Jakiś czas temu zauważyliśmy, że spółki, które więcej inwestują są statystycznie lepszą inwestycją. Dziś pójdziemy o krok dalej i sprawdzimy czy na podstawie tego ile spółki inwestują jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłe zachowanie giełdy?
Aby to przetestować, sprawdziłem dla każdej spółki ile pieniędzy wydała w zeszłym roku na inwestycje (przepływy inwestycyjne). Np. Amica (AMC), której wykres przepływów widzimy poniżej, w ciągu ostatniego roku wydała 83 mln zł na inwestycje.
Aby ocenić czy to dużo czy mało, najłatwiej porównać tę wartość, z analogiczną z poprzedniego kwartału. Okazuje się, że w całym 2016 r. Amica wydała na inwestycje 85 mln zł. (obrazek poniżej).
Oznacza to, że Amika wydała w ciągu ostatnich 4 kwartałów o 2 mln zł (2,3%) mniej na inwestycje niż w analogicznym okresie cofniętym o jeden kwartał. Nie jest to duża różnica.
Łatwo jednak możemy sobie wyobrazić, że spółka startuje z nowym dużym projektem i nagle jej roczne wydatki inwestycyjne niemal się podwajają tak jak miało to miejsce w 2016 r. w przypadku Amiki. Wykres poniżej pokazuje, że na początku 2016 r. spółka miała wydane na inwestycje ponad 140 mln zł w ciągu roku.
Pojawia się pytanie, czy każda spółka zupełnie niezależnie decyduje o tym kiedy wydać więcej na inwestycje czy jednak te decyzje są w pewien sposób powiązane pomiędzy spółkami?
Jeśli pierwsza wersja jest prawdziwa, to patrząc na zbiorczy wykres inwestycji, wielu różnych spółek powinniśmy widzieć niemal losowo rozmieszczone piki. Jedna spółka zainwestowała więcej w I kw. 2015 r. inna zrobiła to pół roku później, a jeszcze inna 3 kwartały później.
Jeśli jednak prawdziwa jest wersja druga, to w niektórych okresach spółki powinny być bardziej skłonne do inwestowania (np. managerowie wielu firm, widzą te same poprawiające się warunki rynkowe), a w innych mniej.
Aby sprawdzić jak jest w rzeczywistości przeprowadziłem test. Dla każdego kwartału z ostatnich 11 lat sprawdziłem jaki odsetek spółek zwiększył w jego trakcie swoje wydatki inwestycyjne liczone tak jak na przykładzie z Amiką. Np. Z punktu widzenia I kw. 2017 r. Amika nie zwiększyła swoich wydatków inwestycyjnych (spadły z 85 mln zł do 83 mln zł). Oto wyniki:
Okazuje się, że ilość spółek zwiększających wydatki inwestycyjne waha się od 26% całego rynku w IV kw. 2007 r. do 58% w IV kw. 2009 r.
Jeśli oznaczymy najważniejsze dołki wykresu...
... to okaże się, że pojawiły się one w tych momentach:
- I kw 2007 r.
- I kw 2011 r.
- III kw. 2014 r.
Do tych dat musimy dodać zwłokę wynikającą z opóźnienia przy publikacji raportów (raporty za dany kwartał pojawiają się średnio 2 miesiące po jego zakończeniu). Przenosząc te daty ze zwłoką na wykres indeksu WIG zobaczymy taki obrazek:
Elipsy to naniesione daty. Strzałki pokazują 3 największe bessy na indeksie WIG z ostatnich 11 lat. Okazuje się, że każda elipsa pojawiła się niedługo przed rozpoczęciem bessy na giełdzie. Oznacza to, że momenty, gdy spółki ograniczają swoje inwestycje, są idealnymi momentami do opuszczenia rynku akcji.
Mogłoby się wydawać, że to stwierdzenie jest oczywiste i wszyscy inwestorzy o tym wiedzą, ale wykres pokazuje, że takie sygnały sprzedaży zwykle pojawiały się jeszcze w trakcie trwania standardowej hossy, gdy u inwestorów przeważała chciwość.
Zobaczymy czy wskaźnik ten działa także w drugą stroną, a więc czy wzmożona chęć do inwestowania była dobrym prognostykiem nadchodzącej hossy. Aby to sprawdzić zaznaczyłem momenty dynamicznych wzrostów wydatków inwestycyjnych.
Oznaczone daty to:
- II kw. 2006 r.
- I kw. 2009 r.
- II kw 2012 r.
- I kw 2015 r.
- IV kw 2016 r.
Nanosząc je na indeks WIG otrzymamy taki wykres:
Elipsami oznaczyłem daty powstania sygnałów. Pierwsze 3 oznaczały bardzo dobre (choć nieco spóźnione) momenty do zakupu akcji. Czwarty możemy uznać za sygnał fałszywy, gdyż jeśli miał przewidzieć wzrosty z przełomu 2016/17 roku to pojawił się ewidentnie zbyt wcześnie. Najświeższy sygnał jest jeszcze zbyt młody, aby go ocenić.
Wiedząc to najprawdopodobniej prawidłowy podział na dołki i szczyty powinien wyglądać tak:
To oznaczałoby, że 4 szczyt był tylko drobną przerwą w trendzie wzrostowym wskaźnika.
Tak czy inaczej wygląda na to, że dzisiejszy wskaźnik może być stosowany także, do prognozowania nadejścia hoss (choć z nieco mniejszą dokładnością niż przy prognozowaniu bess).
Aby nie próbować wstrzelić się dokładnie w szczyt lub dołek można by np. powiązać kwotę, za którą w danym miesiącu kupujemy akcje z wysokością wskaźnika. Jeśli relatywnie dużo spółek zwiększa swoje wydatki inwestycyjne to oznacza to, że dostrzegają okazję do rozwoju, a więc warto przeznaczać więcej na kupno akcji. Gdy relatywnie mało spółek zwiększa wydatki inwestycyjne to my także powinniśmy ograniczać nasze wydatki na zakup akcji.
Obecna sytuacja, jest dosyć jednoznaczna. Aż 51,5% spółek zwiększyło w I kw. 2017 r swoje wydatki inwestycyjne. (Niedługo poznamy najnowsze dane za II kw 2017 r.). Odnosząc to do wartości historycznych, to dużo, gdyż większy szał na inwestycje niż obecnie był tylko po zakończeniu wielkiej bessy na przełomie 2008/09 roku.
Oznacza to, że wiele spółek dostrzega obecnie możliwość rozwoju, co jak sugeruje dzisiejsza analiza powinno być sygnałem do zajmowania pozycji na rynku akcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz