Strony

poniedziałek, 12 września 2016

Niezbyt pozytywna prognoza dla giełdy na podstawie produkcji przemysłowej


Dziś przyjrzymy się jednemu z podstawowych wskaźników gospodarczych, który ma moc prognozowania giełdowej przyszłości. Mowa tu o niepozornej produkcji przemysłowej. Oto wykres jej dynamiki dla polski:



Cykliczność widać na pierwszy rzut oka. Dokładniejsza analiza pokazuje, że każda górka, czyli miejsce gdzie dynamika produkcji jest wysoka i zaczyna spadać są dobrymi momentami do opuszczania rynku akcji, gdyż czeka nas bessa.


Tak wyglądają dalsze ścieżki (1,5 roku) indeksu WIG po każdej z zaznaczonych powyżej górek.


Co prawda 2 przypadki przyniosły tylko malutkie bessy, ale już 5 pozostałych sytuacji było ewidentnie negatywnych. Uśredniona ścieżka nawet po 1,5 roku wciąż znajduje się poniżej punktu początkowego:



Analogicznie możemy spojrzeć na dołki produkcji przemysłowej, czyli momenty, gdy jej dynamika jest bardzo niska i zaczyna rosnąć:


Tutaj dalsze losy giełdy są już znacznie lepsze:

Uśredniona ścieżka po 1,5 roku daje zysk +25%. Dodatkowo żadna z 6 ścieżek po 1,5 roku od startu nie była na minusie w stosunku do momentu początkowego.



Wszystko się zgadza i teraz wypadałoby odnieść się do obecnej sytuacji. Niestety od dłuższego czasu dynamika produkcji przemysłowej znajduje się w strefie neutralnej. Nie jest ani wysoko, ani nisko. Ani nie rośnie, ani nie spada. To uniemożliwia nam jakąkolwiek analizę. Aby powiedzieć coś konkretnego potrzebowalibyśmy jakiegoś zdecydowanego ruchu wskaźnika w górę lub w dół. (Ostatni miesiąc przyniósł bardzo słaby odczyt produkcji przemysłowej na poziomie -3.4% jednak na razie jest to tylko pojedyncza słabsza wartość).

Podsumowując produkcja przemysłowa jest bardzo ciekawym wskaźnikiem, który pozwala przewidywać nadchodzące hossy i bessy. Idealny moment na zakup akcji pojawia się, gdy produkcja przemysłowa w ostatnich miesiącach mocno spadała, a obecnie zaczyna rosnąć. W przyszłości z pewnością będziemy wracać do tego wskaźnika, jednak w obecnym momencie nie powie on nam zbyt wiele.

To oczywiście nie koniec i jak zawsze mam coś w zanadrzu. Pomyślałem sobie, że skoro niemal każdy kraj na świecie śledzi swoją produkcję przemysłową, to można by pokusić się o skonstruowanie globalnego wskaźnika produkcji przemysłowej pokazującego, w ilu krajach na świecie produkcja rośnie, a w ilu spada. Działałoby to na zasadzie bardzo zbliżonej do wskaźnika: "Growing Countries" z makrosfery, który agreguje wartości Indeksu Wskaźników Wyprzedzających dla różnych krajów świata.

W danym miesiącu na podstawie wartości produkcji przemysłowej każdy kraj oddawałby głos mówiący: "u nas się poprawia" lub "u nas się nie poprawia". Te głosy byłyby zbierane razem i w ten sposób powstawałaby wartość procentowa mówiąca, że np. w marcu 2003 roku produkcja przemysłowa poprawiała się w 40% krajów świata.

Przez ostatnie tygodnie zebrałem niemal 10 tysięcy odczytów produkcji przemysłowej z 35 najważniejszych krajów świata sięgających ponad 20 lat wstecz. Okazało się, że długoterminowa mediana wzrostu produkcji przemysłowej to 2.5%, więc tą wartość przyjąłem jako graniczną pomiędzy poprawiającymi i pogarszającymi się wynikami. Oto wynik mojej pracy:



Wskaźnik waha się pomiędzy wartościami 0% (żaden kraj nie zwiększa produkcji szybciej niż 2,5% rocznie) i 100% (wszystkie kraje zwiększają produkcję szybciej niż 2,5% rocznie).

Z wykresu widzimy, że sama cykliczność jest bardzo podobna do tej wynikającej z polskiej produkcji przemysłowej. Idealnymi momentami do wieloletnich zakupów akcji były te gdy wskaźnik był bardzo nisko (ok. 20%).


Co ciekawe w 2013 roku wskaźnik po raz czwarty spadł do bardzo niskiego poziomu jednak od tego czasu wciąż nie był w stanie wrócić powyżej granicy 50%.

Do tego jego obecna wartość to tylko 35%, a trend jest jednoznacznie spadkowy. (Obecna wartość po usunięciu średnich ruchomych to 28%).

Znów nie jest łatwo zinterpretować obecną sytuację, szczególnie że po raz pierwszy w historii wskaźnika aż przez 4 lata nie był on w stanie przebić w górę wartości 50%. Możliwości są dwie:

Scenariusz 1 - wszystko jest w normie:

Jeśli założymy, że 4 letnia słabość wskaźnika nie jest szczególnie znacząca, to możemy interpretować go tak jak dotychczas, a więc dopóki wskaźnik spada, inwestowanie w akcje niesie ze sobą dodatkowe ryzyko. Idealnie byłoby poczekać aż z nów spadnie w okolice ok. 25% i tam zająć pozycje na akcjach. Cykliczne odrodzenie wyniesie wartość naszych inwestycji w górę, tak jak robiło to już 3-krotnie w historii (zielone elipsy na wykresie).

Scenariusz 2 - świat się zmienia:

Jeśli założymy, że 4 letnia słabość wskaźnika niespotykana wcześniej ma znaczenie, to moglibyśmy obecna sytuację zinterpretować następująco:


Na wykresie widzimy, że począwszy od 2000 roku kolejne szczyty na wskaźniku są coraz niższe, co może oznaczać, że w kolejnych hossach bierze udział coraz mniejsza część świata. Ekstremalny wyskok produkcji przemysłowej w 2010 roku można by przypisać masowym planom ratunkowym uruchomionym przez wiele krajów świata po kryzysie z 2008 roku.

Jeśli tak jest to wraz każdym kolejnym cyklem wskaźnikowi coraz trudniej będzie się odbijać ku górze. Może dojść do sytuacji, gdy np. wskaźnik dotrze w dół do 20%, ale nie da rady się dynamicznie wybić ku górze tak jak robił to już trzykrotnie i zachowa się analogicznie do roku 2013, gdy wzrost zatrzymał się poniżej granicy 50% (mniej niż połowa znaczących krajów świata odczuła hossę w realnej gospodarce).


Jak inwestować w obecnych warunkach?
Sam skłaniam się nieco do scenariusza nr. 2. Może nie aż w tak dramatycznej skali jaką sugeruje czarna linia na ostatnim wykresie, ale ewidentnie z cyklu na cykl rządy krajów mają coraz mniej amunicji w swoim arsenale, a mimo to prosperity nie powraca do światowej realnej gospodarki.

Jeśli inwestować w akcje to tylko w starannie wybrane spółki z regularną historią rosnących wyników (przychody, zyski). To pozwoli nam zawczasu wykluczać z portfeli spółki, które cierpią na spadającej globalnej produkcji przemysłowej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz