- Tracisz poczucie czasu. Czas przestaje dla Ciebie istnieć.
- Doświadczasz ekstazy. Czujesz jakbyś był tylko obserwatorem swojego własnego ciała i umysłu, które same dokładnie wiedzą co mają robić.
- Nie potrzebujesz nagród. Nie potrzebujesz, żadnej dodatkowej motywacji.
- Ogarnia Cię nieopisany spokój. Wiesz, że to co robisz jest dokładnie tym co powinieneś w danej chwili robić. Znikają wszelkie wątpliwości.
- Osiągasz taki poziom koncentracji, że masz wrażenie jakby Twoje pole widzenia się zawężało. Przestajesz dostrzegać wszystko co nie jest związane z tym co akurat robisz.
Choć wygląda to na opis narkotyku lub jakiegoś nowego leku, to coś znacznie lepszego. Nie możesz tego kupić w aptece, ale tak na prawdę to nie potrzebujesz tego kupować. Jest to opis stanu przepływu (ang. "flow"). Stanu, w którym każdy z was (najprawdopodobniej nieświadomie) co najmniej raz się znalazł.
Czym jest cały ten flow i jak w niego wejść?
Aby wyjaśnić czym jest ten stan spójrzmy na rysunek poniżej:
Przedstawia on w uproszczony sposób to jak się czujemy w zależności od tego co robimy. Na poziomej osi znajduje się poziom naszych umiejętności w danej dziedzinie. Na pionowej mamy trudność wykonywanego akurat zadania.
Kolorowe pola to stan naszego umysłu. Zacznijmy od lewego dolnego narożnika:
1. Jeśli nie posiadamy praktycznie żadnych umiejętności w danej dziedzinie, a do tego zadanie, które mamy wykonać jest banalnie proste popadamy w apatię. Jest to stan, w którym zadanie totalnie nas nie interesuje i czujemy, że ktokolwiek mógłby je wykonać za nas równie dobrze. Nie mamy ochoty, w ogóle zabierać się do pracy.
2. Jeśli trudność zadania wzrośnie, a nasz poziom wiedzy / doświadczenia nie, zaczynamy odczuwać niepokój. Czujemy, że zadanie, które musimy lub chcemy wykonać jest powyżej naszych umiejętności i nie jesteśmy pewni czy sobie poradzimy. Jeśli trudność zadania jeszcze bardziej wzrośnie, bez zmiany naszego poziomu, zaczynamy czuć lęk / obawę. Tu już mamy pełną świadomość, że zadanie wykracza poza nasze możliwości i samodzielnie sobie z nim nie poradzimy.
Jeśli jednak mamy już pewien bagaż wiedzy i doświadczeń to nawet jeśli zadanie wykracza poza nasz poziom, mamy w głowie pewien ogólny zarys sposobu w jaki chcielibyśmy spróbować rozwiązać problem. Jesteśmy wtedy pobudzeni. Trudność zadania nie pozwala nam się odprężyć, ale też nie czujemy się zbyt przytłoczeniu. W tym stanie szybko się rozwijamy i uczymy nowych umiejętności.
3. Wróćmy na razie do lewego dolnego narożnika. Jeśli zamiast trudności zadania, pójdziemy w stronę wzrostu naszych umiejętności, okaże się że na początku apatia przerodzi się w znudzenie. W tym punkcie mamy wystarczające umiejętności, aby wykonać zadanie, jednak wiemy, że w żaden sposób nas ono nie rozwinie. Jeśli przesuniemy się jeszcze dalej, w kierunku wzrostu naszych umiejętności, dojdziemy do punktu, w którym wykonanie tak łatwego zadania nie sprawia nam, żadnych kłopotów i wykonując je nawet nie zdążymy się znudzić, gdyż potrafimy je wykonać szybko i efektywnie. Wchodzimy w stan relaksacji. Tu zaczyna się strefa komfortu, w której czujemy się bezpiecznie.
Jeśli trudność zadań wzrośnie do średniego poziomu, nasze umiejętności nadal są w zupełności wystarczające aby je wykonać. Wiedząc jednak, że nie są to już zadania, które każdy człowiek z ulicy mógłby wykonać od ręki zaczynam czuć się lepiej. Tu nadal jesteśmy w strefie komfortu. Czujemy, że mamy kontrolę.
4. Najlepsze na koniec. Flow czyli stan przepływu, którego cechy wypisaliśmy sobie na początku, to stan, który pojawia się, gdy zostaną spełnione dwa warunki:
- Zadanie jest na tyle trudne, że mamy świadomość, że niewielu ludzi potrafiłoby je wykonać.
- Być może nigdy wcześniej nie wykonywaliśmy dokładnie takiego zadania, ale bardzo dobrze znamy wszystkie elementy składowe problemu i mamy też pomysł jak je połączyć w całość.
Teraz przypomnij sobie jak się czułeś wykonując jakiekolwiek zadanie, które spełniało 2 powyższe punktu. Mogło to być cokolwiek. Stan przepływu można osiągnąć niemal w każdej dziedzinie niezależnie czy chodzi o sport czy o prace umysłową.
Przypomnij sobie jak robiąc coś straciłeś poczucie czasu. Jak wiedziałeś, że to co robisz dobrze Ci wychodzi. Jak byłeś na tyle skoncentrowany, że nie zauważyłeś sporej zmiany w otoczeniu (Być może ktoś wszedł do pomieszczenia, a ty dopiero po 5 minutach stwierdziłeś: "skąd się tu wziąłeś?"). Jak robiłeś coś dla samej frajdy robienia tego, a nie dlatego, że obiecałeś to zrobić.
Uczucie jest cudowne :) A okazuje się, że mając świadomość jak ono powstaje będziesz mógł je osiągać częściej.
Jak wejść w stan przepływu?
Ciężko dać przepis na wchodzenie we flow, gdyż zwykle to wygląda tak, że stan ten pojawia się sam gdy spełnione zostaną odpowiednie dla niego warunki. Mam jednak kilka myśli, które znacząco zwiększą Twoje szanse na wejście we "flow":
- Zrób sobie listę rzeczy, które lubisz robić. Nigdy nie osiągniesz stanu przepływu, w czymś co robić dlatego, że musisz.
- Kiedy następny raz będziesz miał okazję robić, którąś z rzeczy z listy, zadbaj o to, żeby wykonywane zadanie miało nieco wyższy niż standardowo poziom trudności.
- Poświęcaj jak najwięcej czasu na dziedziny z listy. Im bardziej się w coś zaangażujesz, tym większa szansa, że "wpadniesz" we flow.
- Daj się ponieść. Jeśli jest coś co powinieneś zrobić i coś innego co chodzi Ci po głowie, nie wahaj się zbyt długo i idź za nowym pomysłem. Sprawdź gdzie Cię doprowadzi.
- Nie siedź zbyt długo w strefie komfortu. Strefa komfortu (czyli tam gdzie Twoje umiejętności znacznie przewyższają trudność zadania) jest dobra do regeneracji sił po jakimś wyczerpującym i na prawdę trudnym zadaniu. Nie siedź tam jednak zbyt długo, bo im więcej czasu tam spędzisz, tym trudniej będzie Ci się z niej wyrwać.
- Nie bądź dla siebie zbyt surowy. Nie chodzi o to, żeby od początku zarzucać się samymi trudnymi zadaniami. Jeśli przesadzisz z trudnością zadań, po prostu się zniechęcisz. Trudność zadań ma być tylko delikatnie większa od Twojego standardowego poziomu.
- Nie bój się kreatywności. Próbuj nowego podejścia do utartych schematów. "Flow" lubi się pojawiać wtedy, kiedy robisz coś co wszystkim dookoła wydaje się być niemożliwe.
Flow a praca
Czy mogę mieć stan przepływu będąc w pracy?
Różni ludzie mają różne podejścia do pracy. Jedni widzą ją po prostu jako sprzedawanie własnego czasu za pieniądze, które są im niezbędne do robienia tego co lubią w życiu. Inni starają się połączyć pracę z pasją, tak żeby nawet kosztem mniejszych zarobków robić na co dzień to co lubią.
Przerabiałem oba podejścia i na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie, jak można mieć pracę, która nie daje Ci co jakiś czas "flow"?
Pomyśl tylko jak się czujesz, w pracy, w której codziennie wykonujesz te same czynności. Jesteś jak maszyna. Nie musisz podejmować, żadnych wyzwań. Jesteś głęboko w strefie komfortu. Z czasem zaczynasz się nudzić. Twoja kreatywność jest codziennie po trochę zjadana. Oddalasz się od "flow".
Co innego, gdy w niedzielę wieczorem nie możesz się doczekać przygód, które czekają Cię rano. Wiesz, że problemy będą trudne, ale też że sobie z nimi poradzisz.
Tym bardziej, że z punktu widzenia pracodawcy osoby doświadczające "flow" w pracy są niezwykle pożądane i na szczęście coraz więcej pracodawców zdaje sobie z tego sprawę. Będąc w stanie przepływu Twoja produktywność, jest ogromna. Wnosisz większą wartość do firmy, niż 5 innych osób, które w pracy się nudzą, nie mówiąc już o satysfakcji jaką Ci to daje.
Oczywiście pojawia się tu odwieczny problem: nikt nie chce płacić mi za robienie tego co lubię.
Jak przejść z nudnej pracy do takiej, która daje Ci "flow"?
Rozwiązanie jest proste choć niekoniecznie łatwe w realizacji, ale gwarantuję Wam, że możliwe. Wystarczy zrobić tak:
- Zacznij od pracy, której nie lubisz ale daje Ci pieniądze na życie. (Niestety wiele osób zatrzymuje się na tym punkcie).
- Popołudniami / w nocy / w wolnych chwilach w pracy rozwijaj się w dziedzinach, które Cię kręcą.
- Staraj się poświęcać rozwojowi każdą wolną chwilę. Zamiast urlopu ćwicz.
- Będziesz zmęczony mniej więcej tak jakbyś pracował na 2 etaty, a pieniędzy wcale nie będzie więcej. Taki stan utrzymuj ok. roku (zależnie od dziedziny i Twoich predyspozycji). Jeśli jesteś młody (nie masz rodziny na utrzymaniu / wielu zobowiązań) spokojnie dasz radę z takim maratonem. Jeśli nie wyjaśnij bliskim, że taki stan rzeczy potrwa tylko ok. roku.
- Idea całego planu jest taka, że być może nie możesz zarabiać na tym co lubisz robić, robiąc to na poziomie na jakim jesteś obecnie, ale bez problemu będziesz w stanie zarabiać na czymkolwiek jeśli będziesz na prawdę dobry w swojej dziedzinie (niezależnie od dziedziny).
- Z czasem próbuj dorabiać po godzinach robiąc to co lubisz. Na początku to nie będą duże pieniądze, ale bardziej liczy się to, że da Ci to motywacyjnego kopa, bo zobaczysz, że rzeczywiście na swojej pasji możesz zarabiać.
Jeśli nie masz pomysłu jak spieniężyć swoją umiejętność (zakładam, że na tym etapie jesteś już na naprawdę wysokim poziomie) popytaj znajomy albo w internecie.
Np. jeśli lubisz się wspinać, zostań instruktorem wspinaczki w pobliskiej szkole. Jeśli pobliska szkoła, nie potrzebuje instruktorów, to może jakaś bardziej odległa (nawet jeśli na początku koszty dojazdu sprawią, że całość nie będzie zbyt dochodowa i będziesz musiał przejść na pracę na 3/4 etatu zamiast całego w swojej poprzedniej pracy to warto). Jeśli, żadna szkoła nie potrzebuje instruktorów, to może jakieś biura wycieczkowe albo kolonie organizują akurat obozy wspinaczkowe i szukają instruktorów. Jeśli nie to prawdopodobnie właśnie teraz, ktoś szuka prywatnego instruktora, który nauczy go techniki. Jeśli w danym momencie, żadna z tych opcji nie wypali to po pierwsze nie przestawaj szukać (to, że w tym miesiącu nikt nie zadzwonił w odpowiedzi na Twoją ulotkę, nie znaczy, że jak rozwiesisz je jeszcze raz to znów nikt nie zadzwoni. Może warto rozwiesić na jakimś nowym terenie?). Często warto stać się częścią lokalnej społeczności, która dzieli Twoją pasję. Nie tylko będziesz spędzał czas wśród ludzi, których kreci to co Ciebie, to w takich miejscach relatywnie łatwo dostać jakieś zlecenie. Jeśli będziesz na ściance niemal codziennie i wszyscy będą wiedzieć, że jesteś na prawdę dobry, jak myślisz kogo ludzie wskażą, gdy ktoś nowy zapyta się, u kogo warto byłoby brać lekcje wspinaczki? - Jeśli dostałeś już swoje pierwsze zlecenie to Twój punkt zwrotny. Teraz czas, abyś zaczął swojej etatowej pracy poświęcać nieco mniej czasu. Jak to zrobić? Być może szef zgodzi się na częściową pracę w domu. Być może zgodzi się na przejście na 3/4 etatu zamiast całego. Jeśli nie to może zostało Ci jeszcze trochę urlopu. Na razie nie musi to być nic nieodwracalnego. Chodzi o to, żebyś miał czas na realizację dodatkowych zleceń. Zastanawiasz się jak znaleźć te dodatkowe zlecenia? Dokładnie tak samo jak znalazłeś swoje pierwsze zlecenie. Z tym, że teraz będzie już tylko łatwiej. Dlatego, że każde kolejne wykonane zlecenie daje Ci nowe znajomości. Im więcej zadowolonych klientów, tym więcej zacznie się pojawiać zleceń "z polecenia". Co jakiś czas odezwij się, do starych klientów z pytaniem, czy nie mają nic nowego. Np. jeśli biuro organizowało obóz wspinaczkowy, jest duża szansa, że za rok znów taki zrobią i jeśli byli zadowoleni z Twoich usług to zabiorą Cię znowu.
- Może się zdarzyć, że w pewnym momencie trafi Ci się na prawdę ciekawa stała praca w Twojej dziedzinie. Nawet jeśli nie będzie to jeszcze praca marzeń, a pieniądze są gorsze niż w poprzedniej, bierz ją. Dzięki temu będziesz miał jeszcze większą styczność z potencjalnymi klientami (np. na tygodniowym obozie możesz poznać ludzi, którzy po powrocie domu dalej będą chcieli się u Ciebie uczyć).
- Jeśli mimo wszystko żadna większa okazja się nie pojawia, nie panikuj. Zostałeś freelancerem. Na tym etapie masz to o czym nie śmiałeś jeszcze niedawno marzyć. Zarabiasz z tego co lubisz robić. Najważniejsze, żebyś cały czas dalej się rozwijał i był otwarty na zmiany. Jest duża szansa, że w tym momencie, będziesz chciał przejść w swojej etatowej pracy na pół etatu.
- Rób dalej to co robisz. Z czasem rozbudujesz na tyle siatkę klientów, że nie będziesz musiał się martwić o kolejne zlecenia. Staraj się ograniczać zaangażowanie w etatowej pracy do minimum, aż do momentu, kiedy dostaniesz etat, w tym co lubisz robić lub stwierdzisz, że nie jest Ci on tak na prawdę potrzebny bo wolisz mieć własną działalność :)
Przepis nieco przydługawy, ale działa. W przykładzie użyłem osoby, która lubi wspinaczkę, ale to na prawdę może być niemal dowolna dziedzina: taniec, malarstwo, granie na instrumencie, itp.
W skrócie:
- Nie musisz wykonywać gwałtownych ruchów. Nie rzucaj w ciemno pracy. Przez jakiś czas dasz radę pogodzić pracę i pasję. Później gdy będzie to coraz trudniejsze, po prostu ograniczaj starą pracę, zamiast całkowicie z niej rezygnować.
- Masz ogromny bonus od życia jeśli jesteś jeszcze młody i nie masz zobowiązań. Jeśli wystarczająco wcześnie przyłożysz się do swojej pasji, może się okazać, że w ogóle nie zdążysz pójść do nudnej pracy, bo od razu po ukończeniu szkoły / studiów będziesz miał ciekawe zlecenia.
- Nie przestawaj się rozwijać.
Niewątpliwie krytycznym punktem całego planu jest początek, kiedy to przez około rok nie masz czasu dla nikogo i niczego poza swoją pasją. To w trakcie tego roku okazuje się u wielu osób, że tak na prawdę to jednak ich to nie kręci, że jednak wolą swoją spokojną pracę. Nie można im mieć tego za złe. Nie każdy musi obowiązkowo zarabiać w jakiś pokręcony, dziwny sposób. Są przecież osoby, które trafiając do mogłoby się wydawać "zwykłej" pracy, odnajdują się tam rewelacyjnie, zadanie które otrzymują są dla nich odpowiednie, a atmosfera sprawia, że aż chce się pracować. Często znajdują w takiej pracy "flow".
"Flow" a szczęście
Kiedyś w jednym z artykułów doszliśmy do wniosku, że poczucie szczęścia, satysfakcji z życia pojawia się, kiedy to co robimy zawiera w sobie 3 składniki:
- mastery - stawanie się coraz lepszym, w tym co się robi.
- autonomy - możliwość podejmowania własnych decyzji. Brak odgórnych ograniczeń.
- purpose - świadomość istnienia celu wyższego niż nasza własna satysfakcja. Robienie czego nie dla siebie ale dla innych.
Okazuje się, że odczucia, które towarzyszą na w trakcie bycia w stanie przepływu znakomicie wpisują się w tą listę:
- mastery - żeby osiągnąć "flow" trudność zadań musi rosnąć.
- autonomy - "flow" osiągamy, gdy nasza kreatywność nie jest ograniczana i nie boimy się "popłynąć".
- purpose - w stanie przepływu nie myślimy o tym jaką nagrodę dostaniemy za wykonanie zadania. Nie robimy tego dla pieniędzy.
Przychodzi mi do głowy jeszcze jedna definicja bycia szczęśliwym: "Szczęśliwi jesteśmy wtedy, gdy nie zastanawiamy się nad tym czy jesteśmy szczęśliwi".
Stan "flow" pasuje również do tego opisu. Będąc w tym stanie nie myślimy o tym jak się czujemy. Właściwie to nie myślimy o niczym. Mamy w głowie błogą pustkę, a jednocześnie wiemy wszystko co w danym momencie potrzebujemy wiedzieć do wykonania zadania.
Myślę, że spokojnie można wysnuć wniosek, że szczęście i stan "flow" to jedno i to samo, a jeśli tak, to życzę Wam wszystkim, żebyście jak najczęściej znajdowali swoje flow :)
Bardzo chętnie poczytałbym o tym jak Wy czuliście się, będąc w stanie przepływu i w jakiej sytuacji wam się zdarzył, także zapraszam do dzielenia się swoimi przeżyciami w komentarzach :)
kolejny motywujący wpis! tak trzymać! i dalej zarażać optymizmem!
OdpowiedzUsuńDobry wpis, dzięki. Łucio
OdpowiedzUsuńBardzo motywuje, zgadzam się z Tobą w 100 %. Oby kolejne też takie były :)
OdpowiedzUsuńJak mawia W.E.Buffett - Rób to co cię kręci :)
OdpowiedzUsuńi jak mówią - rób to co lubisz a nigdy nie będziesz musiał pracować.
OdpowiedzUsuńGdybym mial porownac moje trzy ostatnie prace to zawsze zaczynaja sie od flow a koncza sie boredom, ktory jest nie zniesienia. Caly cykl trwa ok 2 lat
OdpowiedzUsuń: )
super, artykuł dzięki za odświeżenie tematu i usystematyzowanie zagadnień, ja od jakiegoś czasu jestem w pracy na tak zwanym poziomie flow i jest niesamowicie. Człowiek czerpie przyjemność z pracy i wręcz musi zacząć się kontrolować żeby nie przegiąć w drugą stronę :)
OdpowiedzUsuńInteresujący tekst, ale trochę za długi, można go było podzilić na dwie części. Czytelnikom byłoby łatwiej -- warto o tym pamiętać na przyszłość. Pozdrawiam. Tak trzymać.
OdpowiedzUsuń