poniedziałek, 24 lutego 2014

Ryzyko w systemie inwestycyjnym, o którym nie słyszałeś










W komentarzach pod jednym z ostatnich artykułów o tym jak poprawnie liczyć wartość oczekiwaną systemu, pojawiło się kilka ciekawych propozycji na temat tego jak oceniać ryzyko w danym systemie.

Kilka przykładów to:

  • porównanie wartości oczekiwanej ze średnią (lub maksymalną) stratą - takie podejście premiuje systemy, które zaliczają dużo drobnych strat, a odrzuca systemy, które powodują jednorazowe duże wahania kapitału.
  • uwzględnienie odchylenia standardowego wyników systemu - im bardziej rozstrzelone wyniki systemu, tym system jest bardziej ryzykowny, gdyż ciężko przewidzieć jak dokładnie się zachowa.
  • podzielenie wartości oczekiwanej przez kapitał jakim należałoby dysponować, żeby z niego korzystać i nie zbankrutować - im większe wahania kapitału, tym mniejsza powinna być wielkość naszej pozycji w pojedynczej transakcji.
  • obliczenie maksymalnego historycznego spadku wartości kapitału - chcielibyśmy mieć system, który nie miewa głębokich spadków kapitału
Tego typu miar znalazłoby się jeszcze kilka i wszystkie one są na swój sposób dobre. Problem w tym, że tak na prawdę nie mierzą najważniejszego ryzyka. Ryzyka, które wygląda tak:

środa, 19 lutego 2014

Jak wykorzystać oczekiwania do przewidywania przyszłości?










Jest sobie pewien instytut, który bada sytuację ekonomiczną w Niemczech. Szkoda, że nie w Polsce, ale jako, że nasze giełdy są dość mocno skorelowane, to pomińmy sobie ten fakt. Bardziej interesuje nas to, że ten instytut już od początku istnienia naszej giełdy regularnie publikuje 2 wskaźniki:

poniedziałek, 17 lutego 2014

Dziś na giełdzie 80% ruchu będzie szumem, ale My i tak będziemy się tym stresować.


Pisałem kiedyś o tym ile można zarobić na giełdzie w danej perspektywie czasowej. Głównym i uniwersalnym wnioskiem z tamtego artykułu było stwierdzenie, że: "wydłużając czas inwestycji rośnie prawdopodobieństwo zysku". To prawda, a nawet jeszcze więcej. Dziś pokażę Ci dlaczego sprawdzając wyniki swoich inwestycji codziennie masz marne szanse na sukces. (Artykuł powstał na podstawie książki: "Fooled by Randomness" N.N. Taleba, którą ostatnio czytałem)

Załóżmy, że mamy opracowany skuteczny system inwestycyjny, który przynosi średnio 15% zysku rocznie. Na podstawie danych historycznych policzyliśmy, że odchylenie standardowe to tylko 10%. (Odchylenie standardowe mówi o tym jak bardzo wyniki są rozstrzelone wokół średniej). Oznacza to, że:

poniedziałek, 10 lutego 2014

Czy bessa w USA udzieli się Polsce?


Słyszy się czasem, że aby skutecznie inwestować na naszym rynku trzeba kontrolować co dzieje się za oceanem, gdyż nasza (i nie tylko nasza giełda) mniej więcej kopiuje ruchy Ameryki. Wyjaśnieniem tego zjawiska ma być fakt, że spora grupa inwestorów na GPW to zagraniczne instytucje. Gdy w Stanach zaczyna się hossa i tamtejsze banki mają nadmiar pieniędzy chętnie lokują je w rynkach rozwijających się - takich jak Polska. To powoduje napływ pieniędzy na naszą giełdę i w konsekwencji przeniesienie hossy z USA do nas.

Podobny mechanizm miałby działać w drugą stronę. Jeśli w Stanach zaczyna się bessa i tamtejsze banki zaczynają mieć problemy z płynnością, starają się ściągnąć z powrotem jak najwięcej pieniędzy z rynków rozwijających się, aby zabezpieczyć swój byt w czasie bessy. Przez to działanie kapitał odpływa z Polski wywołując bessę.

W ten kontekst dobrze wpasowuje się pytanie Roberta z komentarzy pod poprzednim artykułem. Brzmiał on mniej więcej tak:

poniedziałek, 3 lutego 2014

Dywidenda ważniejsza niż Ci się wydaje!



Tak sobie ostatnio pomyślałem, że hossę zawsze można podzielić na 2 części:

  1. Pierwsza to ta, w której realny wzrost wyników spółek przekłada się na wzrost ceny akcji. To ta bardziej zdrowa część wzrostów.
  2. Druga to wynik ciężkiego do zatrzymania impetu rynkowego, który pomimo braku poprawy w realnych wynikach spółek, posiada pewną bezwładność.
Można to porównać to jadącego samochodu. W pierwszej fazie naciskamy pedał gazu, a więc nasz ruch do przodu wywołany jest przez spalanie paliwa. W drugiej fazie puszczamy gaz i pozwalamy się samochodowi toczyć, aż do wytracenia całego pędu.

Gdybyśmy na bieżąco potrafili powiedzieć, kiedy następuje przejście z 1 fazy do drugiej, moglibyśmy otrzymać bardzo pomocny sygnał informujący o jechaniu bez paliwa, a więc nieuchronnym zbliżaniu się bessy.

Skąd mamy wiedzieć, kiedy giełda traci impet?