykresie namalowany jest trochę na wyrost, jednak wzajemne położenie szczytu czerwonej linii i początku wzrostów na GPW z przed 2 miesięcy sugeruje, że obecna sytuacja nie różni się od 3 analogicznych z ostatnich lat.
Dzisiejszy wskaźnik wydaje się mówić wprost, że: "Obecna hossa już trwa. Rozpoczęła się na przełomie 2018 i 19 r.".
Jak zwykle pamiętajmy, że jest to pojedynczy wskaźnik i warto porównać jego wskazania z innymi cyklicznie reagującymi na sytuację makroekonomiczną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz