poniedziałek, 21 września 2020

Coraz taniej jest produkować w Polsce

Choć patrząc na standardowy koszyk inflacyjny, czyli wydatki, które przeciętny konsument ponosi każdego miesiąca, przyzwyczailiśmy się już do tego, że koszty życia w Polsce rosną nawet o kilka procent rocznie, to istnie ważny obszar gospodarczy, w którym w ostatnim roku ceny nie tylko nie wzrosły, co wręcz spadły (o -1,2%). Mowa tu o cenach produkcyjnych. Jeśli o standardowej inflacji będziemy myśleć jak o wzroście kosztów życia, to o inflacji producentów możemy myśleć jak o wzroście kosztów bycia producentem. Spójrzmy na wykres:

Czerwona linia to standardowa inflacja CPI, zielony z kolei to inflacja PPI czyli właśnie wspomniana zmiana cen produkcyjnych w Polsce. Jak widać, w dłuższej perspektywie wskaźniki te są ze sobą dość wyraźnie powiązane, przy czym PPI wydaje się zmieniać bardziej dynamicznie.

Co ciekawe jeśli pomyślimy, że ceny produkcyjne w Polsce spadają jako skutek covidu, to będzie w tym tylko niewielka część prawdy, gdyż PPI utworzył swój ostatni szczyt w lipcu 2018 r. (na poziomie +3,7%) i od tego czasu zaczął spadać. Spadał na tyle wyraźnie, że już w listopadzie 2019 r. osiągnął poziom -0,1%), a przecież w listopadzie 2019 r. nikt jeszcze nie słyszał o covidzie. Oznacza to, że choć covid najprawdopodobniej miał wpływ na spadek PPI z poziomu -0,1% ok. rok temu do poziomu -1,2% obecnie, ale z pewnością go nie miał na spadek z +3,7% w 2018 r. do -0,1% w 2019 r.

Jako, że obecna niska dynamika cen produkcyjnych w Polsce nie jest bezpośrednio związana z wirusem, to możemy porównać obecną sytuację, do przeszłości i sprawdzić, co zwykle działo się z giełdą w 1,5 roku po sytuacjach podobnych do obecnej.

Oto wykres odszumionej dynamiki zmian cen produkcyjnych w Polsce:

Dość łatwo możemy zauważyć na nim cykliczność (choć nie tak regularną jak na innych wskaźnikach omawianych na tym blogu). Ostatni szczyt na wskaźniku pojawił się ok 3 lata temu i obecnie wskaźnik wydaje się tworzyć dołek. Oczywiście dołek może być w przyszłości pogłębiony, więc warto regularnie wracać do tego wskaźnika, aby upewnić się czy prognoza nie zostanie anulowana, ale zakładając, że nie sprawdźmy co w przeszłości działo się z giełdą, po utworzeniu takich właśnie dołków (zaznaczone czarnymi pionowymi liniami). Oto dalsze ścieżki (1,5 roku) indeksu WIG po momentach synchronizacji:


Okazuje się, że choć przyszłość nie jest zupełnie jednoznaczna, to na 7 historycznych sytuacji podobnych do obecnej aż 6 kończyło się wzrostami.

  • W najgorszym razie WIG tracił ok. -7% po 1,5 roku.
  • W najlepszym razie WIG zyskiwał +dziesiątki procent po 1,5 roku.
  • W przeciętnym scenariuszu WIG zyskiwał ok. +10% po 1,5 roku.

Oznacza to, że w przeszłości niższe ceny produkcji w Polsce (lub spowolnienie wzrostu tych cen) przekładały się na całkiem korzystny sentyment giełdowy na kolejne 1,5 roku.


Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

Brak komentarzy:

Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

Prześlij komentarz