Większość z nas postrzega pieniądz jako coś trwałego. Pieniądz zawsze był i zawsze będzie. Czytelnicy młodsi niż ok. 30 lat mogą nie pamiętać (lub pamiętają to jako przygodę z dzieciństwa), że w 1995 roku w Polsce miała miejsce denominacja złotego. Denominacja i dewaluacja to takie ładniejsze określenia na bankructwo państwa. Bankructwo państwa z kolei to takie ładniejsze określenie na kradzież oszczędności wszystkich obywateli.
Potwierdzą to starsi czytelnicy, którzy mieli jakieś oszczędności przed 1990 r., a kilka lat później już ich nie mieli.
Choć przeżycie czegoś takiego na własnej skórze nie jest przyjemnym zdarzeniem, to warto wiedzieć, że to, że w 1995 r. nasza waluta umarła, nie było wyjątkiem. Oto kilka przykładów:
Polska 1950
Po II wojnie światowej Polska była bankrutem. W związku z tym władze zdecydowały, że przeprowadzona zostanie denominacja i powstanie "nowy złoty" oparty na parytecie złota. (1 złoty = 0,22 grama czystego złota). To miało chronić go przed inflacją. Jednak już kilka lat później rząd miał problemy z regulowanie swoich zobowiązań i pomiędzy latami 1953 i 1988 stopniowo luzował ten parytet. Używając współczesnych pojęć, powiedzielibyśmy, że rząd drukował pieniądze. To oddalanie się od parytetu złota spowodowało, że w 1995 r. waluta była już tak rozwodniona, że potrzebna była kolejna denominacja. Po rozpoczęciu odchodzenia od parytetu złota w 1953 r. złotówka przetrwała 42 lata.
Goldmarka 1873
Przed 1873 rokiem każdy z niemieckich stanów miał oddzielną walutę. W 1873 r. została ona zunifikowana i tak powstała Goldmarka oparta na parytecie złota (2790 maerek = 1 kg złota). Początkowo wszystko szło dobrze, ale zbliżająca się I wojna światowa wymagała zwiększonych wydatków państwowych, co wymusiło porzucenie standardu złota i rozpoczęcie "dodruku" w 1914 r. Ledwie 9 lat później w 1923 r. Niemcy zdewaluowały swoją walutę (zbankrutowały). Po opuszczeniu standardu złota Goldmarka przetrwała 9 lat.
Reichsmarka 1924
Po upadku Goldmarki, Niemcy stworzyły nową walutę opartą na standardzie złota: Reichsmarkę. 5 lat później w 1929 roku USA nawiedziła Wielka Depresja, jedna najbardziej dotkliwych recesji w historii USA. To przełożyło się także na kiepską kondycję niemieckiej gospodarki, która, aby nie upaść w 1931 r. rozpoczęła "dodruk", co jednocześnie oznaczało pożegnanie się ze standardem złota. Co ciekawe dodruk spowodował skok inflacji, jednak ta była skutecznie ukrywana przez wiele lat. Ostatecznie, po II wojnie światowej, Niemcy nie były już w stanie walczyć z inflacją i zbankrutowały w 1948 r. Od opuszczenia standardu złota Reichsmarka przetrwała 17 lat.
Takich przykładów jest mnóstwo i nie ograniczają się do Polski i Niemiec. Najbardziej znane zestawienie nieistniejącego już portalu "Dollar Daze" zestawia 775 walut które przewinęły się przez świat w ciągu ostatnich setek lat. Okazuje się, że 600 (77%) z nich nie ma już w obiegu.
Dlaczego zniknęły?
Okazuje się, że:
- 20% walut zabiła hiperinflacja
- 21% walut zabiła wojna
- 36% walut zniknęło z przyczyn technicznych (ogłoszenie niepodległości lub wejście do unii monetarnej)
- 23% nadal istnieje
Co najważniejsze, średni (mediana) czas życia waluty wynosi 39 lat.
Oznacza to, że np. polska złotówka, która upadła w 1995 r. i tak była powyżej średniej, gdyż żyła 45 lat. (od 1950 r.)
Jeśli przypomnimy sobie nasze 3 przykłady to podobieństwo, które widzimy polega na tym, że w momencie tworzenia każda waluta opierana jest na czymś materialnym / namacalnym (zwykle złoto). To daje ludziom podstawę do zaufania w nią.
Jakoś tak mamy, że mamy tendencję do nadmiernego zadłużania się. W momencie, gdy dług staje się zbyt duży, państwo ma do wyboru, albo "dodrukować" trochę pieniędzy albo zbankrutować. Oczywistym jest, że w pierwszej kolejności każdy rząd wybierze "dodrukowanie".
To jednak coraz bardziej oddala walutę od początkowego pokrycia w złocie. Wszystko wydaje się być dobrze, do momentu, gdy ludzie mają w głowach to początkowe zaufanie do waluty. Jednak im mocniej waluta się rozwadnia, tym większa szansa, że pewnym momencie ktoś powie "sprawdzam" i okaże się, że za walutą nie stoi już niemal nic.
Ten proces odchodzenia od standardu złota trwa średnio 39 lat. Przez to, że jest tak długi, wielu z nas może się wydawać, że gotówka to bezpieczne aktywo. Nic jednak bardziej mylnego. Średnio raz na 40 lat ludzie posiadający oszczędności w gotówce czy na lokacie są za to surowo karani. Chodzi mi tu o to, aby uświadomić wam i sobie (bo nadal robi to na mnie wrażenie), że dewaluacja, która miała miejsce w Polsce w 1995 r. nie była wypadkiem przy pracy, czy skutkiem nieudolnego działania rządu.
Prawdziwe pytanie to nie: "Czy to się powtórzy?" tylko "Kiedy to się powtórzy?".
Ale czy takie spojrzenie nie jest jednostronne? W końcu skupiamy się tylko na walutach, które upadły. A co z ostojami bezpieczeństwa takimi jak frank szwajcarski, który istnieje już od 1850 roku, a więc 166 lat.
Tajemnica długowieczności franka szwajcarskiego polega na tym, że jeszcze do 2000 roku miał gwarantowane oparcie w złocie. Ustawowo Centralny Bank Szwajcarii musiał przechowywać w złocie co najmniej 40% wartości swoich pieniędzy. Taki stan utrzymywał się przez 150 lat i dzięki temu waluta była bezpieczna.
Obecnie zaledwie po 16 latach od uwolnienia kursu i puszczenia drukarek w ruch, złoto zgromadzone w Szwajcarskim Banku Centralnym pokrywa już tylko 7% wartości pieniądza.
Kolejna długowieczna waluta to funt brytyjski, który został powiązany ze standardem złota już w 1814 roku (202 lat temu). Jak to możliwe, że przetrwała tak długo? Tak naprawdę to przetrwała tylko technicznie.
Przez pierwsze 100 lat wszystko szło dobrze i nikt nie kombinował przy standardzie złota, jednak w trakcie I wojny światowej Wielka Brytania znacząco zwiększyła swoje wydatki, a żeby sobie na nie pozwolić odpuściła sobie standard złota na kilka lat i "dodrukowała" sobie funtów co było równoważne z dewaluacją waluty o połowę. W prostych słowach, każdy obywatel mający oszczędności właśnie stracił ich połowę.
Kilka lat po wojnie w 1925 roku, aby nie dopuścić do dalszej dewaluacji powróciła do standardu złota. Dzięki temu waluta zaczęła się umacniać i w ciągu 6 lat obywatele odzyskali połowę zdewaluowanych w czasie wojny oszczędności (wciąż byli stratni na 25% kapitału).
Wszystko szło dobrze, niestety był to okres, gdy w USA pojawiła się Wielka Depresja (ogromny kryzys gospodarczy), który przełożył się na kryzys w Europie. To skłoniło Wielką Brytanię, żeby jednak odpuścić sobie zupełnie standard złota, gdyż jak wiadomo, z "kryzysem łatwiej walczyć mogąc sobie dodrukowywać pieniądze".
Kolejne 50 lat (1931 - 1980) to seria powtarzających się mini-bankructw, w wyniku których funt został zdewaluowany o ok. 90%. Co w praktyce oznacza, że obywatelom trzymającym gotówkę zabrano 90% ich oszczędności.
Po takich perypetiach wiele walut mogłoby się poddać, ale funt nadal się trzyma, choć ciężko nazwać to sukcesem. Głównym powodem dla którego idzie mu relatywnie dobrze na tle innych walut jest fakt, że w momencie startu, Wielka Brytania była światową potęgą ekonomiczną i militarną, a więc po prostu funt miał z czego spadać.
Takich historii jest mnóstwo, a przesłanie jest jedno:
Tajemnica długowieczności franka szwajcarskiego polega na tym, że jeszcze do 2000 roku miał gwarantowane oparcie w złocie. Ustawowo Centralny Bank Szwajcarii musiał przechowywać w złocie co najmniej 40% wartości swoich pieniędzy. Taki stan utrzymywał się przez 150 lat i dzięki temu waluta była bezpieczna.
Obecnie zaledwie po 16 latach od uwolnienia kursu i puszczenia drukarek w ruch, złoto zgromadzone w Szwajcarskim Banku Centralnym pokrywa już tylko 7% wartości pieniądza.
Kolejna długowieczna waluta to funt brytyjski, który został powiązany ze standardem złota już w 1814 roku (202 lat temu). Jak to możliwe, że przetrwała tak długo? Tak naprawdę to przetrwała tylko technicznie.
Przez pierwsze 100 lat wszystko szło dobrze i nikt nie kombinował przy standardzie złota, jednak w trakcie I wojny światowej Wielka Brytania znacząco zwiększyła swoje wydatki, a żeby sobie na nie pozwolić odpuściła sobie standard złota na kilka lat i "dodrukowała" sobie funtów co było równoważne z dewaluacją waluty o połowę. W prostych słowach, każdy obywatel mający oszczędności właśnie stracił ich połowę.
Kilka lat po wojnie w 1925 roku, aby nie dopuścić do dalszej dewaluacji powróciła do standardu złota. Dzięki temu waluta zaczęła się umacniać i w ciągu 6 lat obywatele odzyskali połowę zdewaluowanych w czasie wojny oszczędności (wciąż byli stratni na 25% kapitału).
Wszystko szło dobrze, niestety był to okres, gdy w USA pojawiła się Wielka Depresja (ogromny kryzys gospodarczy), który przełożył się na kryzys w Europie. To skłoniło Wielką Brytanię, żeby jednak odpuścić sobie zupełnie standard złota, gdyż jak wiadomo, z "kryzysem łatwiej walczyć mogąc sobie dodrukowywać pieniądze".
Kolejne 50 lat (1931 - 1980) to seria powtarzających się mini-bankructw, w wyniku których funt został zdewaluowany o ok. 90%. Co w praktyce oznacza, że obywatelom trzymającym gotówkę zabrano 90% ich oszczędności.
Po takich perypetiach wiele walut mogłoby się poddać, ale funt nadal się trzyma, choć ciężko nazwać to sukcesem. Głównym powodem dla którego idzie mu relatywnie dobrze na tle innych walut jest fakt, że w momencie startu, Wielka Brytania była światową potęgą ekonomiczną i militarną, a więc po prostu funt miał z czego spadać.
Takich historii jest mnóstwo, a przesłanie jest jedno:
- Dopóki waluta jest oparta na standardzie złota, może istnieć przez wieki. Gdy tylko go opuszcza rusza odliczanie, którego nie da się zatrzymać i taka waluta prędzej czy później umrze. Średni czas takiego umierania to ok. 39 lat.
Często, gdy chcemy uniknąć ryzyka inwestycyjnego pozostawiamy portfel pełen gotówki, jednak w świetle dzisiejszego artykułu może się okazać, że trzymanie gotówki jest bardziej ryzykowne niż trzymanie innych aktywów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz